Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2017, 21:07   #16
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Kowno – drugie pod względem liczby mieszkańców miasto Litwy i największy ośrodek przemysłowy kraju. Około północy, gdy przejeżdżali przez to miasto, Thomas zjechał z głównej drogi. Po kilkunastu minutach zaparkował kampera na sporym, strzeżonym parkingu, którego cena chyba zniechęcała zwykłych właścicieliczterech kółek.

Nie budząc ghula, tremere wyszedł z wozu i wreszcie powiedział tę wyczekiwaną kwestię:

- Jesteśmy na miejscu.

***

Kilka przecznic od rynku z jednej z kamienicznych piwnic dochodziły dźwięki ostrego rocka. STUDIO TATUAŻU I PIRCINGU Evil Moon – głosił napis tuż nad wejściem do niedużego dwupokojowego lokalu. Krótki przedsionek spełniał funkcję poczekalni, gdzie leżały segregatory ze wzorami. W głębi zaś, znajdowała się już właściwa część pracowni, z ogromnym skórzanym fotelem na środku.
W poczekalni Miśko – ogromnej postury grubas, szczycący się posiadaniem 27 kolczyków - tłumaczył jakimś mrocznym panienkom zasady higieny, obowiązujące zaraz po pircingu. W studio natomiast nieduża blondynka z mnóstwem warkoczyków na głowie właśnie kończyła tatuaż na plecach młodego pancura.
Kiedy Thomas i opatulona szalikiem Dominika weszli do środka, oczy wszystkich poza może zajętą swoją robotą tatuażystką zwróciły się ku nim.

- Dobry wieczór - odezwał się po rosyjsku Tremere - Byliśmy umówieni z panem Eonem.
Dominika uważnie obejrzała sobie aury wszystkich dookoła. Może powinna się cała wykolczykować? wtedy odciągnęła by uwagę od kondycji swojej skóry? hmmm ciekawe.
Kiedy Nosferatka spojrzała na Miśka, zobaczyła, że jego wampirza aura zafalowała od niepokoju, gdy wspomniano imię “Eon”, kiedy zaś spojrzała na dziewczynę... ziemia nieomal usunęła się spod nóg Dominiki, tak mocnych zawrotów głowy dostała. Miała ochotę krzyczeć, wyć, drzeć się ze strachu i uciekać, uciekać jak najdalej od tego... tego... potwora. Wampir, diabolista, brak równowagi psychicznej, wszystkie barwy naraz i to w niezwykłym natężeniu. Ta osoba była szalona! I okrutna.
Dominika schowała się w najbardziej oczywiste miejsce - za plecami Thomasa.
- Dobry wieczór - też się przywitała - bardzo ładne podziwiam kunszt… - skomentowała pracę dziewczyny próbując “przełamać lody”.
- Eona nie ma - powiedział Misiek zza lady. - Spadajcie.
Thomas zmaszczył brwi.
- Byliśmy umówieni. - rzekł z naciskiem, wciąż jednak zachowując pozę gentlemana - Nie rozumiem...
- Mogą zaczekać w piwnicy - rzuciła w ich stronę dziewczyna, nawet nie odwracając wzroku.
- No co ty, Sashka... - olbrzym próbował protestować.
- Sam słyszałeś. Byli umówieni. - odpowiedziała tylko, a jej aura zafalowała czystą agresją, choć na zewnątrz kobieta nie okazywała żadnego wzburzenia. Zdawało się jednak, że drugi wampir wyczuł jej gniew, bo szybko wyszedł zza kontuaru.
- No to tędy. - mruknął niechętnie Miśko i wskazał przybyłym kotarę za plecami tatuażystki.
Dominika czuła jak vitae odpływa jej z czaszki i zalega w klatce piersiowej. Ducheskova przełknęła odruchowo i zerknęła na Thomasa, mimo wszystko gotowa ruszyć za nim. Zastanawiała się, czy bardziej boi się o siebie czy o niego?
Tremere chwilę wahał się, ale wreszcie skorzystał z zaproszenia i ruszył przodem. Kiedy minęli kotarkę, zatrzymali się na moment, patrząc na prowadzące w dół, nieoświetlone schody.

Dominika poczuła jak na jej plecach zatrzymuje się brzuszysko olbrzyma.
- No idźta. Na dole już jest światło, tylko tu wysiadło.
- A za sowietów zawsze było światło… -
znów spróbowała ogrzać atmosferę schodząc na dygoczących nogach w dół.
Nikt tego nie skomentował. Przed nią szedł Thomas, za nią postawny Miśko. Tak dotarli do metalowych, zamkniętych drzwi. Tutaj też olbrzym przepchał się z trudem, tak że Tremere i Nosferatka musieli przywrzeć do ściany plecami. Pękiem kluczy otworzył dwa zamki, zaświecił światło i wpuścił gości do środka. Pomieszczenie wyglądało co najmniej niepokojąco. Wydawało się bowiem skrzyżowaniem pracowni tatuażu z salą tortur i salą zabaw... sado-maso.
- Macie tu siedzieć i nie wyłazić. - przestrzegł Miśko, po czym ciężkim krokiem ruszył na górę.
Dominika poczekała aż Miśko zniknie, po czym spytała szeptem Thomasa:
- Co robimy?
- To co kazali. Mówiłem ci. Jego dom, jego zasady.
- Thomas zaczął oglądać wystawke pejczy pod ściana jak gdyby nigdy nic. Nie wiedział jednak lub ignorował fakt, że Ducheskova potrafi zobaczyć jego aurę - kłębiącą się teraz od niepokoju.
- To jak poznałeś naszego gospodarza? - Dominika musiała paplać, żeby opanować strach.
- Przez internet. - odparł Tremere, przenosząc wzrok na dziwne łańcuszki i koraliki, których przeznaczenia Dominika nie umiała odgadnąć.
Pod Dominiką ugieły się kolana i wampirzyca musiała wymanewrować by sie nie przewrócić. Informacja dojebała ją. W zasadzie, dojebała ją jej starość. “Kurwa, nawet wampiry poznają się przez internet…”
Ducheskova nie wiedziała co zrobić z tą wiedzą, ponieważ, w jej przedwojennym umyśle umawianie się z Tzimisce poznanym przez internet nie wyrokowało nic dobrego, wampirzyca po prostu starała się nie myśleć. wcale.
Tylko gadać.
- No tak, oczywiście tak, rozumiem, tak przyjęłam do wiadomości, w rzeczy samej, istotnie…
Thomas najwyraźniej nie uważał za stosowne rozwijać tematu. Jedna po drugiej oglądał lateksowe maski na manekinach. A czas płynął. Minął już co najmniej kwadrans i nikt do nich nie zszedł.
- … rzecz to zrozumiała, tak… - cały czas bełkotała Dominika by wreszcie urwać.
- Wiesz, że oni tu jedzą wampiry? - zapytała ot tak Thomasa wylewając tym samym swoje obawy.
Jego aura zafalowała, choć Tremere pozostał z wyglądu niewzruszony.
- Mówiłem ci, że to neutralny teren. Z tego co wiem, aby utrzymać władzę w takich obszarach, wampiry łączą ze sobą te słabsze więzami krwi, a żeby okazać sobie zaufanie na zasadzie partnerstwa, konsumują wzajemnie swoją vitaę. Jest to zresztą rodzaj pewnego rytuału, ale... im mniej będziesz o nim wiedzieć...
Urwał, gdyż z góry dobiegł ich odgłos ciężkich kroków. To znów miśko pojawił się w wąskich drzwiach, tym razem niosąc w dłoniach stos przeróżnych gazet - od typowo babskich, po świerszczyki... nawet w wersji hardcore.
- Eon mówi, że nie będzie słuchał pierdolenia i zastanawiania się. - powiedział do Dominiki - Masz wiedzieć co chcesz. Cycki jak Pamela, dupa jak Madonna, nogi jak Tina Turner... czaisz? Konkrety mają być. - wcisnął Nosferatce w ręce stos czasopism.
Dominika przejęła z namaszczeniem gazety i zaczęła je wnikliwie studiować. Segregowała woluminy z założonymi stronami na dwie kupki, “do dupy” oraz “do przemyślenia” potem znów te z drugiej grupy segregowała na dwie kupki i tak dalej. Aż wreszcie, zostało jej tylko jedno zdjęcie. Coś nowoczesnego, kiedy już sama zacznie poznawać wampiry przez internet to chce tak właśnie wyglądać.
- Ta. - rzekła.
Miśko nawet nie wykazał zainteresowania, po prostu wycofał się na górę, tymczasem Thomas, gdy zobaczył jej wybór aż jęknął.
- Myślałem, że chcesz wyglądać... normalnie. - powiedział i tylko lekkie zająknięcie mogło zdradzac dyskomfort, jaki teraz czuł.
- Nie potrzebuję, żeby ktoś mnie chciał zaciągnąć w ciemny zaułek i zgwałcić. Ten wygląd jest nowoczesny i ma wiele korzyści, na wiele rzeczy można sobie pozwolić… najciemniej pod latarnią jak to mówią. - uniosła resztki brwi.
- Zamykasz sobie jednak drogę w wiele miejsc. - próbował ją przekonać Thomas - Pamiętaj, że dzięki naszej zdolności możesz każdego wieczora wytatuować sobie twarz i... przebić ją w różnych miejscach, a następnego dnia wybrać się do filharmonii czy biblioteki i nikt nie zwróci na ciebie uwagi. Każdego wieczora to ty decydujesz, a z czymś takim... skazujesz się na jedną drogę. Wielu ludzi nie miałoby śmiałości zrobić coś takiego sobie na całe życie, a przecież my trwamy dłużej. I co jak za 2 stulecia twoja moda będzie piętnem czarownicy?
Dominika rozejrzała się wymownie po pomieszczeniu.
- Wtedy nawyknę do hardrocka i znajdę na internecie taki salon. A jak ty chciałbyś żebym wyglądała? - zapytała ciekawie.
Tremere odsunął się.
- To twoja decyzja, po prostu nie chcę żebyś żałowała. Nie było łatwo znaleźć Eona i umówić się z nim. Sporo też ryzykuję względem mego klanu, przyjeżdżając tutaj.
Wampir zatonął w myślach.
- Dam radę - próbowała pocieszyć go Dominika - Kvetoslav też dawał, prawda?
- Kvetoslav zmieniał wygląd wedle uznania. Z tego co wiem, ty nie potrafisz.
- rzekł sucho Tremere. Tymczasem od strony schodów rozległy się odgłosy kroków - znacznie lżejszych niż te miśkowe.
- Cóż… dzięki więc za wiarę… że się nie ogarnę przez te dwieście lat.. - powiedziała tylko w oczekiwaniu na “kata”.
Nie mogła jednak być gotowa na tego, który stanął w wejściu. A może nie tego, tylko to? Postać wydawała się żywcem wyjęta z jakiejś mitologii.
- Dobry wieczór. - usłyszeli głos o zadziwiającej dźwięczności - prawie żeński, a na pewno niesamowicie zmysłowy.

Postać, która zapewne musiała być Eonem z klanu Tzimisce, bardziej przypominała demona niż człowieka. Istota ta nie tylko posiadała wskazujące na to rogi, ale również zwierzęco uformowane nogi ze stopami w kształcie palczastych kopyt i zginającymi się w przeciwną stronę niż ludzie kolanami.
- Jestem Eon, miło mi was poznać. - potwór uśmiechnął się odsłaniając rząd równych, ostro zakończonych jak u drapieżnika zębów.

W pierwszej chwili Dominika po prostu postanowiła poddać się zawałowi serca. Pamiętając już jednak, iż to nie przyniesie jej wybawienia, postarała się nie czmychnąć w kąt pomieszczenia. Czy to naprawdę był diabeł?... cóż… to był Diabeł, doprawdy Tzimisce nie rozczarował…
Ducheskova czuła lęk przed Diabłami już od dziecka, teraz jednak ten lęk jeszcze się wzmocnił ale i połączył się z pewną… fascynacją. Ona, Kvetoslav, wszyscy Nosferatu, wyglądali tak jak wyglądali z musu. Eon chciał tak wyglądać. Na jakimś nieświadomym poziomie Dominika, czuła wstyd przed Tzimisce, jednak nie dlatego, że była szpetna, lecz dlatego, że nie chciała być, to chyba właśnie głównie dlatego nie wybrała jakiejś seksownej blondyny ze zdjęcia.
Ponieważ Nosferatka wpatrywała się w Eona jak zaklęta, Tremere postanowił za nią dopełnić prezentacji.
- Ja jestem Thomas, mieliśmy przyjemność rozmawiać o tej właśnie pannie. Dominika Docheskova, potomkini Kvetoslava - powiedział, jakby liczył na to, że imię ojca będzie znane Tzimiscowi.
Mężczyzna... czy raczej demon... lub może diabeł podszedł bliżej. Miał z 2 metry wysokości i to nie licząc rogów. Żeby spojrzeć w oczy Dominice, musiał nieco przykurczyć nogi. Na które jakimś cudem udało mu się wciągnąć skórzane, czarne spodnie, sięgające nienaturalnie wygiętych kolan.
- Będzie bolało. Wiesz o tym? - zapytał cicho, jakby szeptał do dziecka... albo do kochanki.
Dominika zaczęła machać rękoma starając się zrobić “coś”: odchrząknąć? - nie przecież nie ma czym. Nie było gdzie uciekać, nie było jak.
- Tak… - sama nie wiedziała kiedy słowo wyszło z jej ust, nie krzyczała, ale wydawało jej się tak głośne, że aż przyłożyła dłonie do uszu.
- W porządku. Usiądź tam - Eon wskazał fotel z mnóstwem pasków i klamer, stojący na środku pomieszczenia i wyglądający jak narzędzie z horroru o psychotycznym dentyście.
- Ty powinieneś wyjść - zwrócił się do Thomasa - Dziewczyna będzie głodna, gdy się ocknie, więc powinieneś o nią zadbać. Miśko powie ci co i jak.
Tremere spojrzał na Dominikę, po czym niechętnie ruszył w stronę wyjścia. Została sama z... Diabłem.
Dominika zaczęła dygotać ze strachu i pojękiwać przy każdym ruchu Diabła w jej stronę.
- Kiedy się ocknę? to znaczy że stracę przytomność? - zapytała nie będąc do końca pewna która odpowiedź przerazi ją bardziej…
- Tak byłoby dla ciebie najlepiej - stwierdził Eon, spoglądając na Nosferatkę - Jeśli nie chcesz, żebym zniszczył twojego ubrania, zdejmij je.
Sparaliżowana strachem i wstydem Dominika, zaczęła powoli zdejmować z siebie założone na cebulkę tkaniny, zupełnie jakby zamiast uprań powoli zdzierała z siebie strupy czy wręcz własną skórę. Stanęła naga, strach zwyciężył nad wstydem więc, zamiast spuścić głowę, lękliwie spojrzała na Diabła.
- A zatem jak chcesz wyglądać po przemianie? - zapytał Tzimisce przypatrując się teraz z uwagą Dominice - Ostrzegam, że wszystko czego sama nie określisz mogę... - uśmiechnął się lekko - zinterpretować po swojemu.
Z nerwów, ostatecznie Dominika podała gazetę na innej stronie niż wcześniej. Eon chyba nieco się zdziwił, ale nie skomentował tego. Podprowadził Nosferatkę znów do fotela i zaczął powoli zapinać na jej kostkach, nadgarstkach, nawet w pasie skórzane, mocne pasy, które miały ją przytwierdzić do siedzenia. Ostatni był pasek, który unieruchomił jej głowę. Diabeł sprawdził jeszcze raz wszystkie zapięcia, po czym podsunął Kainitce knebel.
- Przyda się, dopóki będziesz mieć siły krzyczeć. - wytłumaczył niemal przyjaznym głosem.
- Aaa… będzie Pan delikatny…? - nie mogła nie spytać.
- Przy tym natężeniu bólu to już mało istotne, będziesz raczej wolała, żebym zrobił to szybko. - powiedział szczerze, wciskając knebel w usta Nosferatu - Ale ja nie będę się spieszył, bo teraz stałaś się gliną w moich rękach. - na potwierdzenie tych słów złapał jej pierś i zaczął miętosić. O dziwo, było to całkiem... przyjemne.
- A ja zamierzam z ciebie zrobić dzieło sztuki. - szepnął Eon, nachylając się nad twarzą unieruchomionej wampirzycy i uśmiechnął się. Co to był za uśmiech? Potworny, a jednocześnie niesamowicie pociągający i zmysłowy. Dłonie Diabła zaczęły błądzić po ciele Dominiki, poznając jego fakturę, miękkość, badając każdy zakamerek. Dosłownie każdy!
Dominika uważała samą siebie za inteligentną… ba! była inteligentna! ale takiego horroru nie potrafiłaby chyba sobie wymyśleć. Związana, i zniewolona przez Diabła, na jego niełasce i łasce.. i… ał ał a… ej, nie jest tak źle… A potem się zaczęło. Ból nie do opisania w połączeniu z chrobotem kości, rwaniem ścięgien i odgłosę pękania stawów. I to wszystko w jej ciele! Chciała krzyczeć ‘stop’, chciała się wycofać, uciec, schować, błagać o litość... lecz nie było jak. Maszyna ruszyła - maszyna tortur, które odbierały zmysły. Szaleństwo zalewało umysł Nosferatki wraz z kolejną granicą cierpienia, która zostawał w niej przełamana. Aż wreszcie przyszła upragniona ciemność.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline