Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2017, 15:08   #11
Hazard
 
Hazard's Avatar
 
Reputacja: 1 Hazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputacjęHazard ma wspaniałą reputację
S01E05 - Gared, S01E04 - Gwen


Gared

Po rozmowie z ponurym strażnikiem, na życzenie Gareda, zaprowadzono go do kuchni. W czasie drogi tam, zabójca dostrzegł niemałe wzburzenie w Domu Winorośli. Ze strzępów rozmów mógł wyłapać, że chodziło o ucieczkę jakiegoś niewolnika. Na wzmiankę o tym mężczyzna spojrzał znacząco na półelfkę, która w żaden sposób nie okazała przejęcia tym faktem. Gared miał nadzieje, że nie wynikną z tego w przyszłości żadne kłopoty.

W kuchni nie było żywego ducha. Kucharz najwyraźniej jeszcze nie wrócił, dlatego Gared z Arushią postanowili na początku sami rozejrzeć się po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakichś poszlak. Jednak przetrząsając pomieszczenie wzdłuż i wszerz nie natrafili na nic interesującego.

Zniechęcony zabójca miał zamiar już odejść, kiedy nagle tylne drzwi kuchni otworzyły się, a do środka wszedł kucharz z koszem wypełnionym owocami. Zaraz za nim do środka wdarło się dwoje niewolników, taszcząc ze sobą kosze z mięsem, warzywami, rybami i innymi najrozmaitszy składnikami potraw. Kucharza zaskoczył najwyraźniej widok obcych siedzących w jego kuchni, gdyż na ich widok niemalże upuścił trzymany kosz. Przeklął przy tym pod nosem. Sebastian wyjaśnił mu prędko cel tej wizyty, a bardzo zaskoczony, otyły kucharz, szybko uwinął się z owocami i podszedł do nich.

- W czym mogę pomóc? - zapytał uprzejmie.



Gwendolen

Gwardzistka otworzyła oczy. Pierwsze co ujrzała, to drewniany, miejscami przegnity sufit. Nie miała pojęcia gdzie się znajduje, ani skąd się tu wzięła. W ustach czuła dziwny, słodkawy posmak. Dopiero po chwili przypomniała sobie co się stało. Z trudem obróciłą głową by ujrzeć siedzących, gawędzących przy stoliku w rogu pokoju trzech mężczyzn. Jednym z nich był Gauthier.

- Mówię ci, będą z tego kłopoty - powiedział wysoki i masywnie zbudowany mężczyzna o ciemnych włosach.

- Przesadzasz - odparł topornik. - Nikt nie lubi tu tych śmierdzących najemników. Mogę się założyć, że nikt nie piśnie nawet słówkiem. I nie udawaj, że jesteś tak tym przejęty. Jestem pewien, że na moim miejscu też nie popuściłbyś tym skurwysynom.

Próbując wstać, Gwen syknęła z bólu. Mężczyźni spojrzeli najpierw na nią, a potem na siebie nawzajem. Jako pierwszy z krzesła podniósł się Gauthier, który zbliżył się do niej z krzywym uśmieszkiem. Cały pokryty był przesiąkniętymi krwią bandażami. Najwyraźniej po tym jak straciła straciła przytomność, musiał stoczyć ciężki bój z najemnikami.

- W końcu się ocknęłaś. Dobrze, to znak, że ten krzywy handlarz nie sprzedał nam byle bubla i mikstura działa - powiedział, wskazując na fiolkę, opróżnioną do mniej więcej dwóch trzecich zawartości, stojącą na stoliku przy łóżku. - Całkiem nieźle walczyłaś. Szkoda tylko, że nie mogłaś widzieć, jak te nędzne szczury padają jedna za drugim na ziemię.
 
Hazard jest offline