Will nie zadawał pytań. Już zbyt wiele razy był w dziwnych sytuacjach, które teoretycznie fizycznie nie miały prawa bytu w unormowanym, naukowym, rozsądnym świecie. Dawno temu uznał, że część rzeczy po prostu się dzieje, a on nie ma na nie żadnego wpływu. I nie musi wiedzieć, dlaczego kurwa jego mać fortepian z truchłem przyjebał w auto na dole, a następnie zniknął?! Wcale. To musiało mieć związek z rentą, która leczy. A dlaczego... nie ważne.
Holiłud poklepał ostrożnie Ajeja po ramieniu, bojąc się, by wierzch głowy nie spadł mu przy jakimś mocniejszym ruchu.
- Lepiej się czujesz? Jak tak, czas spierdalać.
Spojrzał też na murzynka. Cóż, może się jeszcze do czegoś przyda lub nada.
- Bambo, lecisz z nami. Czym się blisko i słuchaj, co starsi mają do powiedzenia, a nic Ci się nie stanie. No i zobaczysz parę dziwów.
A im się przyda dywersyfikancja multikulti. W końcu kto widział żuli w towarzystwie czarnych studentów? Za to pederaści ani chybi stosują triki propa... no, te... PR i otaczają się tłumem różnych innych, co by torelancję wspierać i tego typu pierdolenie. |