Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-01-2017, 11:03   #5
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Eve Ayin, bo tak brzmiało pełne imię kobiety, posiadała konta na większości portali społecznościowych, jej kanał subskrybowało ćwierć miliona ludzi. Eve pisała o wielu rzeczach, komentowała wydarzenia polityczne i społeczne, była felietonistką, cynikiem i nihilistą. “trudno dziwić się, że nie wyglądamy za dobrze jeśli jemy to co jemy. Trudno dziwić się, że mamy takich polityków, skoro to my ich wybieramy” - tego typu sformułowania często występowały w jej tekstach.
Ostatni jej wpis był dwie noce temu i dotyczył wandalizmu krypt na chicagowskim cmentarzu.


Przed końcem nocy przybył ghul Modiusa, informując o spotkaniu, jakie Książę Gary organizuje jutrzejszego wieczora.
Adam znał już miejscową koterię na tyle, by wiedzieć iż nic nie wypłynie z narady. A na pewno już nic pozytywnego. Wciąż, Estraicherowi nie wypadało tak po prostu nie przyjść.
Adam westchnął nie cierpiał tego typu spędów najchętniej trzymałby się jak najdalej od polityki i zajął się swoimi sprawami jednak nie wypadało okazywać władcy otwartego lekceważenia przekazał więc ghulowi że na pewno przybędzie Pani Marii kazał wyprasować na jutro jego najlepszy frak założy również kapelusz i drogi zegarek który dostał od Marchinga podczas walk z Sabatem żeby odróżnić go od zmieniających kształt diabłów była to jedyna w swoim rodzaju pamiątka… Wampir pogrążył się w rozmyślaniach czy warto zamówić taksówkę ? Będzie to marnotrawstwo pieniędzy których wciąż ma za mało do tego nie ufał samochodom zbyt łatwo ulegały wypadkom i były praktycznie bombą na kółkach z taką ilością paliwa jaką trzeba było wlewać w baki tych wygłodniałych mechanicznych bestii!
Tak! Pójdzie piechotą jeżeli trafi na jakieś złodziej po prostu wystraszy ich Prezencją wyruszy odpowiednio wcześniej aby uniknąć spóźnienia wynikłego z możliwych przeszkód jakie może napotkać po drodze weźmie ze sobą jakąś książkę żeby osłodzić sobie oczekiwanie a do tego zrobi dobre wrażenie. Mimo tych postanowień wciąż był lekko poddenerwowany postanowił więc zapaść w dzienny sen w swojej ukochanej bibliotece.

Zszedł do bunkra i przebrał się w plastikowe odkażone ubrania aby ograniczyć ilość bakterii z którymi stykają się jego cudowne woluminy z pomieszczenia gdzie trzymał te które uważał za najcenniejsze utrzymywano atmosferę beztlenową dla lepszego zachowania papieru tym samym celom podporządkowano temperaturę i światło.

Torreador z rozkoszą usiadł w wygodnym fotelu aby ponownie przeczytać nowe wydanie Mistrza i Małgorzaty uzupełnione o fragmenty wycięte przez cenzorów istnienie tego wspaniałego dzieła było jedną z niewielu drobnostek która sprawiała że cieszył się z powrotu na powierzchnię zasnął nad książką.

Gary nie było tak rozległe jak Chicago, ale poruszanie się piechotą zajmowało czas. Adam nie szukał zaczepki, toteż na takowe nie odpowiadał, jednak pora robiła się coraz późniejsza a nie coraz wcześniejsza, może powinien jednak w drodze powrotnej skorzystać z taksówki?

Posiadłość Modiusa
Adama przywitała Allicia, córka Księcia. Czarnowłosa Róża uśmiechnęła się do Estraichera i gestem zaprosiła do salonu. Czułe zmysły Torreadora wyczuły w pobliżu vitae. Faktycznie, na stoliku spoczywała kryształowa karafka z rubinowym płynem. Obok, na sofie siedziała Evelyn Stephens. Gangrelka trzymała leniwie w dłoni wypełnioną krwią szklankę do whisky. O ile para Torreadorów była ubrana dość staromodnie i gustownie, Evelyn miała na sobie czarne obcisłe jeansy i wysokie świecące szpilki, ramiona okrywała fioletowa bluzka, która “okrywała” nieskrępowane bielizną piersi kobiety jedynie nominalnie.
- Cze Adam - Stephens machnęła wolną dłonią na powitanie. - Sie ubrałeś, Jaśnie Pan się ucieszy - zauważyła. Wampirzyca była uprzejma, na swój “współczesny” sposób.

Adam skłonił się dwornie przed córką księcia miał ochotę ucałować ją w dłoń lecz przypomniał sobie że w obecnych czasach jest to passe z powodu zarazków - Dobry wieczór, Jaśnie panienko cieszę się że zostałem zaproszony już idę tylko powieszę cylinder - Nakrycie głowy wylądowało na wieszaku a Torreador podążył za czarnowłosą pomyślał nawet że może to wyjście skoro miał okazję pobyć w towarzystwie kulturalnych Kanitów ? Niestety te pozytywne myśli szybko stały się nieaktualne gdy zobaczył Evelyne ubraną jak nie przymierzając ladacznica pozwolił aby nie smak zagościł na chwile na jego obliczu żeby sprawić przyjemność buntowniczce po chwili przyjął neutralny wyraz twarzy i skłonił lekko głowę w geście powitania - Witaj Evelyne każdy z nas ubiera się w to w czym, czuję się najswobodniej - Powiedział nieznacznie się przy tym uśmiechając.

Nie skorzystał z poczęstunku gdyż najadł się przed wyjściem wolał unikać niesprawdzonej krwi choć liczył się z tym że będzie musiał “umoczyć dzioba” aby nie urazić Księcia nie podejrzewał wprawdzie że Modiusa posunie się do zatruwania lub dodawania własnej vitea ale widział już w swoim życiu i nieżyciu starszych którzy robili większe głupoty więc jeśli nie wyczuje od władcy niechęci wobec niepijących nie będzie się zmuszać był niepocieszony że drogę powrotną niestety będzie trzeba odbyć w taksówce żałował że u szczytu swojej potęgi gdy jeszcze go było na to stać nie sprawił sobie odpornej na eksplozje limuzyny z kulodpornymi szybami “trzeba będzie naprawić ten błąd jeżeli jeszcze kiedyś będę przy pieniądzach”- Postanowił rozglądając się za kimś wartym konwersacji może Alex opuścił swoją kryjówkę ? Bibliotekarz zawsze cenił sobie starszego Nosfertatu.
Aleksander pojawił się kilka minut później, podobnie jak Adam uprzejmie odmówił napitku. Nosferat przysiadł na sofie po przeciwnej od Evelyne stronie.
- Dobry wieczór Panie Danov czytałem wczoraj informacje o zniszczeniu nagrobków na cmentarzu. Czyżby to był powód wezwania nas tutaj ? Z biednym Michelem wszystko w porządku ? - Adam co prawda nie poszukiwały Glacondy ale widział w Aleksandrze brata naukowca. Po raz pierwszy natrafił na jego badania gdy po opuszczeniu Omaha i porzuceniu książęcego stanowiska potrzebował wyciszyć Bestie. Miał więc niejaki dług wdzięczności wobec świętoszkowatego trupa doceniał wartości jakie ten wprowadza do społeczności krwiopijców i traktował go z szacunkiem ale nie planował podążać ścieżką którą wskazują stare podania gdyż próby bycia bardziej ludzkim od ludzi wydawały mu się po prostu niepraktyczne. Gdyby zdecydował się poszukiwać oświecenia musiałby zrezygnować z przyjemnego polowania jakie uskutecznił zeszłej nocy zamiast tego grzecznie poprosić łobuza o zmiane swego postępowania! Dążenie do doskonałości wiązałoby się również z porzuceniem jego kochanych poddanych i wielkiego projektu który był zdecydowanie ważniejszy niż jakieś parabuddyjskie rojenia.

Żałował że nie ma tu nikogo kto mógłby mieć jakieś pojęcie o ochronie przed atakami z Umbry ale skoro już tu trafił i będzie musiał się wykosztować na taksówkę może warto skorzystać z okazji i powiedzieć głośno o tej obawie ? Może ktoś coś słyszał albo wie do kogo się zwrócić ?

Nosferatu zwykle są najlepiej poinformowani a okazanie współczucia innemu wampirowi może okazać się drogą do serca tego miłego brzydala. Zresztą, naprawdę żałował Michela szaleństwo w jego przypadku było naprawdę ciężkie.
Nosferat słuchał spokojnie a gdy Estraicher zakończył, stary wampir zawiesił w powietrzu palec.
- Bardzo dobre pytanie, Panie Adamie - brzydal przeniósł wymownie wzrok na Allicję. - Moja droga, czy to jest powód dla którego twój Ojciec nas wezwał?
- Zaprosił -
uściśliła znudzonym głosem Evelyne.
Allicja wykonała subtelny gest który można było poczytać za potwierdzenie.
- A czy z poczciwym Michael w zdrowiu? - dopytał spokojnie Nosferat. Znów, Allicja przytaknęła.
- Chyba mnie psychicznym… - powiedziała Gangrelka przewracając oczami.

Bibliotekarz westchnął z ulgą co było zaskakująco ludzkim gestem
- Jak to dobrze że nic mu nie jest. Nie radziłbym lekceważyć klanu szaleńców młoda damo przekonałem się na własnej skórze że wiele prawdy jest w starych podaniach według których za cenę zniszczenia umysłu osiągają większe zrozumienie praw wszechświata nie radziłbym ich lekceważyć lub okazywać im brak szacunku czy zrozumienia. To przydatni sojusznicy i przerażający wrogowie - Doradził młodej wampirzycy głównie po to żeby zająć się czymś do przybycia księcia. Czy mieli tu do czynienia ze zwykłym wandalizmem ? A może chodziło o działalność łowców lub sabatu ? Toreador zaczął zastanawiać się czy Modius zna odpowiedzi na te pytania czy też wezwał ich aby zająć się sprawą ?
Wyraz twarzy Evelyne nie zdradzał cienia zainteresowania, jednak nie zdradzał też braku szacunku dla pozostałych. Gangrelka może była i była młoda i niemądra, ale nie głupia.

Kainitom nie kazano już długo czekać, po chwili ghul księcia zaprosił wszystkich do właściwej sali narad, jak nazywał ją sam Modius. Oczywiście od dawna nie odbywały się tam prawdziwe narady, to wszystko była tylko jedna mała loża szyderców przechodząca momentami w kółko wzajemnej adoracji. Pytanie tylko czym będzie dzisiejszej nocy.

Modius sam pojawił się w pomieszczeniu parę minut po tym gdy wszyscy zajęli już miejsca, a za nim wszedł ghul z butelką czerwonego napoju. Czułe zmysły Estraicher rozpoznały iż nie jest to to samo vitae jakim podejmowała czekających Allicia.
- Przyjaciele. - zaczął uprzejmie i obłudnie Książe. - Nasze poczciwa społeczność zawsze ceniła sobie poszanowanie prawa oraz wynikające z niego swobody. Jednak są przecież też pewne obowiązki. Jestem tolerancyjny i przymykam oczy na wiele wybryków młodzieży, które w Chicago zapewne skończyłyby się Łowami… - mówienie o siąsiednim mieście niebezpiecznie ocierało się o temat jego Księcia, nemezis Modiusa - jednak ostatnie wybryki tych… tej hołoty przebrały miarkę. Jakiś spokrewniony napada na ludzi na ulicach, zapewne bezklanowiec albo prowokator… tak, nie możemy wykluczyć prowokacji ze strony Chicago. Dlatego nie chcę formalnie rozpoczynać łowów, chcę abyście zajęli się tą sprawą i pamiętajcie, nie chcemy “pomocy” Ludina… kiedy Ventrue postawią tu swoją stopę już się ich nie pozbędziemy.
- Oczywiście mój Książe, czy mógłbym prosić o szczegóły ostatniej napaści ? Czy wolisz aby lekkomyślną istotę która nie zaciera swych śladów zachować przy nieżyciu czy z twoich rozkazów ma zostać zabita ? -
Spytał Adam tonem pełnym powagi i szacunku. - Sądzę że warto podejść do tego problemu w sposób naukowy. Logika pomaga rozwiązywać wiele trudnych sytuacji warto więc odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań: Ile ataków tego typu miało miejsce ? Czy doszło do złamania Maskarady ? Czy ofiara coś pamięta i potrafi zidentyfikować sprawcę ? Czy osoby trzecie były świadkiem żywienia? Czy utratę przytomności da się wyjaśnić czymś innym niż utratą krwi na przykład walką lub pijaństwem ?

Dopiero gdy zadał te wszystkie pytania uświadomił sobie że źródłem problemu może być jego wczorajsza eskapada nie zamierzał się do tego przyznawać jeżeli nie zostanie do tego zmuszony za pomocą wampirzych dyscyplin.

Modius machnął dłonią.
- Kierujcie się zdrowym rozsądkiem, jeśli to jakieś szczeniaki po prostu ich sprzątnijcie. Jeśli to ktoś silniejszy, groźniejszy, albo podżegacz Ludina… chcę o tym wiedzieć. - wyjaśnił Książę po czym rozsiadł się wygodniej.
- Jakieś cwaniaczki podszywają się pod taksówkarzy i porywają ludzi, znajduje się potem ich ciała osuszone z krwi, zawieszone na hakach głową w dół w jakiś squatach albo na cmentarzu, normalnie koszmar.

Estreicher uspokoił się nieco słysząc że to nie jego polowanie jest źródłem problemu
- Zrozumiano mój Książę, brzmi to jak prowokacja Sabatników, ale równie prawdopodobne jest to że Ludina maskuje w ten sposób swój atak - Powiedział, choć w głębi ducha nie wierzył aby książę Chicago marnował swój czas na Modiusa który od lat nie jest już zagrożeniem - Czy zniszczenie nagrobków na cmentarzu również jest powiązane z porzucaniem ciał ? Może najpierw próbują zaatakować Malkavian oraz Nosferatu aby pozbawić nas siatki informacyjnej i możliwości wczesnego ostrzegania ?
- Albo sami są Maklavianami lub Nosferatu… -
wtrąciła się Evelyne natychmiast unosząc przepraszająco dłonie - bez urazy, ale taki opis jakoś pasuje do tych klanów...
- Czy ktoś już zbadał korporacje taksówkarskie w mieście ? Jeżeli nie z chęcią się tego podejmę -
Zaoferował Adam czując nagle niepokój o Eve czy wsadzając ją do taksówki nie posłał jej na śmierć ? Musiał jakoś sprawdzić czy dotarła bezpiecznie do domu.
- Takie “taksówki” raczej nie należą do żadnej korporacji - zauważył spokojnie Alex, całkowicie ignorując zaczepki Gangrelki - oszuści starają się złapać ludzi wyciągających rękę albo już czekających przy postoju, klubach, restauracjach.
- Rzeczywiście istnieje taka możliwość wszystkie wampiry z Sabatu są spaczone spotkałem kiedyś sabacką Róże która uwielbiała korzystać z akceleracji aby sprawniej zabijać i uważała morderstwo za coś niesamowicie pięknego na szczęście spotkała ją ostateczna śmierć dziesięciolecia temu
- Odpowiedział poważnie na słowa gangrelki żeby mogła poczuć się poważana w dyskusji po czym, odpowiedział Aleksandrowi - Tak, ma Pan słuszność… Wydaje mi się że najlepszym rozwiązaniem byłoby zastawienie pułapki na tych morderców problem w tym że brakuje mi pieniędzy na rozbijanie się taksówkami a nasi przeciwnicy mogą dysponować umiejętnością czytania aury oraz zmiany twarzy jeżeli należą do odpowiednich klanów bądź nauczyli się ich od innego członka sfory wtedy będą nas unikać … - Rozmyślał na głos.
- Jestem pewien, że potraficie znaleźć jednego czy kilku punków na własnym podwórku. - Prychnął. - Panie Danov - Książę zwrócił się do Nosferata - proszę się rozejrzeć po opuszczonych magazynach i innych podejrzanych miejscach, o których Nosferatu przeważnie mają dobre pojęcie. Panno Stephens, Panie Estraicher, miejcie oko na lokale rozrywkowe i ulice, Adamie sam jesteś właścicielem klubu, może warto by zerknąć przez ramię konkurencji? - zachęcał Książe.
- Oczywiście, mości Książę wyśmienicie się składa bo i tak zamierzałem tak uczynić gdyż planuje rozbudowę mojego lokalu - Odpowiedział pochylając głowę w geście poddaństwa postanowił urządzić sobie kolejny spacer tym razem w poszukiwaniu zagrożenia. Po zakończeniu narady rzeczywiście skorzysta z taksówki ale postara się znaleźć taką która najbardziej pasowałaby do opisanych przez Donavana okoliczności.
Dalsza część rozmowy niewiele więcej już wniosła, Modis rozwodził się tylko nad tym, że ostatecznie i tak wszystkiemu winne jest Chicago.
Adam pożegnał się ze wszystkimi nie miał cierpliwości do upartych obsesji księcia który nie rozumiał że jest już cieniem dawnego siebie i w Chicago stanowi co najwyżej temat do żartów “Czy ze mną nie jest podobnie ? Czyż wszyscy nie patrzymy jedynie na czubek własnych nosów z wrażeniem że jesteśmy bohaterami opowieści a reszta to statyści ? Starsi cierpią na to schorzenie mocniej i częściej niż inni. Może ja też niepotrzebnie fiksuje się na teorii o Sabacie ? Podobnie jak książę uparł się w kwestii prowokacji ?” - Te ponure rozmyślania towarzyszyły mu gdy zgodnie z wcześniejszym postanowieniem ruszył w noc pełną zagrożeń.

Zamierzał poszukać postoju taksówkowego zgodnego z kryteriami zasugerowanymi przez Nosferatu . Spróbuje znaleźć podejrzanie wyglądającą taksówkę obada podajrzanych kierowców za pomocą wampirzego wzroku szukając podejrzanych śladów w aurze u kierowcy lub pojazdu jeżeli nic takiego nie znajdzie wsiądzie do pierwszej lepszej nie zarejstrowanej taksówki i poprosi o przejazd na cmentarz zamierzał zbadać zbezczeszczone nagrobki i porozmawiać z Michaelem.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline