Było kiepsko i zanosiło się na to, że będzie jeszcze gorzej.
Axel nie sądził, by po wypowiedzi odzianego na czarno jegomościa można było załagodzić sprawę. Co prawda wszystko, a przynajmniej znaczna część wszystkiego, spoczywało w rękach Lothara, ale mimo wszystko Axel nie bardzo wierzył w negocjacyjne umiejętności szlachcica, a co za tym idzie - w możliwość pokojowego zakończenia całego zajścia.
Był gotów zarówno do natychmiastowego opuszczenia karczmy (co było wyjściem bardziej pożądanym i milej widzianym), jak i na stoczenie potyczki z oponentami, z wykorzystaniem najpierw bezkrwawych, a w ostateczności - wszystkich dostępnych środków.
Nie miał zamiaru dać się zakatować dla przyjemności jakichś pijanych durniów. |