Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-01-2017, 20:35   #25
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Kiedy Tatiana się obudziła, niemal natychmiast wyczuła obecność większej liczby osób, gdzieś przed nią, ku wyjściu z jamy, był ktoś więcej niż tylko Yul, więcej ciepłej krwi w większej ilości ciał, więcej odgłosów poruszania się. Wampirzyca od razu zerwała i się i pobiegła sprawdzić co się dzieje, pełna najgorszych obaw.

Za rogiem natrafiła na Yula ostrożnie wsadzającego do ust kawałek mięsa, który podał mu kilkunastoletni chłopiec, wampirzyca rozpoznała w nim krewniaka Prwicy.

Tatiana przystanęła, pozwalając mężczyźnie na tę empiryczną nowość, w duchu ciesząc się, że Yul może poznać świat poza Kukułką. Szkoda tylko, że okoliczności okazały się tak nieprzyjemne. Rozejrzała się w poszukiwaniu reszty grupki młodych “dzikusów”.

- Sami nas znaleźli? - zapytała po chwili partnera.
- Z tego co zrozumiałem to nawet dość łatwo… - Przez twarz Yula najpierw przeleciała radość z zobaczenia Tatiany, by potem przejść w niesmak z powodu tego co mówił. A może to było mięso…? Tatiana szybko dostrzegła resztę rodziny Prwicy, z samą dziewczyną włącznie.

- Cześć - zawołała miejscowa w swoim języku, który Tatiana już ogarnęła.
- Zdraw - odparła wampirzyca, wychodząc na zewnątrz do dziewczyny - Jak nas znaleźliście?
Prwica wzruszyła ramionami.
- Od waszego obozu były tylko dwa ludzkie ślady. - wyjaśniła.
No tak, oczywiste. Dlaczego jednak potwory ich nie wytropiły w takim razie?
- A co z tymi... bestiami. - opisała mniej więcej wygląd - Wiem, że szły za nami. Udało wam się je ominąć?
Dziewczyna pokiwała głową.
- Są duże i silne ale jakby… - Prwica szukała słowa - nie czują się pewnie we własnym ciele, niby mają węch i słuch lepszy niż wilk, ale zachowują się jakby nie znały zapachów i ich znaczenia, jakby… jeszcze ich nie znały. No i poruszają się tylko nocą, raz jeden zapodział się gdzieś w dzień, kiedy rozwiało chmury nic z niego nie zostało, jakby był duchem, ulepionym z cienia.
Wampirzyca zmarszczyła brwi.
- Jak długo tu są? Są silniejsze niż ja?
Prwica popatrzyła na Tatianę z zakłopotaniem.
- Nie wiem jak silna jesteś, ale Dziwadła są silne jak Aghart, może nawet silniejsze, z tym że pokraczne. Aghart położył jednego w walce, jednak ten pojawił się kolejnej nocy, mimo iż przebito mu ciało w wielu miejscach i pogruchotano głowę. Dziwadła pojawiły się niedawno, Aghart znalazł wtedy ich leże, to tam gdzie zginął od pioruna.
- I to leże dalej tam jest?
- No nie i myślałam, że po tym ogniu jaki sprawił Aghart Dziwadła zniknęły. Jednak…
- Prwica znów szukała słów - Ich “duch” przeszedł na niektórych ludzi, albo zwierzęta, nie wiem, to je zmieniło, stały się takie jak dziwadła, tylko że znacznie mądrzejsze, to znaczy, tak jakby w jakimś stopniu posiadały wiedzę stworzenia które owładnęły.
- Yhm... i nie znacie sposobu na ich ostateczne uśmiercanie?
- Aghart zniszczył wielu tym piorunem, ogniem. No i ten jeden który rozwiał się w promieniach słońca, rany od broni czy uderzeń wydają się nie zabijać ich a jedynie osłabiać, no ale skoro rozwiewają się jak cienie, to znaczy, że materialna broń ich nie zabije
- wydumała dziewczyna.
Tatiana pokiwała powoli głową.
- Poza nimi są jeszcze jakieś dziwne istoty? Nie mówię o wilkach i niedźwiedziach.
Prwica długo się zastanawiała.
- Tylko wy, twój samiec jest jak dziecko choć wydaje się bardzo silny i duży, ty w ogóle nie oddychasz - Prwica wymownie przeniosła wzrok na klatkę piersiową Tatiany.
Pokiwała głową.
- To cena mojej siły. - wyjaśniła krótko, po czym zwróciła wzrok na Yula - Mój... em... samiec... jest z innego świata, ale szybko się uczy. Jeśli pokażecie mu jak żyjecie, jak może zdobywać pożywienie, na pewno wam pomoże. I będzie was ochraniał.
Prwica pokiwała powoli głową wciąż przyglądając się Tatianie.
- Dziwadła nie pokazują się w dzień, tylko po zmierzchu. Twój samiec tłumaczył, że chcecie poruszać się na północ, ale tylko nocą, że w dzień musisz się ukryć, to trochę niemądre bo naraża was na spotkanie z Dziwadłami, chyba że ty chcesz na nie polować? - Prwica przekrzywiła głowę.

Ta mała była naprawdę bystra - pomyślała kolejny raz wampirzyca.
- Może zacznijmy od tego, że mój samiec to Yul. Nie musisz go nazywać... samcem. - wyjaśniła z uśmiechem, po czym spoważniała - Mam wam pomagać. Wczoraj musieliśmy się wycofać, bo zaatakowano nasze... leże. Jednak ja nie zamierzam uciekać. Tak, myślę, że będę polować na te paskudztwa. - spojrzała na milicjanta, by przekonać się czy słyszał jej słowa.

Żujący powoli mięso Yul dał oczami znak, że podąża. Prwica zaś się uśmiechnęła.
- Dobrze - klepnęła się w kolana - Yul faktycznie wygląda na kogoś kto potrafi walczyć, choć bez jakiejkolwiek umiejętności znalezienia jedzenia czy kryjówki, jak ślepy niedźwiedź. Ale kto chciałby znaleźć się z takim niedźwiedziem w małej zamkniętej przestrzeni? Zadbamy o was w czasie dnia, wy ochronicie nas nocą, mam ze sobą kilka młodych. - wytłumaczyła.
- To dobry układ.
- powiedziała Tatiana - Macie jakieś lepsze schronienie czy wprowadzicie się do naszej jaskini? - zapytała z uśmiechem.
- Dziwadła polują na zwierzęta, słabo im to wychodzi ale z każdą nocą stają się lepsze, próbowały zaatakować myśliwych, ale nie są tak zgrane z samymi sobą by podejść człowieka. Albo jeszcze nie są. - dodała - To nora rosomaka, w dodatku płytka i nie ma jak stąd uciec, wyżej znajdują się lepsze jaskinie, gdzie czasem obozują łowcy.
- W takim razie przenieśmy się tam. Pomogę twojej rodzinie się tam dostać, a potem spróbuję przynieść kilka rzeczy z naszego legowiska. Jeśli po drodze znajdę Dziwadła, trochę je poobserwuję... może nawet spróbuję zaatakować.
- powiedziała, po czym zwróciła się do ... swojego samca - Yul, udało ci się zrobić coś z tych noży z autodoktora? Myślę, że potrzebowałabym czegoś do... odcinania głowy. - powiedziała z szerokim uśmiechem.
Jeden z chłopaków, chyba Wtory uśmiechnął się na ten komentarz, Yul pokiwał głową
- Coś tam wymyśliłem, ale chyba miejscowi zrobią to lepiej… - wyznał, po czym Prwica podała Tatianie toporek.

[MEDIA]http://opengameart.org/sites/default/files/axe_render.png[/MEDIA]

- Moi bracia osadzą odpowiednio metal dla ciebie czy Yula, ale i tak myślę, że to przyda się lepiej do obcinania głów, lub… przynajmniej ich rozbijania. Jeśli chcesz, możemy przenieść z waszego obozu to co chcesz w czasie dnia, wydaje mi się, że tak jest bezpieczniej, Oczywiście zabierzemy ze sobą Yula. - zaproponowała.
- Jeśli dobrze rozumiem istotę dziwadeł, myślę, że trzeba je pozbawiać głowy, by nie mogły... się przenosić.
- rzekła Tatiana - Spróbujcie zrobić więcej takiej broni, a na razie pożyczę to. - przyjęła toporek, po czym spojrzała na rodzinkę Prwicy - No dobra, to zaczynamy przenosiny. A z obozem zobaczymy. Liczę na to, że Dziwadła się tam teraz kręcą.

Podróż trwała niemal trzy godziny, mimo iż grupa przebyła może trzy kilometry, po prostu teren był już bardzo stromy i trzeba się było wspinać. W jaskiniach faktycznie znajdowali się łowcy, obecnie czterech mężczyzn.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/30/11/dc/3011dcaaa263435ddcf9929560dc616a.jpg[/MEDIA]

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/42/2a/55/422a55b1bed509d8166d4cfd2a26b0bc.jpg[/MEDIA]

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/4e/5d/04/4e5d04abc078b771cffc9d3b118ca0af.jpg[/MEDIA]

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/236x/89/40/3a/89403a8f015351356462bb922c68783f.jpg[/MEDIA]

Prwica przywitała się z nimi w zasadzie bez słów, jedynie gestami. Oczywiście oczy wszystkich skupione były na Tatinie i Yulu.

- Zdraw - powiedziała wampirzyca, unosząc dłoń. Nie bardzo jej się podobało powiększanie grupy, ale na razie nie protestowała.

Mężczyźni odpowiedzieli i przedstawili się, nazywali się kolejno Sambor, Jaromir, Racimir i Żyrosław. Łowcy zachowywali się bardzo ostrożnie w stosunku do Tatiany i Yula. Jednak obecność Prwicy w pewien sposób ich uspokajała. Po kilku zdaniach okazało się, że trzech z nich kojarzy jej rodzinę a dwóch jest z nią nawet spokrewniona. Prwica wytłumaczyła bez ogródek sytuację mężczyznom, którzy przyznali iż każdy z nich natrafił już na “Dziwadła” i to właśnie to połączyło ich drogi w tych jaskiniach. Racimir uważał, że jego towarzyszka została opętana przez “ducha”. Otóż mężczyzna wraz z partnerką jej oraz swoim rodzeństwem polował na wschód stąd przez parę dni. Jednej nocy bestia, wtedy wzięli ją za niedźwiedzia, zaatakowała ich znienacka w czasie nocnego odpoczynku i wytargała ze sobą pertnerkę Racimira w głąb lasu.

O świcie Racimir wraz z krewnymi wyruszył tropem bestii jednak nie odnalazł ani kobiety, ani “niedźwiedzia” Jednak kolejnej nocy, porwana sama ich odnalazła i.. wraz z dwoma Dziwadłami zaatakowała łowców. Tylko Racimir uszedł cało.

- Jej wygląd zmienił się wtedy? - dopytywała się Tatiana, wykorzystując tę chwilę, by przytulić się do Yula. Współczuła mu, bo pewnie był zmęczony, dlatego usiadła tak, by mógł się na niej oprzeć i chociaż odrobinę zdrzemnąć - Czy te dziwadła atakują jakoś specyficznie? W sensie czy piją krew, albo atakują szczególnie chętnie głowę?

Racmir przytaknął, twierdził iż gdyby nie ubranie, ciężko byłoby ją rozpoznać, jej skóra stała się blado sina, twarz bardziej koścista, ze szczęk wystawały długie kły a dłonie zakończone były szponami. I znów, wszyscy zgodzili się, że Dziwadła muszą spożywać dużą ilość krwi swoich ofiar, gdyż mało jej zostaje na ciałach po ich ataku. Chwilę później Łowcy a nawet Prwica, zaczęli rozwodzić się nad mistycznym znaczeniem żywej krwi. I wtedy Tatiana uświadomiła sobie jeszcze jedną rzecz.

Mieszkańcy rezerwatu nie byli prymitywnymi prehistorycznymi łowcami. Owszem, zajmowali się polowaniem, byli zahartowani ciężkimi warunkami i niesamowicie sprawni fizycznie, ale byli czymś więcej. Strój każdego z nich posiadał drobne ornamenty, zaplecione lub wystrugane z drewna bądź kości. Jeden z mężczyzn, Sambor, w ogóle nie rzucał ciekawych spojrzeń na przybyłe kobiety, zajęty był przez większość wolnego czasu zdobieniem ściany rysunkami. Nie były to jednak prymitywistyczne podobizny jeleni, znane Tatianie z książek, lecz bardzo realistyczne obrazy z pierwszym drugim i trzecim planem. Baczysty Jaromir, potrafił się pięknie wysławiać i choć interesowała go młoda Prwica to nie próbował jej gdzieś tu na kamieniach zgwałcić, czy nawet dotknąć. Zauważył za to, że dziewczyna ma bardzo dobrze wykonane groty do strzał. Dwójka rozmawiała na temat wytwarzania narzędzi, ozdabianiu ich oraz w jakim stopniu stają się one przedłużeniem ludzkich zmysłów.

Żyrosław był tym, który najbardziej interesował się Nocną Boginią, jak Prwica opisała mu Tatianę, mężczyzna zerkał też na bicepsy Yula, które w obcisłym kombinezonie prezentowały się po prostu świetnie. Sam Yul wyglądał jakby miał za moment zwymiotować.

- Organizm przyzwyczaja się do nowych protein… - uspokajał.
- Odpoczywaj. Coś czuję, że niedługo będą cię chcieli tutaj wypróbować. - powiedziała z uśmiechem po angielsku - Wygląda na to, że te maszkary są jakąś pierwotną formą wampirów, albo nawet wampirów i wilkołaków. Lepiej żeby nasi gospodarze nie dowiedzieli się, że ja też piję krew. Przynajmniej dopóki tych poczwar nie zabiję.
Po tych słowach podniosła się na nogi, zabierając podarowany toporek.
- Wiecie, gdzie mogą być teraz? - zapytała łowców.
- Gwiazdy świecą jasno, można ich wytropić. - zauważył Racimir a reszta pokiwała głowami.
- Pomoże mi któryś z was?
Wszyscy się zgłosili. Tatiana podrapała się po głowie.
- Wystarczy jeden z was. Który w razie czego wróci sam, gdy ja... wezmę na siebie te paskudztwa.

Po krótkiej naradzie łowcy doszli do wniosku, że z jednej strony Racimir ma najmniej do stracenia, bo jego rodzina już zginęła, z drugiej strony najwięcej, gdyż nie ma teraz dzieci i w razie śmierci jego geny nie zostaną dalej przekazane… - tak, Czyści znali takie pojęcia jak geny. Ostatecznie jednak to Racimir postanowił wyruszyć z Tatianą.

Wampirzyca pocałowała na koniec Yula, dając mu dyspozycję, by uwił im tu jakieś gniazdko i sam odpoczął, a następnie w towarzystwie Racimira opuściła jaskinię.

- Wystarczy, że pomożesz mi ich znaleźć, resztą zajmę się sama. - powiedziała, nie chcąc by łowca zobaczył ją w walce, jeśli faktycznie będzie musiała się wykazać.

Racimir pokiwał głową. Para ruszyła na wschód, w dół skalnego zbocza. Mężczyzna poruszał się jak kot, nawet czułe zmysły nocnego drapieżnika jakim była Tatiana, gubiły jego ślad kiedy tylko znikał z widoku, dlatego wampirzyca trzymała się blisko łowcy. Przez pierwszą godzinę podróży wampirzyca słyszała dźwięki otaczających ją istot, ptaków, stąpających saren, porykiwania dzików. Jednak kiedy zbliżyli się do strumienia, znów nastała ta wszechogarniająca cisza, Racimir zwolnił.

To była istotna kwestia, którą Brujaszka postanowiła zapamiętać. Zastanawiała się też jak poczwary wpisują się w temat Kontaktu i unieruchomienia Kukułki, bo z tego co zauważyła, te bestie nie były do tego zdolne. Coś lub ktoś musiał nimi dowodzić, a przynajmniej je tworzyć. Chciała dowiedzieć się kto, ale jak to zrobić? Powoli zbliżyła się do łowcy, by widzieć to co on.

Racimir powoli wszedł do lodowatego strumienia i gestem polecił Tatianie by uczyniła podobnie. Mężczyzna skrył się za głazem tak, że tylko jego oczy i nos wystawały ponad taflę strumienia. Wtedy do uszu Tatiany doleciał stukot. Stworzenia się zbliżały. Ukryła się, wzorem łowcy, choć w jej przypadku wystarczyło, by tylko oczy znajdowały się nad powierzchnią wody.
Trzy ogromne, niemal dwu i pół metrowe dziwadła przegalopowały koło strumienia a potem postanowiły go przeciąć, dwóm się udało, trzeci wykrzywił pysk w stronę gdzie ukrywał się łowca i wampirzyca, ta chwila kosztowała go poślizgnięcie się, nurt wody pociągnął go w dół rzeki.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline