Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2017, 21:56   #29
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację

Downtown wyglądało po prostu rozkosznie. Kilkanaście mostów, które przecinały wodę wyznaczającą im drogę było ozdobionych różnych rozmiarów rampami. Co mniej więcej minutę słychać było wrzask popaprańca mającego na tyle duże jaja, żeby skoczyć na niekoniecznie zgodnej z przepisami BHP... co ja pierdolę? Na tak chujowej konstrukcji. Mniej więcej co trzeci z tych wariatów kończył w wodzie lub na jednej ze skał wystających ponad taflę ścieku... znaczy się rzeki... czy co to tam właściwie jest.

Drapacze chmur i inne wieżowce prezentowały się całkiem ciekawie. Jeden z nich był nawet złamany w pół i położony o inny. Nawet tam można było dostrzec typowego mieszkańca Detroit, który zrobił sobie gigantyczną huśtawkę kołyszącą się jakieś prawie sto metrów nad ziemią. Po chwili jednak rozległy się strzały. Koleś siedzący na oponie zaczął miotać się na prawo i lewo próbując rozkołysać łańcuchy, które ratowały go przed upadkiem. Wszystkie kule, jakie właśnie były wystrzeliwane leciały prosto na niego. Trzeba było przyznać, że był całkiem niezły. Przez dobre trzy minuty udawało mu się unikać gwałtownego skażenia organizmu przez ołów. Po jakimś czasie jednak oberwał i zmienił się w przecudnego Pana Kleksa. Przynajmniej wielka plama jaka z niego została przypomniała młodość Ryszardowi.

Przez jakiś czas zastanawiali się co właściwie zobaczyli. To była rozrywka? Jakieś zakłady? Chwilę po tym, jak facet oberwał, w oknach pojawiły się ciekawskie postaci, doglądające jak bardzo bryzgnęło krwią. Ułamek sekundy później do uszu grupki Polaków dotarły gwizdy i inne wrzaski. Ciekawe gdzie prowadzą na to zapisy.


W planach mieli odwiedzić jakąś knajpę. Żadna nie wyglądała na tyle zajebiście, aby potomkowie sarmatów byli w stanie wygodnie posadzić w niej pańskie tyłki.
Tutaj za małe stoliki...
Tam za małe cycki barmanki...
Tu za bardzo coÅ› tam...
Sratatata... każdemu coś nie odpowiadało...
Aż w końcu ich oczom ukazało się coś prawilnego. Z początku sprawiło wrażenie wręcz odwrotne. Wielki napis LGBT widniał nad sporym budynkiem. Dało się usłyszeć mamrotanie niektórych.
-Pedały?
-Sodomity!
Gdy jednak zbliżyli się, dostrzegli, przed knajpą coś czego w Detroit raczej się nie widzi na co dzień. Konie. Prawdziwe kurwa konie. Nie mechaniczne, nie takie z ... no... Rysiek na to mówił gra królów...
Wracając... takie kurwa normalne. Z grzywą. Do tego zajebiście utrzymane. Niejedno z tych zwierząt było bardziej czyste niż oni wszyscy. Coś tu nie pasowało... albo pedały z Det lubiły się zabawiać z końmi, albo...
Wszystko się wyjaśniło, gdy tylko podeszli bliżej i ich oczom ukazało się piękne rozwinięcie skrótu LGBT. Bardzo prawilne.

L - Liberty
G - guns
B - beer
T - tits

Najwidoczniej jakiś facet z Texasu postanowił zrobić tutaj porządną knajpę. Ze środka słychać było konkretną muzykę. Chyba mieli radio. Nie aż tak zajebiste jak to, które Dżo woziła ze sobą, ale dawało radę.


Wnętrze knajpy... ewidentny Texas. Rewolwery na ścianach, oczywiście przyspawane, co by nikt nie podpierdolił. Wąsaty, nieźle ubrany facet za barem, zgraja w kapeluszach przy ladzie. Dało się nawet dostrzec telewizor, na którym coś było odtwarzane. Przynajmniej tak to wyglądało gdy zerknęło się przez okno. To chyba dobra miejscówka na dowiedzenie się kilku konkretów.

 
__________________
Sanity if for the weak.
Aeshadiv jest offline