Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2017, 19:14   #18
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Obudziła się już w kamperze. A może raczej obudził?
Domino był zamknięty w swojej “podróżnej” trumnie, a jego zmysł wyczucia czasu podpowiadał, że jest wieczór. Czuł wokół siebie drżenia i wibracje, co mogło świadczyć o tym, że znów są w trasie.
Domino ostrożnie spróbował otworzyć znajdujący się wewnątrz zamek trumny. Nie miał tym problemu. Powoli wysunął się więc ze skrzyni, odkrywając przy okazji, że jest ubrany w to, co przyniósł mu Thomas do pokoju na poddaszu. Sam Tremere siedział już w przyczepie i czytał gazetę.
- Dobry wieczór - powiedział, na widok chłopaka.
- Dobry wieczór - odpowiedział Domino podnosząc się do pozycji siedzącej. - Gdzie już jesteśmy?
- Znów Polska. - odparła Tremere - Zrobimy niedługo postój. Musimy wyrobić ci dokumenty... przynajmniej takie ludzkie. Dostaniesz trochę wolnego czasu na zakupy. Tym razem nie będziesz musiał... musiała kryć się pod szalikiem. - uśmiechnął się lekko.
- Opowiedz mi więcej o moim Ojcu, sa...m niewiele wiem, a przecież muszę wczuć się w rolę jego Dziecka z przeszłości.
- Cóż, kiedy Kvetoslav nie został księciem i się wycofał z polityki, został namówiony przeze mnie, by spróbował nieco rozprostować kości i... został polecony jako pomocnik archonta. Przyjął go Robin Cook - także Nosferatu. Razem tropili pewnego Sabatnika. Ponieważ twój ojciec został oficjalnie uznany przez Radę Camarilli, to gdzie był i co robił w tym czasie podlega tajemnicy. I tym się możesz zasłaniać. To trwało 8 lat. 8 lat pogoni za jednym wampirem... Twój ojciec był sfrustrowany, lecz co dopiero mówić o Cooku. On gonił tamtą kanalię ponad ćwierć wieku. Jak można się domyślić, gdy pojawiła się okazja złapania Sabaciarza, nie wahali się. A to była pułapka. Cook zginął. Twój ojciec nawet mi nie opowiedział co tam się tak właściwie stało, niemniej... zrezygnował z posady. Wrócił do Pragi i zaszył się w swoich księgach. Chciał mieć spokój. I teraz wreszcie go znalazł. - zakończył ponuro Tremere.
- Kto go znalazł? ten sabatnik? - dopytywał się Domino.
- Spokój go znalazł. A kto zabił... tego, mam nadzieję, dowiemy się dzięki tobie i twojej przemianie. Masz już dla siebie nowe imię?
- Bożydar Brzenczyszczykiewicz -
powiedział z przekonaniem Domino.
- Gdybym nie pamiętał twojego wyglądu, zastanawiałbym się czy to nie Helga cię przemieniła. - odparł Thomas, ale na jego wargach pojawił się lekki uśmiech. - Zobaczymy co się da zrobić.
Domino cały czas obserwował swoje odbicie w lusterku i robił miny jak Dicaprio w Tytanicu.
- Ha! chcesz powiedzieć, że pasujemy do siebie? - uniósł brew - w sumie Ojciec wydawał się ją lubić, a ona jego. Myślisz, że mogła być zamieszana w jego śmierć? słyszałam kiedyś, że z Maklavianami nigdy nic nie wiadomo.
- Helga była przyjaciółką Kvetoslava, wiem, że kilka razy jej pomógł... wyjść z opresji, ale masz rację. Każdy jest podejrzany, dopóki nie udowodni swej niewinności. -
powiedział poważnie Thomas.

Tymczasem Domino zauważył, że zajechali do sporej wielkości miasta. Gdzieś nawet mignęła mu tablica - Kraków. Jakub jednak ominął tętniące życiem centrum i zatrzymał kampera na parkingu osiedlowym pod jakimś blokowiskiem.

- Trochę to zajmie - wyjaśnił Thomas - Jeśli chcesz, możesz pozwiedzać miasto. Przed świtem wyruszymy w dalszą podróż.
Domino przyglądał się okolicy przez okno. Ostatni raz był w Krakowie w czasie okupacji.
- “Tubylcy” wiedzą, że tu jesteśmy? nie chciałbym wkopać się w jakieś kłopoty ze spokrewnionymi.
- Nie i lepiej żeby się nie dowiedzieli. -
uśmiechnął się Thomas lekko - Spokojnie, to miasto turystyczne, zawsze możesz powiedzieć, że jesteś w trasie. O ile nie złamiesz Maskarady, nikt nie powinien się czepiać. A. I Jakub da ci trochę gotówki - jeśli chcesz możesz zrobić zakupy garderobiane. Bo raczej z poprzednich ubrań już nie skorzystasz.
Jak na rozkaz przy Domino pojawił się ghul i podał mu dość grubawy plik polskich banknotów.

Uzbrojony w podobizny polskich Królów, Domino ruszył w stronę rynku, Tam musi być jakaś cywilizacja. Przechadzając się zabytkowymi uliczkami starówki, która nocami była tloczniejsza niż większość miast w czasie dnia, gdzie nawet księgarnia zamykano dopiero o północy, Domino krążył po sklepach w poszukiwaniu wszystkiego co może się przydać.

Dziwnie było tak chodzić i zwracać na siebie uwagę, ale nie wywołując odrazę, lecz zachwyt. Szczególnie nastoletnie dziewczęta, pokazywały go sobie palcami. Kilka zrobiło mu zdjęcie, a jednak wprost spytała - i to płynnie po angielsku - czy to on jest Leonardo.
O kurwa przesadziłem - pomyślał Domino, uśmiechając się do nastek i odpowiadając po polsku.
- Często to ostatnio słyszę, dzięki.
Dziewczyna w okularach wydawało się, że nie do końca odpuściła, lecz w końcu pożegnała się. Kilka alejek dalej, Domino zauważył, że nadal za nim idzie, starając się kryć po kątach - w sposób tak nieumiejętny, że aż śmieszny.
No dobra… - Domino zatrzymał się, odwrócił i podszedł do dziewczyny.
- Słuchaj… może skoczymy na kawę? - uniósł brew jak Dicaprio.

Dziewczyna stała chwilę za słupem, po czym gdy Domino się nie poruszył, wyskoczyła zza niego.
- Ty mówisz do mnie? - zapytała zdziwiona.
- Tak i posłuchaj mnie uważnie mała… - Domino użył magii - chciałabyś skoczyć ze mną na kawę prawda? jasne, że tak co nie?
- Ja...jasne! Nigdy nikt mnie nie zaprosił na kawę... i w ogóle nigdzie -
dziewczyna zaczęła paplać jak oszalała - No i jeszcze takie ciacho. naprawde wyglądasz jak di Caprio. Słuchaj, może to przeznaczenie, że wyglądasz jak mój ideał? Bo wiesz, ja nie jestem z tych łatwych, ale jak patrzę na ciebie, to czuję... czuję coś więcej. No i ty chyba też, nie? W końcu mnie zaprosiłeś…
- Tak -
odpowiedział po prostu Domino, cały czas zbierając w sobie magię. - No to chodźmy, jest tu taka fajna knajpka… - Domino poprowadził do ciemnego klubu w piwnicy gdzie światło było marne. Dziewczyna szła za nim grzecznie, a gdy schodzili po schodach, nieśmiało złapała go za rękę.
- Ciemno - powiedziała na swoje usprawiedliwienie, a po chwili znów się odezwała - A w sumie... nie chcesz wiedzieć jak mam na imię?
- Jasne. -
odpowiedział wampir wybierając stolik w bocznej salce, do którego trzeba było zejść po wąskich i stromych kamiennych schodach. - w ogóle, opowiedz mi o sobie, gdzie mieszkasz, uczysz się…? - Domino miał zachciankę zobaczyć jak dalece może pobawić się umysłem dziewczyny, może nawet się skusi na łyczek albo dwa?
Dziewczyna miała na imię Kasia i podobno nie lubiła swojego imienia, dlatego wolała jak mówiono na nią Kitty. Mieszkała z rodzicami na Prokocimiu. Ojciec był kierowcą, matka pracowała w sklepie. No i był też starszy brat, ale o nim chyba Kitty nie chciała mówić.
No to do dzieła…
- Kitty, tak naprawdę nie lubisz jak mówi się do ciebie inaczej niż Katarzyno, bardzo chcesz mi opowiedzieć o bracie…
- Widzisz? -
dziewczyna chwyciła jego dłoń - Ty mnie znasz jak nikt inny. Proszę, mów do mnie Katarzyno. A co do mojego brata, wiesz, tobie mogę powiedzieć... ale to wstydliwe. Siedzi w kiciu za gwałt. Masakra, nie?
To było dobre.
- Opowiedz mi co o tym myślisz, jak się z tym czujesz? - naciskał magią Domino, kładąc tym samym swoją dłoń na dłoni dziewczyny.
- Wiesz, ja... powinnam się wstydzić... - dziewczyna wyraźnie łamała się, patrząc jak zahipnotyzowana na rękę wampira - Ale w sumie to się cieszę, że tego dupka nie ma w domu. Bardzo się cieszę. Był obleśny.
- Katarzyno - Domino spoglądał dziewczynie głęboko w oczy, zupełnie jak Dicaprio na tytaniku kiedy obracał tą grubą rudą aktorkę w automobilu. - niczego się nie wstydzisz, chcesz to wyznać, mi, wszystko, no i powiedz jak to było z tym bratem.
Dziewczyna w odpowiedzi wybuchnęła płaczem i chwyciła wampira rozpaczliwie za rękę.
- Bo... bo on... kazał mi pokazywać majtki swoim kolegom... i się wypinać... i mnie macał... i chciał sprzedać! Znaczy żartował, ale... ale pytał o cenę! A potem mówił, że mam schudnąć. - chlipała żałośnie.
Czas się przyłożyć - Domino zebrał energię.
- Katarzyno no ale przecież sama go do tego zachęcałaś, przypomnij sobie, to była taka wasza gra, lubiłaś to, pomyśl teraz o tym, przeszukaj swoje uczucia, sprawiało ci to przyjemność, czułaś się wtedy lepiej.
Przestała chlipać i spojrzała na kainitę z otwartymi ustami. Początkowo w jej wzroku dostrzegał ogniki zwątpienia, lecz po chwili... już ich nie było.
- Ja... chciałam... to takie... obleśne. Skąd ty to wiesz?
- Przecież jesteśmy sobie przeznaczeni pamiętasz? -
uśmiechnął się - wszystko rozumiem, wszystko możesz mi powiedzieć. A teraz powiedz mi, o swoim ojcu.
- O... ojcu... no nic ciekawego w sumie. Często go nie ma. A jak jest to ogląda telewizje i pije piwo. Jest coraz bardziej spasiony. Ale bywa zabawny.
- I jak on czuje na temat syna, jaki ma do tego stosunek matka?
- Ojciec o tym nie rozmawia. W ogóle jakby mój brat nigdy nie istniał. Matka czasem lamentuje. Ona uważa, że tamta dziewczyna go uwiodła. Że on by nie mógł…
- Opowiedz mi o tamtej dziewczynie.
- Ona... ona chodziła do mojej szkoły. Była rok młodsza. Nie znałam jej. Ona była bardzo ładna i... chyba mądra. Nie umawiała się z takimi jak mój brat. Chyba dała mu kosza.
- Co teraz robi?
- Nie wiem, wyjechała z miasta. -
wampir uśmiechnął się
- Pokaż mi dowód… legitymację, chciałbym zobaczyć jak ładnie wyglądasz na zdjęciu.
Dziewczyna nie wahała się nawet. Wyjęła plakietkę z portfela i podała ją Nosferatu.
- Nie wyszłam za dobrze. Miałam aparat... - faktycznie, fotkę ciężko było nazwać udaną... chyba że jako “miss nerdów”.
Domino i tak tak naprawde interesowały andres i dane personalne nastki, ile ma lat. Szybko uzyskał dane: Katarzyna Wesołowska, ul. Polonijna 144/227, 160cm, oczy piwne, data urodzenia: 23.07.1983r.
Domino szybko zapamiętał informacje.
- Śliczne - oddał dziewczynie dokument. - Katarzyno, pamiętasz swoje najwcześniejsze wspomnienie, z piaskownicy, pamiętasz tamtego chłopca? przecież to byłem ja, skup się, przypominasz sobie.
Zmarszczyła nosek, próbując sobie przypomnieć.
- To... ty... Ty zabrałeś mi piłkę?!
- To nie tak… -
uspokajał i trochę tłumaczył się ze “wspólnej przeszłości” Domino - bawiliśmy się, wiesz, też byłem dzieckiem. Mów mi jeszcze, lubisz mi opowiadać: jakie są twoje zainteresowania, co chciałabyś robić w życiu, z czego jesteś dobra w szkole. - Umysł wampira intensywnie pracował nad ogarnięciem umysłu dziewczyny i przeprowadzeniu w nim pewnych zmian, które zmienią trwale jej życie.
- Ja... wiesz, w szkole jestem średnia. Dobrze się uczę, ale nic mnie nie jara. Lubię czytać gazety o muzyce i śledzić życie gwiazd. I robię z tego wycinki, a potem układam opowieści... takie trochę komiksy. Głupio mi się do tego przyznać. Leonardo di Caprio też mam. No... brachol raz znalazł taką teczkę, jak już dokleiłam swoje fotki i się śmiał... i musiałam mu dać dotknąć moich... moich piersi, żeby nie powiedział w szkole. - dziewczyna mówiła prawie bez zająknięcia, skacząc między tematami - Kurde, tobie mogę wszystko powiedzieć. Chciałabym być sławna... i piękna. Mogłabym mieć operacje plastyczne. Nie boję się, wiesz? Mogłabym być żoną jakiegoś aktora... albo piosenkarza. Nawet jakby mnie zdradzał... byleby mnie kochał. Myślę, że taki Leonardo gdyby mnie poznał, to by się zakochał... bo ja go rozumiem. Nikt inny go tak nie rozumie…
Świetnie… - Domino pogładził dłonie nastki i spojrzał jej głęboko w oczy jak tylko wampir potrafi.
- Katarzyno, posłuchaj mnie teraz uważnie… chcesz zostać dziennikarką i zrobisz wszystko żeby to osiagnąć, będziesz się uczyć, ale nauka to nie wszystko a tak naprawdę bardzo mało. Jesteś kobietą i musisz to wykorzystać, będziesz się uśmiechać, chodzić z kim trzeba, nawet się prześpisz, żeby tylko osiągnąć swoje cele. Nic ci to nie przeszkadza, już od dziecka domagałaś się by brat cię dotykał, lubisz to, gdyby nie ty takie pomysły w ogóle nie przychodziły by mu do głowy i nie byłoby sytuacji z tą dziewczyną. To twoje fantazje go rozbudziły, widzisz jaką masz siłę, musisz z niej korzystać. Ale nie za darmo, jeśli nie za pieniądze to za przysługi, zdane egzaminy, pracę rozumiesz? oczywiście że tak, a teraz chodź pokażę ci coś czego bardzo chcesz i bardzo potrzebujesz. - trzymając dziewczynę za rękę Domino ruszył w stronę toalet.
Dziewczyna patrzyła na niego z rozdziawionymi ustami.
- Ale... ja... ja jestem brzydka - jej umysł widać próbował protestować.
- Katarzyno, nie jesteś stara, nie jesteś gruba, tramwaj nie przejechał ci po twarzy, więc nie możesz też być brzydka, takie rzeczy po prostu się nie dzieją. Chodź pokażę ci jaka jesteś ładna…
W jej oczach pojawiły się łzy, było widać, że jest gotowa dać się zaprowadzić wampirowi na koniec świata.
W tym przypadku koniec świata na szczęście czy też nie, nie był wcale daleko, bo w dolnym szalecie klubu, kolejne schodki niżej, tutaj chyba już mało kto zagladał bo jeśli po pijaku by tu zawędrować, można by tu zostać aż do wizyty sanepidu… Domino wprowadził dziewczynę do kabiny.
- Rozbieraj się, powoli, chcę cię obejrzeć. - wampir nie brał możliwości odmowy magia była w użyciu.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline