Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2017, 19:45   #53
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Psyche obdarzyła doktora neutralnym, spokojnym spojrzeniem. Znów wyglądała jak ideał korpo-kobiety, w ciasnym żakiecie i opinającej spódnicy, na wysokim obcasie, spoglądając na wielu z góry.
- Mamy uprawnienia, aby się z nimi zobaczyć. Obawiam się, że ten, który im to zrobił, przetrzymuje jeszcze wielu innych. Zebranie danych może być jedyną szansą na ich ocalenie. Ich i wielu innych. Na początek moglibyśmy zobaczyć tego, któremu się nie udało - zasugerowała, spoglądając w stronę Remo, szukając w nim potwierdzenia.
- Nie było mowy o ledwo żywych warzywach, Maroldo - haker warknął cicho w stronę Mika, który zdziwiony odszepnął:
- Jak nie? Remo go chwilowo zignorował, nie wdając się tu w dyskusję czym się różni nieprzytomny netrunner od pogrążonego w śpiączce.
- Sprawdzę czy coś uchowało się w martwym - haker dodał głośniej, na użytek lekarza i Psyche. - Na waszym miejscu jednak nie liczyłbym na wiele. Coś wiadomo o tym wirusie? Może być sprzętowy?
- O ile pana sprzętowy wirus potrafi zamienić się w prawdziwy, biologiczy, to tak - odpowiedź neurologa była sucha jak pustynia. Nie przekonały go też szczególnie słowa Psyche, ale bez słowa kazał im iść za sobą, prowadząc do kostnicy znajdującej się na tym samym piętrze. Było sterylnie, biało, lecz standardowe szuflady zastąpił holopanel, na którym lekarz wystukał odpowiedni kod. Coś zaszumiało za ścianą i po chwili pojawił się pojemnik z lekko zmrożonym, przykrytym białą płachtą ciałem. Nie tylko Remo zdawał sobie sprawę, że w takich warunkach była bardzo niewielka szansa, że jakieś dane przetrwały. Sadström otworzył pojemnik i odsłonił poznaczoną wtykami i ranami głowę martwego mężczyzny.
Stojący obok Mik nie wyglądał dużo lepiej. Pół głowy i szyi zasłaniały mu opatrunki i plastry, spod których wyzierały fragmenty bladej twarzy. Odziany był w zieloną szpitalną pidżamę.
- Nie można przeprowadzić operacji i usunąć wadliwe wszczepy? - zapytał lekarza. - Zwłaszcza pan Wayland jest dla nas ważny.
- Gdyby się dało, już byśmy to zrobili - neurolog poinstruował Mika zirytowanym tonem. - Usunięcie wszczepów w ich obecnym stanie niemal równa się śmierci pacjentów.
- Ale podłączenie ich do komputera bez dostępu do sieci nie powinno im zaszkodzić, prawda? - Maroldo podrapał się w opatrunek na głowie. - W końcu to nie ingeruje w żaden sposób w ich ciała. Może udałoby się w ich głowach znaleźć jakieś dane pomocne w identyfikacji wirusa?
Remo przyjrzał się dokładnie wtykom, zajrzał na złącza, podpiął pod jedno, tylko po to, aby się wyprostować i spojrzeć lekarzowi w oczy.
- Jak szybko możecie mu to wyjąć z głowy? Jak będę dokładnie wiedział jak wygląda całość, będę w stanie podpiąć się pod pozostałą dwójką z minimalnym ryzykiem dla nich. Ten wirus może się wiązać z wadliwym działaniem sprzętu lub zwykłym niechlujstwem tego co to zrobił.
Neurolog westchnął teatralnie na pytania Maroldo, kręcąc głową.
- Powinno. Każde podłączenie i użycie ich komponentów zagraża ich życiu - wycedził w stronę Mika. - To czy ingeruje czy nie ingeruje proszę pozostawić osobom, które się na tym znają.
Spiorunował go wzrokiem i dopiero wtedy spojrzał na Remo.
- Potrzebny będzie patolog, nie wiem czy jest ktoś dzisiaj wolny oraz nakaz związany z wyższą koniecznością. Nie zidentyfikowaliśmy tego człowieka, ale nawet nie wiem, czy były takie próby. Wyjęcie tego wszystkiego to raczej rozległa operacja i stanie się on jeszcze… trudniejszy do rozpoznania dla rodziny.
- Załatwimy takie pozwolenie - odezwała się Psyche, od razu pisząc do Alana odpowiednią wiadomość. - Myślę, że jego rodzina nie będzie zła za wyjęcie tego metalu, jak wytłumaczymy im, że dzięki temu mogliśmy pomóc innym. Jeszcze nie go nie zidentyfikowaliśmy, lecz takie starania są podejmowane. Teraz po powrocie sieci powinno pójść łatwiej - łagodny, uspokajający ton głosu kobiety miał na celu złagodzenie postawy lekarza.
- To może ocalić życie pozostałej dwójki - poparł ją chropowaty głos Maroldo. - Biologiczne wirusy nie biorą się z wadliwego działania sprzętu - zerknął na Remo. - Nie wierzę też w przypadkowe zakażenie. Ten wirus uaktywnił się po ich uwolnieniu, tak? Porywacze mogli wszczepić im mechanizm uwalniający wirusa, który miał ich zabić w razie uwolnienia. I proszę mnie wyprowadzić z błędu, jeśli się mylę… - spojrzał poważnie na doktora Sadströma - mamy tu śmiertelny wirus, niezidentyfikowany, więc pewnie zmodyfikowany genetycznie, w rękach szaleńców, którzy porwali tych ludzi. W Nowym Jorku. To sprawa dla epidemiologa a na pewno powinno się o tym dowiedzieć szefostwo firmy.
Lekarz zamrugał zdziwiony, łagodne słowa Psyche zdążyły zostać zapomniane, kiedy znów Mik otworzył usta.
- Czy ja muszę się powtarzać? Powiedziałem przecież, że zwalczamy infekcję na bieżąco, pan miałby od niej co najwyżej grypę. Ale skoro tu także przewyższa mnie pan wiedzą, proszę zadzwonić do prezesa. Na pewno się ucieszy wagą zgłaszanego problemu. Skoro załatwią państwo wszystko, to nic tu po nas. Operacja i tak będzie wykonywana gdzie indziej - wskazał im wyjście z kostnicy.
Mik zmełł w ustach jakieś przekleństwo, ale nie skomentował, tylko westchnął i skierował do drzwi.

Alan odpisał szybko, obiecując, że załatwi to w przeciągu pół godziny, choć sama wyjęcie będzie zależne od dostępności odpowiedniego lekarza i specjalisty.
- Operację powinno się udać przeprowadzić, mamy szansę wyrobić się w ciągu godziny - Psyche powiedziała do Remo. - Do tego czasu może moglibyśmy omówić moją rolę w innym… projekcie?
Chętnie skorzystała z wyjścia wskazanego przez neurologa z zamiarem udania się do miejsca bez postronnych słuchaczy.
- Poczytałam o dzieciach i celu. Dało mi to bardzo podstawowe informacje na ich temat. Myślę jednak, że jestem gotowa na spotkanie z nim.
- Nie miałem jeszcze czasu dowiedzieć się o najbliższym spotkaniu - odpowiedział jej Kye. - Jak masz o nich pytania, mogę odpowiedzieć. Szczegółów natomiast teraz nie damy rady ustalić.
 
Lady jest offline