24-01-2017, 18:00
|
#1 |
Krucza | [Mag:Wstąpienie] - Army of Dreamers, 18+ - Scotty! Wracaj tutaj natychmiast!
Młoda dziewczyna w postrzępionych spodniach, podkoszulku i cienkim kangurku gnała za uciekającym psiakiem, obecnie upajającym się chwilową wolnością. - Czekaj, aż Cię złapię, ty worku na pchły! - mamrotała ze złością przez szczękające zęby.
Wieczorna ciemność zapadała szybko, a nad Grand Canal unosiła się coraz gęstsza mgła. Niewielki Jack Russell gnał z jazgotem w dół Hanover Quay by w końcu zniknąć z oczu ścigającej go dziewczyny. - Scotty! - wrzasnęła już głośniej i z rosnącym niepokojem przyspieszyła - Wracaj!
Pies stał na sztywnych łapach, naprężony, z ogonem ustawionym na sztorc. Po raz pierwszy w swoim dwuletnim życiu przyjął pozę wskazującą. - Scotty? - zaskoczenie wyrwało dziewczynie pytanie z ust i uniosło je w mrok w formie niewielkiego obłoczka pary. W duchu zganiła się i ofuknęła, jednocześnie próbując wypatrzeć to na co wskazywał jej pupil. Mimo, że po biegu było jej ciepło poczuła nagle stające na karku i ramionach włoski. Postąpiła ostrożnie kilka kroków do przodu, sięgając ku obroży upartego psiaka. W końcu dostrzegła to, co wskazywał jej pies i sama zamarła.
Na brzegu betonowego molo, w bladym świetle latarni ujrzała na wpół unoszącą się w wodzie postać, którą otaczała połyskująca bladym światłem poświata… - Do cholery jasnej! No dalej! Rusz się! Noga. Raz. Noga. Dwa. No rusz się!
Cienki głos przebijał się przez potężny ból głowy i piszczenie w uszach.
Ociekając wodą i drżąc z zimna, rejestrował dźwięki niczym przerywane migawki:
...nieprzerwane i piskliwe szczekanie...
Przyciągnął idącą obok postać blisko siebie by rozkoszować się wnet zapachami: słodkie perfumy, zapach papierosów…
Przez chwilę błądzący w lepkiej mgle dezorientacji umysł pozwolił mu na poczucie ulgi. Nogi jakby samodzielnie podjęły decyzję, by ruszyć nieco raźniej. - Kto? - dziewczęcy głosik wystękał ponownie - Co? Nie jestem żadna Danielle!
Szczeknięcie z drugiej jego strony potwierdziło tę wersję.
Mężczyźnie udało się w końcu zogniskować spojrzenie na osóbce, na jakiej najwyraźniej zwisał i którą automatycznie tulił mocno do siebie, zgiętym w łokciu ramieniem otaczając jej delikatną szyję.
Niewielka dziewczyna, która siłując się ni to dźwigała, ni to wlokła słaniającego się dryblasa, poprawiła okulary na nosie i pociągnęła go znowu do przodu z wyraźnym wysiłkiem.
...dźwięk huczącego klaksonu promu
..plusk wody...
...wodorosty…
...smar…
Miała rację - ta świadomość walnęła go w sam splot słoneczny i posłała lodowaty dreszcz strachu i przerażenia wzdłuż kręgosłupa.
Kolejne przebudzenie było znacznie przyjemniejsze, choć czuł się jak na pomigrenowym kacu.
Nim otworzył jeszcze oczy zdał sobie sprawę, że leży na tapczanie tak wysiedzanym i starym, że jego ciało automatycznie dostosowało się do wygniecionych poduch. Nogi zwisały mu nieco poza kraniec dwuosobowej kanapy.
Ciszę rozganiały lecące cicho jazzowe standardy z cyklu easy-listening, przerywane gromkimi porykiwaniami i toastami, dolatującymi wyraźnie z zewnątrz pomimo zamkniętych okien. Przejeżdżający autobus wprawił szyby okienne w lekkie drżenie.
Mimo, że cisza tutaj nie była prawdziwą ciszą, było mu ciepło i leniwie… pod najwyraźniej grubą, patchworkową narzutą z różnokolorowej wełny.
Zmysły podpowiedziały mu, że zapada wieczór.
Co go wybudziło?
Być może to światło ulicznej latarni prześwitujące przez cienką zasłonę i nadające pomieszczeniu pomarańczowych odcieni.
A może to wlepiany w niego z niepokojem wzrok okularnicy ćmiącej papierosa, siedzącej w fotelu obok i udającej nawet przed sobą, że czyta?
A…. może to wrażenie blond kosmyku muskającego jego policzek lub wspomnienie echa własnego krzyku powtarzającego jedno i to samo słowo: "Danielle?! Danielle!!"
Na policzku poczuł zimny, wilgotny dotyk, po którym nastąpiło energiczne lizanie. - Hmm... lubi Cię... - dziewczyna zawierciła się w fotelu nieśmiało - Jesteś bezpieczny. Jak się czujesz?
Ostatnio edytowane przez corax : 24-01-2017 o 18:21.
|
| |