Pozostawienie tych ludzi mogło być przynętą. W lesie może i mogło pokonać go zwykłe wiadro, ale w mieście Leopold czuł się bardziej kompetentny - przynajmniej tak by to określił, gdyby takie słowo znał. Dlatego też zaczął się bać, bo setki legend o zagrożeniach, które wysłuchał od dzieciństwa, o mieście właśnie traktowały. Kiedy inni sprawdzali leżące sylwetki, on wypatrywał niebezpieczeństw i nasłuchiwał za niepokojącymi odgłosami. |