Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-01-2017, 13:42   #24
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Cisza, spokój...
Spoglądając na słodko śpiącą Duszę Ellisar rozsiadł się w fotelu, postanawiając zażyć nieco odpoczynku, który potrzebny był nie tylko moonrii. Fakt faktem - podróżował nieraz, poświęcając na jazdę i dzień, i noc, jednak nie był zawodowym kurierem i nie urodził się w siodle, a przecież nawet ci fantastyczni jeźdźcy, których niektórzy przyrównywali niemal do centaurów, musieli od czasu do czasu odpoczywać. Na dodatek czekała ich jeszcze długa droga do stolicy, na której to drodze, czego bard był pewien, roić się będzie od przeszkód wszelakich, bowiem burza dotarła nad wyraz daleko, na dodatek była silniejsza niż to zazwyczaj bywało. Nic więc dziwnego, że niektórzy twierdzili, iż ktoś dorzucił swoje trzy grosze do sił natury i zwiększył moc burzy, przekształcając ją w taki niszczycielski żywioł.
Ale, na Trójcę, dlaczego miałyby to być elfy? Elfy, które nigdy nie przyłożyłyby ręki do śmierci tylu żywych istot, elfy, które kochały lasy.

Niechęć do burzy, która niedawno jeszcze szalała nad okolicą, nie przeszkadzała Ellisarowi w przekuwaniu groźnych chwil i widoków na dźwięki. Dźwięki, które układały się tylko i wyłącznie w głowie barda, bowiem Dusza słodko spała, zaś obudzenie jej spowodowałoby nie tylko konieczność zabawiania jej kolejnymi piosenkami, ale i niezadowolone spojrzenia Mizo, któremu moonria co rusz ziewałaby prosto w nos.

Tym, co przerwało panującą ciszę, nie było jednak skrzypnięcie drzwi, a coś, co przypominało narastający szum fal.
Ellisar podszedł do okna.
Z wysokości drugiego pietra pewnych szczegółów nie można było dostrzec, ale trudno było nie zauważyć, ze coraz więcej ludzi się zatrzymuje i zaczyna się wpatrywać w świątynię. Przeważało zaciekawienie i zaniepokojenie, ale na paru obliczach i gniew można było zauważyć. Co prawda do przepychanek i rękoczynów jeszcze nie doszło, zapewne dzięki obecności kapłanów i kapłanek, trudno jednak było nie zauważyć, że ów tłum stanowili tylko i wyłącznie ludzie.
- Duszo, coś się dzieje, trzeba wstawać. - Bard obrócił się w stronę śpiącej moonrii.
Ta otworzyła zaspane oczy, ziewnęła, przeciągnęła się.
- Gdzie jest Mizo? - spytała.
- Nie wiem, ale coś niepokojącego się dzieje przed świątynią. - Zabrał się za pakowanie. Co prawda nic się jeszcze nie działo, ale lepiej było się zabezpieczyć, a nie, w razie kłopotów, obudzić się z ręką w nocniku.
Moonria wyglądała na zaniepokojoną, wystraszoną wręcz, lecz nie miała nic przeciwko przygotowaniom do drogi.
- Zjedz coś, na wszelki wypadek - zaproponował Ellisar, jednak moonria pokręciła przecząco głową.

Hałas nasilał się, coraz bardziej przypominając szum nadciągających morskich fal. Gdy w drzwiach pokoju pojawiła się kapłanka, bard wiedział, że jedyne, co można zrobić, to posłuchać jej rady. Stawienie czoła wściekłemu tłumowi miałoby podobny sens, jak próbowanie zawrócenia przypływu morza łyżką do zupy.
- Duszo, chodźmy - poprosił Ellisar, zabierając bagaże i wychodząc na korytarz i spoglądając wzdłuż korytarza, w stronę, gdzie jeszcze panowała cisza.
Był pewien, że kto jak kto, ale moonria dałaby sobie radę w każdej sytuacji (czy to nie ona czasem potrafiła stać się niewidzialna?), w przeciwieństwie do elfa, ale czuł się za nią odpowiedzialny.
- Prowadź, proszę - zwrócił się do kapłanki. - Czy można się jakoś niepostrzeżenie dostać do stajni?
W niejednej świątyni istniały tajne wyjścia i sekretne przejścia, ale co będzie, jeśli ta należała do wyjątków od tej reguły? Nie da się ukryć - będzie miał okazję się przekonać, na ile opowieści zgodne są z prawdą.
 
Kerm jest offline