Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2017, 01:10   #105
Krieger
 
Krieger's Avatar
 
Reputacja: 1 Krieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputacjęKrieger ma wspaniałą reputację
-Do kroćset! Znowu ty!- Zazwyczaj stoicki i wyzuty z emocji Sand wyszczerzył zęby w brzydkim grymasie złości. Przeklęte wyliniałe monstrum musiało przepędzać Balzacca, gdy tylko ten próbował się zbliżyć do statku. Czarodziej podszedł do miejsca w którym przysiadła okrętowa papuga i wzniósł oskarżająco palec, celując w ptasiego kryminalistę.

-Słuchaj mnie teraz, prefabrykacie do rosołu! Tylko ja mogę dręczyć tego pierzastego demona! To moje ostatnie ostrzeżenie, dziobaty kulfonie. Ukorz się przede mną, a twój los...- Przywoływaczowi nie było dane dokończyć, gdy materializacja opinii papugi na temat jego przemowy nie plasnęła go w czubek łysej głowy. Guano niemalże zaczyło gotować się z sykiem, gdy spłynęło na rozgrzane do czerwoności, nabite nabrzmiałymi żyłami czoło rozsierdzonego cheliaksanina.

Młodzieniec przetarł twarz rękawem i ostrożnie wycofał się ku najbardziej odosobnionemu miejscu na pokładzie, skanując wieczorne niebo uważnym wzrokiem na wypadek kolejnych ataków ze strony jego papuziego znajomego. Po drodze chwycił z ziemi jutowy wór na zwinięte liny i kucnął za piramidą pustych beczek przywiązanych do desek pokładu rybacką siecią, starając się nie wyglądać podejrzanie, wyglądając przy tym bardzo podejrzanie. Miał nadzieję, że większość załogi będzie zbyt zaabsorbowana wieczornymi harcami lub zbyt pijana żeby się nim zainteresować. Tylko ten facet o mordzie mordercy który się za nim włóczył... cóż, lepiej dla niego żeby akurat zajmował się czym innym.

-Ten statek jest za mały dla naszej dwójki- Syknął pod nosem czarodziej, a jego palce ułożyły się w nienaturalne figury, kreśląc w powietrzu zawiłe wzory. -Maszt ci w rzyć. Facio... Voco... Vere!- Inkantacja popłynęła na morskiej bryzie, nasycona magiczną mocą. Świeczka którą Sand wyjął z kieszeni zapłonęła na moment zimnym, zielonym ogniem, oświetlając drogę dla istoty spoza tego wymiaru, a z małego woreczka bedącego kolejnym komponentem dobiegł odgłos drapania. Czarodziej rozsupłał wiązanie sakiewki, a ze środka wysunął się wielki, ostry jak sztylet dziób, znacznie większy niż mogła by sugerować pojemność woreczka. Tuż za nim na Golarionie zawitał opierzony łeb, a potem para rozłożystych skrzydeł. Majestatyczny, acz wynaturzony na jakiś złowieszczy sposób orzeł przysiadł na pokładzie i obrócił swoje nienawistne oblicze w stronę przywoływacza, gotów spijać każde słowo z ust które przyzwały go na ten padół łez.

-Przynieś. Nie zabijaj.- Warknął Sand, chwytając oburącz przygotowany wcześniej wór. Diabelski orzeł rozpostarł skrzydła i wzbił się w powietrze, gotów upolować wyliniałą papugę dla swojego mistrza.

Patrząc za odlatującym orłem, Sand w moment uświadomił sobie, że równie dobrze mógł przeciąć więź łączącą go z Balzacciem i zrekrutować jakieś przyjemniejsze zwierzę jako swojego chowańca. Na przykład jedną z kur Ambrożego, albo tego prosiaczka którego widział w ładowni. Z jakiegoś jednak powodu jego pierwszym instynktem było stanąć w obronie tego Tar-Baphona ptasiej rasy. Czy to przyzwyczajenie? A może, w jakimś sensie, Sand przywiązał się do Balzacca, a ich przekomarzanie się i podkładanie sobie świń było oznaką prawdziwej przyjaźni, której nie potrafili okazać inaczej z powodu emocjonalnego wyjałowienia? Które to było skutkiem ich przepełnionych stratą i krzywdą żywotów? Czy tak wygląda braterska miłość tych, którzy nie wiedzą jak kochać?

Przywoływacz pokręcił głową. Nie, po prostu chciał dostać tamtą papugę w swoje ręce za to, że go obsrała pierwszego dnia. Balzacc był efektem ubocznym tej zemsty, z którym policzy się później.


 

Ostatnio edytowane przez Krieger : 01-02-2017 o 01:22.
Krieger jest offline