Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2017, 23:43   #24
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację

Jak na osobę nie przypadającą za operą Andre wybrał im bardzo dobre miejsca. Osobiście wolałaby amfiteatr ale ego wampira mogłoby się nie zmieścić w przestrzeni mniejszej niż wynajęty w całości balkon.
Nie spodziewała się po sobie tego ale była nawet odrobinę podekscytowana. Chciała obejrzeć tą sztukę jeszcze za czasów szkolnych, ale nigdy nie wyobrażała sobie, że będzie to miało miejsce w operze Wiedeńskiej. Już nawet zapomniała, że kiedyś interesowały ją takie rzeczy. Na chwilę nawet zapomniała o tkwiącym w niej, niewielkim przedmiocie. Uśmiechając się lekko, zajęła miejsce obok wampira. Już miała dotknąć siedzenia, gdy poczuła silną wibrację w swoim wnętrzu, która za chwilę minęła. Sophie poderwała się i spojrzała na Andre zaskoczona.
- Oh, wybacz, palec mi się obsunął. - wyznał wampir z miną niewiniątka.
Spojrzała na Andre. Miała sprawić by się nie nudził? Niestety doskonale zdawała sobie sprawę, że ludzie dzielą się na tych, którzy lubią operę i tych, którzy jej nienawidzą.
- Czemu nie lubisz opery?
- A w którym momencie powiedziałem, że jej nie lubię?
- Wybacz, mój błąd. - Zajęła miejsce obok wampira. - Czemu nie cierpisz opery?
- Jest dla mnie przerostem formy nad treścią. Nie czerpię z niej przyjemności, bo przekaz informacji jest tak naprawdę bardzo okrojony. Albo tak to sobie wmawiam, a naprawdę jestem gruboskórnym chamem. - uśmiechnął się ciepło.
- Cóż… - Sophie przeniosła wzrok na ukrytą za kurtyną scenę. - Opera zawsze miała być po prostu spektakularna. Najlepsi śpiewacy, największe dekoracje, wykorzystujące najnowszą technologię. To musiało zaowocować przerostem formy nad treścią.

Na chwilę zamyśliła się. Dopiero po jakimś czasie spojrzała na Andre.
- Nie jestem dobra w czytaniu ludzi, ale nigdy bym nie powiedziała, że jesteś gruboskórnym chamem.
- Nawet wtedy na stole? - zapytał cicho, muskając jej ucho wargami.
- Nie wiem czemu niby miało to być chamskie. - Odpowiedziała spokojnie mimo, że czułą jak robi się jej coraz cieplej. - Przyznam, że miałam z tego trochę satysfakcji. Jak każda kobieta lubię gdy mężczyzna traci dla mnie panowanie nad sobą.
- Wiesz, że takie wyznania mogą nie być dla ciebie zbyt... bezpieczne? - ugryzł ją w ucho nagle.
- Czemu? - Teraz to ona zrobiła niewinną minę.
- Dowiesz się. - wyszeptał. - Tak, dowiesz się. Choć dopiero w swoim czasie.

Nie dopytywała. Jeśli Andre nie chciał czegoś powiedzieć to i tak tego nie zrobi. Gdy sztuka rozpoczęła się Sophie delikatnie objęła ramię Andre i nachyliła się do jego ucha.

Szepcząc opowiadała mu o kolejnych wychodzących na scenę śpiewakach. Nie wiedziała, bardzo dużo, raptem tyle ile wyczytała, przygotowując się do wyjścia. Andre słuchał jej z uwagą, choć jego dłoń błądziła po jej udach i talii. Jego dotyk połączony ze świadomością, że ma coś w sobie, sprawiał że raz po raz przechodziły przez nią fale gorąca. Nie powstrzymywała tego. Zamiast jednak skupiać się na pieszczotach spróbowała skupić się na sztuce.


Zaskoczyło ją jak łatwo dokopała się w swoich wspomnieniach do dziejów powstania sztuki.
- Tosca jest chyba najpopularniejszą operą Pucciniego… - Milkła gdy wiedziała, że zbliża się kolejna aria. Przyszła tu by wysłuchać tej opery, czy to się Andre podobało czy nie. Dopiero gdy śpiewak, bądź śpiewaczka milkli, kontynuowała. - … jest też jedną z bardziej dynamicznych sztuk operowych. Puccini zaproponował tu ponad 50 motywów przewodnich, zmieniających się bardzo szybko.

Czuła się dziwnie. Nie mogła sobie przypomnieć kiedy opowiadała o czymś innym niż broń z takim zainteresowaniem. Wszystko też wskazywało na to, że dobrze jej szło. Jajeczko w jej wnętrzu ani razu nie drgnęło. Wampir zaś wpatrywał się w scenę. Nawet przestał pieścić uda kobiety, co w sumie nie wiedziała czy poczytać jako komplement, czy raczej zniewagę.

***
W przerwie opuścili balkon. Sophie już widząc jak Andre wita się z kimś przy wejściu wiedziała, że nie będzie to jej ulubiona część pobytu w operze. Wampir musiał przywitać się ze znajomymi, a ona uśmiechać się, mimo że te spotkania ją absolutnie nie interesowały. Do tego gdy tylko wychodzili między ludzi, zaczynała znów wracać do bycia ochroniarzem. Raz na jakiś czas rozglądała się poszukując potencjalnego zagrożenia. Właśnie w takim momencie, gdy Burth wymieniał jakieś uprzejmości z podstarzałą arystokratką, Sophie poczuła wibrację. Ta też z chwili na chwilę przybierała na sile, drażniąc zmysły i wzniecając pożar w ciele kobiety. Powstrzymywała się by nie zacisnąć nagle ud, między którymi zrobiło się nagle bardzo mokro. Objęła mocniej ramię wampira starając się powstrzymać drżenie rąk. Niestety nic nie mogła zrobić z rumieńcem, który powoli wypływał na jej twarz.

Czując, że zaraz zacznie mruczeć od tych wibracji, nachyliła się do ucha wampira.
- Skarbie, chyba nie czuję się najlepiej. - Czuła jak bardzo jej oddech jest rozpalony. - Czy moglibyśmy się przewietrzyć?
- A co ci dolega? - zapytał z troską i niewinnością w oczach, a drganie przybrało jeszcze bardziej na sile. Kobieta uświadomiła sobie, że bardziej wyczulone ucho mogło nawet usłyszeć cichutkie bzyczenie urządzenia.

Sophie na chwilę zamarła. Wredny, złośliwy wampir.
- Jestem jakoś dziwnie rozpalona. - Wyszeptała mu do ucha. - Zupełnie jakby coś trawiło mnie od środka… może gorączka?
- W takim razie faktycznie świeże powietrze może ci pomóc, moja droga. Prowadź... - powiedział, wyraźnie świetnie się bawiąc jej kosztem.


Chwyciła go pod rękę, jednak zamiast poprowadzić go na zewnątrz zaprowadziła go do ich loży. Dopiero tam pozwoliła by jej ciało przeszły dreszcze.
- Jak cię nudzi rozmowa to jej nie kontynuuj.

Nim się odwróciła, wampir stanął za nią, a jego dłoń znalazła się między jej nogami, gładząc wilgotną od soków bieliznę.
- Mam wrażenie, że im nudniejszą konwersacje odbywam, tym bardziej cię to podnieca. Niegrzeczna dziewczynka. - polizał jej kark.

Tymczasem w otwartych drzwiach loży na korytarzu mignęło im kilka zaciekawionych twarzy. Ludzie, choć nie zwalniali, chętnie zaglądali na cudze balkony... szczególnie tam, gdzie faktycznie “coś” się działo. Sophie mogła więc przypuszczać, że szybko staną się rozpoznawalni.

Sophie naparła pośladkami na wampira. Czuła jak jej głowa zaczyna się wyłączać, przy każdym jego najmniejszym dotyku.
- Andre… - Jakoś powstrzymała drżenie głosu, zmuszając się do szeptu. - … jeśli będziesz kontynuował mogę bardzo zniszczyć opinię o tobie w tych kręgach.
- Skąd wiesz jaka teraz ona jest? - zapytał, pochylając się nad nią i przejeżdżając paznokciami po plecach - nie dość mocno, by rozszarpać materiał, ale wystarczająco, by na ciele powstały czerwone pręgi - Poza tym ja zupełnie nie rozumiem o co ci teraz chodzi... - dodał z uśmiechem.

Kobieta jęknęła głośno, czując na sobie paznokcie wampira. Jej głos poniósł się echem po korytarzu. Na szczęście zginął wśród rozmów i gwaru przerwy,
- Nie wiem… - Już nie powstrzymywała drżenia głosu. Jaka by ta opinia nie była, zaraz ją skoryguje. Zaczynała mieć gdzieś, to że na nich patrzą, to że jest w operze. Chciała by kontynuował. Przygryzła wargę powstrzymując kolejne jęknięcie.
- Czego nie wiesz? - mężczyzna przycisnął się do jej wypiętych posładków tak, że poczuła przez materiał ubioru jego męskość - naprężona i gotową do działania. Nagle wibrujące urządzenie w jej wnętrzu również odżyło, pieszcząc delikatnie od środka, podczas gdy jedna dłoń wampira wciąż gładziła łono kobiety. - Dziwnie się zachowujesz, Sophie. Jesteśmy w operze, a ty masz takie rumieńce, jakby to był bar go-go. - Andre śmiał się cicho.
- W barze go-go pewnie byś się tak nie nudził. - Kobieta rozsunęła nogi ułatwiając mu dostęp do siebie. - Ale z tego co czuję, opera chyba zaczyna ci się podobać.
- Owszem... - powiedział, a właściwie wymruczał do jej ucha, po czym... pociągnął ją w bok, ku balkonowi. Tam zmusił kobietę by oparła się o barierkę, dzięki czemu była doskonale widoczna dla tych, którzy siadali w lożach naprzeciwko. Po chwili jednak zgasły znów światła. Wampir zaś stanął za kobietą i niespiesznie zaczął ściągać jej majtki.
- Może to one cię za bardzo cisną... - wyjaśnił.
- Dziękuję za troskę, ale nie… absolutnie mi nie przeszkadzały. - Sophie chwyciła barierkę, zaciskając na niej mocno ręce. Spojrzała na Andre głodnym wzrokiem. - Za to jest we mnie coś, co bardzo mnie rozprasza.

Kiedy majtki zostały zsunięte aż do kostek i zabrane do kieszeni marynarki, Sophie poczuła w sobie chłodne palce kainity, które chwyciły “jajeczko” i zaczęły poruszać nim, ocierając się o ścianki pochwy.
- O to chodzi? - zapytał, klęcząc u stóp kobiety, podczas gdy w sali zabrzmiały pierwsze głosy muzyki, a na scenie zaczęli pojawiać się śpiewacy.
Sophie powstrzymała jęknięcie, przygryzając sobie wargę. W tej chwili każdy dźwięk byłby słyszalny chyba na całej sali. Poczuła jak po jej brodzie spływa ciepła, gęsta kropla.

Wampir niespiesznie, drażniąc jeszcze kobiecość Sophie wyjął z niej wibrator.
- Och, moja droga, przeciekasz... - szepnął z troską - Czy mam ci pomóc?

Puściła poręcz i zanurzyła dłonie we włosy wampira. Nie odpowiedziała. Wsłuchując się w kolejną arię obserwowała klęczącego przed sobą Andre. Pragnęła go, pragnęła by ją wypełnił, a on doskonale wiedział jak bardzo była rozpalona.
Zlizała spływającą po wardze krew. Jej smak był tak inny od wampirzej vitae. Patrzył teraz na nią zafascynowany, po czym sięgnął językiem wewnętrznej strony jej ud. Scałowując wilgoć to z jednego, to z drugiego uda, powoli przesuwał się ku górze. Jednak jego usta nie sięgały rozpalonego łona. Najwyraźniej wampir czekał na coś…

Sophie nachyliła się do Andre.
-Proszę. Wypełnij mnie Andre. - Cichy szept wypełnił ich lożę. Kobieta była pewna, że sąsiedzi też ją słyszeli. Miała to jednak w głębokim powiązaniu.
Kainita odsunął się z uśmiechem na ustach. Znów oparł Sophie o barierkę.
- Nie chcę żebyś straciła przedstawienie... - szepnął jej do ucha. Znów zaczął drapać jedną ręką jej plecy, drugą manewrując przy pośladkach kobiety. Po chwili poczuła jak jego męskość ociera się o jej uda i dociska, drażniąc wyobraźnię.
-Andre…- Sophie poruszyła biodrami potęgując wrażenia jakie oferował jej wampir. -...jestem tu przede wszystkim by się tobą nacieszyć.

Poczuła jak wsuwa się w nią bez większych oporów, tak bardzo była już wilgotna.
- Czy to cię dostatecznie “cieszy”? - zapytał, przywierając do jej pleców i gryząc delikatnie jej kark, podczas gdy na scenie jakaś artystka dawała pokaz swojej skali wokalnej. Kobieta zadrżała czując go w sobie. Już odruchowo odchyliła głowę, ułatwiając mu dostęp do swojej szyi. Nagle zdała sobie sprawę, że nie będzie go widzieć przez jakiś czas. Czuć jego dotyku. Czy naprawdę przejdzie jej to? Ot tak, bo przestanie pić jego krew.

- Już sama twoja obecność mnie “cieszy” - zerknęła przez ramię na wampira. - Czy jestem usatysfakcjonowana? - Uśmiechnęła się. - Jeszcze daleko mi do tego.
- Zatem rozkoszuj się widowiskiem, kochana... - szepnął, wchodząc głębiej. Potem zaczął się w niej poruszać - powoli, jakby cały czas drażnił się z nią. Zagłębiał się i na chwilę zastygał, by potem jeszcze raz się poruszyć. Jego usta raz po raz muskały szyję kobiety - były to jednak bardziej zmysłowe pieszczoty niż drapieżne.

Wredny wampir już się najwyraźniej nauczył, że na delikatność reaguje bardziej niż na brutalną siłę. Przygryzła wargę, by swymi jękami nie przeszkadzać innym w oglądaniu opery i sama skupiła się na scenie. Mogła się tylko domyślać, że gdzieś tam ludzie z lornetkami przyglądają się jak jej przytulone do barierki ciało porusza się w dosyć łatwo rozpoznawalnym rytmie.
Wszystko wydawało się jej pokrętnie piękne. Wspaniała muzyka, we wspaniałym miejscu, te wszystkie wspaniałe doznania, które oferował jej mężczyzna, którego ko…

O mały włos nie przeleciała przez barierkę, gdy z szoku puściła poręcz. Szybko chwyciła się, jednak jej tors wylądował całkowicie poza lożą. Z dołu dobiegły do niej ciche szmery.
Dłonie wampira złapały ją pewnie za biodra i przyciągnęły. Andre pozwolił kobiecie się wyprostować, przylegając szczelnie do jej pleców i bynajmniej nie przestając się w niej poruszać.

- Chcesz mi uciec? - wymruczał w zagłębienie jej szyi, kąsając lekko. Jego dłonie sięgnęły teraz piersi kobiety, miętosząc je i drażniąc.
- Nie.. - Sophie czuła, że jej serce zaraz wyrwie się z klatki piersiowej. Czemu taka myśl musiała przyjść jej do głowy właśnie teraz? Czy kiedykolwiek byłby na to dobry moment. Zerknęła na wampira przez ramię i uśmiechnęła się. - Dopiero coś do mnie dotarło.
- Nie obrażasz mnie teraz, prawda? - zachichotał wampir do jej ucha, następnie wysunął się z niej.

Sophie poczuła bolesna pustkę. Powoli obróciła się w jego stronę.
- To zależy. - Przysiadła na balustradzie, czując, że jej kolana są miękkie. Po udach spływała jej własna wilgoć. Chciała by tam wrócił, by znów był w niej.
- Kocham cię Andre. - Wyszczerzyła się zdając sobie sprawę jak głupio musiało to zabrzmieć.

Przez chwilę patrzył na nią bez słowa. Nie wydawał się jednak speszony. Po prostu jej się przyglądał. Po czym usiadł na kanapie w ich loży, w dłoń ujmując swoją męskość.
- To twój wieczór, Sophie. Chodź do mnie i korzystaj z niego. Dziś już nie będzie żadnych niespodzianek, lecz dam ci wszystko to, czego zapragniesz. - szeptał zmysłowo, pieszcząc się przy tym ręką.

Kobieta ruszyła w jego stronę powoli. Zdjęła z siebie sukienkę, rzucając ją pod nogi. Czuła jak jej głowa protestuje. To nie powinno tak wyglądać. Powinna być chłodna wyrachowana. Jest ochroniarzem, zabójcą, wojskowym, a nie... Stanęła nad nim zupełnie naga i chwilę obserwowała jego poruszającą się dłoń. Tak ciężko było jej uwierzyć, że wszystko co czuje, może być wywołane przez jego vitae.

- Lubię twoje niespodzianki. - Przyklęknęła na kanapie w rozkroku, tak by mieć go między nogami. Czuła jak jego męskość ociera się o nią. - Lubię jak przejmujesz nade mną kontrolę.
- Moja mała Sophie... - zamruczał przyciągając jej twarz i całując czule. Jego język dokładnie zbadał fakturę ust, szczególną uwagę poświęcając niedawnemu zranieniu. Wampir obrócił kobietę tyłem do siebie.

- Patrz Sophie... to przedstawienie jest dla ciebie.. - szeptał do jej ucha, jednocześnie zanurzając się w niej. Pozwolił jej patrzeć na operę, usadawiając ją na swoich udach i rżnąc w takt arii, jakby był to dodatkowy sposób na poczucie artystycznej wartości Tosci. Jej głębi.
 
Aiko jest offline