A to jest zaraz powaga i aktorski kunszt, kiedy ktoś się krzywi na "pizgam firebola" czy "dodżuje dagery"?
Rozumiem, że przy traktowaniu rolplejów growo to jest naturalne, bo mamy do czynienia z nomenklaturą, którą się przerzucamy w hermetycznym gronie, gdzie chodzi o skrótowość, a każdy łapie w mig, co i jak. Ale kiedy nie chodzi o mechaniczne napinki, a jest jakaś potrzeba immersji w sesję dbałość o język może być tylko in plus.
Przy kartach postaci wystarczy wydruk z drugą wersją językową w nawiasie, więc w większości sytuacji z którymi gracze będą mieli do czynienia alternatywa powinna być na podorędziu. |