Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2017, 22:04   #14
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Signora Contarini skupiła wzrok na Asiamanthu.
- Jak skrócić to imię by cię nie urazić?
- Jak szlachetna pani chce, miałem już tyle rozmaitych imion, że straszliwie pomieszało mi się i nawet nie wiem, czy Asiamanth jest prawdziwe - odpowiedział jej nagi mężczyzna, zaś nagle w tym samym czasie jakby cała łąka na mikrosekundę pokryła się mgłą i wszystko wokoło niej, co widziała, zniknęło. Nie było ani łąki, ani starego-młodego króla, ano faerie, która ja przyprowadziła. Stała tylko Gilla oraz ten nagus, który właśnie był ubrany, niczym szlachcic w elegancki kubrak ze wspaniałym koncerzem za pasem. Jedyne tylko, co jeszcze wampirzyca usłyszała w umyśle, był lekki, królewski śmiech oraz słowa.
- Przystojny mężczyzna … dlaczego uważasz, że jestem mężczyzną? - śmiech starego faerie zabarwił się lekkim kobiecym kontraltem, następnie zniknął. Czy naprawdę był kobietą używającą iluzji? Spotykając faerie wszystko mogło być całkiem inne, niż się to wszystkim wydaje.

Naprawdę byli, po zniknięciu pozostałych faerie, jednak teraz i tutaj we trójkę.
- Pani, kto to jest i co tutaj robimy? - krzyknęła nagle Gilla wyciągając broń.
Wampirzyca nie zważając na swoją ghulicę podeszła do mężczyzny.
- To Alessio, nasz nowy towarzysz. - Agnese poprawiła kubrak mężczyzny i delikatnie poklepała go po ramieniu. Nachyliła się tak jakby przytulała się do kochanka. - Mam na ciebie oko.

Odsunęła się od mężczyzny.
- Zaprowadzisz nas, do naszego orszaku?
- Ależ oczywiście, signora. Sir Alessio Waterspun, Anglik, lecz zakochany w pięknej italskiej ziemi po mamie rodowitej Apulijce, do usług.

Szli szybko, tym razem ani drzewa, ani rośliny, ani nic dziwnego się nie pojawiało. Alessio prowadził pewnie, lecz Gilla spoglądała na niego bardzo ciężko. Ochroniarka Agnese jakby nie mogła, lub nie chciała uwierzyć nowemu towarzyszowi, którego tak nagle jej przedstawiono. Wpijała spojrzenie w jego plecy, jakby chciała je nakłuć ostrzami. Zbliżali się do orszaku. Wozy stały zaś ludzie kręcili się wokoło. Wydawało się wszystko całkowicie normalne. Kiedy wracająca trójka nagle pojawiła się wynurzając spośród głębin borów, kolejny ghul Agnese przyskoczył do niej.
- Wasza miłość, wasza miłość, signora, jeszcze przed chwilą była pani przy karecie … - urwał. ewidentnie stało tu się coś niezrozumiałego, co wynikało z dziwacznej magii faerie, charakterystycznej wyłącznie dla tego gatunku. Ciekawe było także to, że zagradzające dukt drzewa od przodu oraz tyłu zwyczajnie zniknęły. Po prostu nie było ich, wsiąkły niczym alchemiczna kamfora. Ponadto jeszcze jednak kwestia, wampirzyca nagle poczuła, że leśne kwiaty oraz zioła naprawdę ładnie pachną.
- Wybaczcie jakiś czas temu dostałam informację o tym, że dołączy tu do nas mój stary znajomy Alessio Waterspun. - Wampirzyca wskazała na mężczyznę. Jednocześnie zerknęła w stronę Willeny. Była bardzo ciekawa spotkania dwójki krewniaków. - Będzie nam towarzyszył w drodze do Rzymu. Ma tam odebrać swoje dwie kuzynki. - Uśmiechnęła się do faerie - Nic nie mieszam Alessio?
- Ależ nie, no poza liczbą kuzynek, signora. Było ich trzy i wszystkie są wyjątkowe … - urwał wypowiedź i wydawało się, że w jego dowcipnej tonacji głosu, pełnej wielkopańskiej ironii pojawiło się wzruszenie.

Tymczasem pozostali członkowie orszaku Agnese witali się z Alessio. Najpierw służba wampirzycy, potem ludzie Kowalskiego.
- Sir Alessio - wreszcie najemnik doszedł do głosu - to Wilenna, moja córka.

Wampirzycy wydawało się, że Alessio drgnął i podobnie Wilenna. To było takie coś, jak dwójka cudzoziemców spotyka się w kompletnie obcym sobie kraju oraz nagle odkrywają, że są rodakami oraz mogą swobodnie rozmawiać. Agnese nie była najlepsza w formach dyscyplin, które skupiały się na telepatii, więc nie wiedziała, czy chwila milczenia, kiedy Alessio stał trzymając dłoń Wilenny była po prostu zwykłą chwilą zauroczenia czy zaskoczenia, czy też rozmawiali ze sobą. Widać jednak było, że on ma poważną twarz, pozbawioną owego smaczku ironii, zaś ona jest dziwnie niepewna. Usta dziewczyny leciutko drżały, powieki długie oraz piękne trzepotały, jakby kokieteryjnie, ale teraz to nie była próba uwodzenia, lecz wyraz jakiegoś lęku lub podobnego odczucia. Jej piękna wedle męskich norm pierś unosiła się mocno w szybkim oddechu. Szczególnie kiedy pochylił się by ucałować jej dłoń i ten pocałunek trwał naprawdę długo.

Wszystko to przerwał Kowalski, który podszedł do Alessio kładąc mu na barku swoją sękatą dłoń.
- Hola hola, mości panie, nie jestem srogim ojcem, który trzyma swoje kochane dziecko za pazuchą. Ale zwolnij waść trochę, bo ta piękna buźka zapozna się z pewną mniej ładną piąchą
Alessio jakby z niechęcią wypuścił dłoń Wilenny.
- Wybacz pani oraz ty, panie. Uroda oraz wdzięk twojej córki sprawiły, że zapomniałem się na chwilę. To się nie powtórzy, ale nie obiecuję, że nie będę podziwiać owej pięknej panny.
- Podziwiać waść możesz. Ona zasługuje na wszelką miłość oraz wszelki podziw - widać ewidentnie było, iż Kowalski jest wprost rozkochany w swojej córce, lecz nie ma oporów, by ktoś obdarzał ją uczuciem. Widocznie chronił ją przed kaprysami mężczyzn, ale też ufał jej, przeciwnie do wielu innych ojców. Kiedy tak rozmawiali Wilenna nie odzywała się ani słowem. Tymczasem wreszcie po rozmowach oraz prezentacji Alessio podszedł do Agnese.
- Gdzie powinienem usiąść, pani Contarini? Mogę nawet towarzyszyć pani w jej powozie, mi to nie przeszkadza wcale - ponownie lekka ironia wezbrała w jego głosie niczym arystokratyczne dziedzictwo.
- Oh dołączysz do mnie uroczy zalotniku, co byś nie podbijał mi tu serc mojej ochrony. - Wampirzyca uśmiechnęła się. Mogło się okazać, że będzie miała jednak w drodze odrobinę rozrywki.
- Nim jednak wsiądziesz do powozu, pozwól że przedstawię ci dwie bardzo ważne dla mnie osoby. - Wskazała na parę ghuli, którzy stali po jej lewej i prawej stronie.
- Gilla moja przyboczna i Borso mój szef ochrony. - Wskazała ich, a chwilę potem wyprostowali się i spojrzeli na Alessio. - Ich głos jest moim głosem. Rozumiemy się?
- Ależ oczywiście najpiękniejsza prawie spośród pięknych. Uwielbiam panią, więc część owego uwielbienia przeniosę na pani podwładnych, choć proszę nie mieć mi za złe, że głównie na dzielną Gillę - widać było, że jest nicponiem i świetnie się bawi. - Zaś podbijanie serc ochrony … szlachetna pani, ja podbijam tylko niektóre serca niewieście, po cóż mi cała wspaniała ochrona? - chyba Alessio, samozwańczy sir, chociaż kto go tam wie, miał naturę czarusia oraz klasycznego bawidamka.
- Zaniepokoiło mnie to prawie w twojej wypowiedzi. Wsiadajmy. - Wampirzyca obróciła się do Borse. - Będziemy ruszać. Wydaj polecenia i dołącz do nas w karecie. Porozmawiamy.

Alessio wypełnił jej polecenie bez słowa. Wszedł do karety spoglądając z leciutko ironiczna miną na Agnese, jakby chciał się dowiedzieć, jakiż powóz posiada wampirzyca? Albo może pomyślał o słowie “prawie”. Reakcja wampirzycy była raczej kobieca, niźli wampirza. Borse tymczasem oczywiście robił swoje oraz zgodnie z poleceniem signory również ulokował się we wnętrzu karety. Alessio siedział spoglądając przed siebie, jakby rozluźniony, zaś Borse wpatrywał się w swoją panią czekając na jej niezwykle istotna decyzję, czyli właściwie o czym chciałaby porozmawiać.

Agnese rozsiadła się wygodnie i zaczekała aż powozy ruszą. Momentalnie jej cały dobry humor wyparował. Twarz przybrała poważną maskę.
- Alessio wie o tym, że nie jestem człowiekiem. W jego też interesie leży bym dotarła cało do Rzymu. - Wampirzyca obejrzała się na faerie. - Nie wiem na ile jest zdatny do czegokolwiek, ale możecie prosić go o wsparcie w ochronie mojej osoby, a przede wszystkim w ochronie mojej tożsamości. Trzy kuzynki o których wspomniałam zostały porwane i zobowiązałam się je odbić. Czy jak na razie wszystko jasne?
- Tak pani, ale przypuszczam, że nie tylko Alessio wie. Powiedziałbym - mówił Borse - że Kowalski też. Proszę wybaczyć, ale przecież nie pojawia się pani ani razu za dnia. Każdy spytałby o panią, lub chociażby zainteresował się. Tymczasem ani Kowalski, ani jego ludzie się nie pytają oraz nie dziwią. To nie jest zbyt często spotykane.
- Jeśli Willena ma takie talenty jakich się spodziewam na pewno się zorientowała i wszystko grzecznie przekazała ojcu. - Wampirzyca zamyśliła się na chwilkę. - Może to i lepiej, wiedzą na czym stoją. Jednak prędzej czy później czeka mnie rozmowa z panem Kowalskim.
- Och, nie wiem nic o maestro Kowalskim, ale oczywiście co do mnie, zadbam signora o każdą cząstkę pani uroczego ciała i w drodze i w Rzymie. Dopóki będziemy współpracować jestem do pani prawie wszelkich usług - dodał uśmiechnięty od ucha do ucha Alessio bezczelnie wpatrując się w jej biust, który chyba bardzo mu się spodobał, biorąc pod uwagę błysk pięknego oka.
- Uważałabym na twoim miejscu, mój drogi. Jestem bardzo zaborczą istotką, jeśli chcesz się pobawić w trakcie drogi to musisz podjąć decyzję albo to będę ja albo cała reszta. - Wampirzyca wyszczerzyła się eksponując kły.

- Co wiemy o tych twoich kuzyneczkach?
- Podczas drogi? Ależ pani, to tylko jeszcze ta noc. Jutro staniemy chyba w Rzymie - przypuszczał. - Tej nocy wobec tego jestem do twojej, prawie całej dyspozycji. Wybacz słówko “prawie”, ale sama wiesz, że z takimi istotami, jak ty, warto czynić zastrzeżenia, nawet jeśli jesteś tak piękna, niczym sama gwiazda - czarował Alessio, który chyba lubił urozmaicenia oraz eksperymenta, jednak doszedł do wniosku, że jedną noc jakoś wytrzyma tylko z jedną partnerką, nawet tak niezwykłą, jak wspaniała wampirzyca. - Zaś kuzyneczki. Nawet więcej zrobię, bo pokażę je, aczkolwiek uprzedzam, że kiedy je odnajdziemy, najpewniej nie będą miały skrzydeł. Potrafimy je stworzyć, kiedy chcemy i kiedy jesteśmy bardzo radośni.

Alessio poruszył ręką oraz wyciągnął otwartą dłoń, na której pojawił się obrazek dziewczyny. Miała długie blond włosy oraz straszliwie naiwny wyraz twarzy.
- To Lilianna - wyjaśnił Alessio - jest najmłodsza i ma zaledwie pięćset lat. Nic dziwnego, że doświadczony wampir mógł ją podejść oraz schwytać.


Kolejna kobieta wydawała się bardzo smukła oraz miała taki zadumany wyraz twarzy.
- To Sigia, jest czarodziejką wśród nas, ale niestety wydaje się, że jakiś czas temu utraciła talenty po urodzeniu dziecka. Nie wiemy dlaczego, ona także nie. Uporczywie poszukiwała odpowiedzi, możliwe iż była tak zajęta, że po prostu nie dostrzegła niebezpieczństwa schwytania.


Wreszcie pojawiła się trzecia kobieta.


Pokazując ją Alessio posmutniał.
- To Mati, moja siostra. Cóż, jest bardzo kochliwa i romantyczna. Uwielbia mężczyzn i potrafi się w nich dużyć. Mogła wybrać kogoś nieodpowiedniego, kto wykorzystał jej przypadłość. Kocham ją, chociaż pewnie wpadła w łapy wampirów przez bardzo nierodzinna u mnie cechę. Skąd jej się to wzięło? Ale skądkolwiek naprawdę musimy pomóc i jej i innym porwanym.

Agnese zamyśliła się. Po chwili spojrzała na swoje ghule.
- Gilla, Borso, możecie wrócić do swoich obowiązków.
Oboje skłonili się nisko i po chwili opuścili cały czas jadący powóz. Borso zapewne wsiadł na przywiązanego do powozu konia, a Gilla zajęła miejsce przy woźnicy.
- Skąd pomysł, że to wampiry? - Agnese przejechała po dłoni mężczyzny, na chwile mącąc widoczny na niej obraz. - Szczerze nie widzę przeciwskazań by, któryś z ludzi wykorzystał ich słabości i zaprzągł do pracy w burdelu.
- Porwały je wampiry. Wiemy na pewno. Po pierwsze, schwytaliśmy porywacza. Jednego spośród kilku. Ginął już, jednak udało nam się wedrzeć do jego umysłu.Zdążyliśmy odczytać, że to była robota na zlecenie kogoś z Rzymu, że porwała je koteria zwane “Szpony orłów”. Nie wiemy, co to za koteria, ale podobno wchodzą w jej skład jeszcze trzy wampiry. Nie wiemy jednak, dla kogo pracują. Możliwe, że to zlecenie wydał człowiek, ale jeśli tak, to kim jest człowiek, który wynajmuje wampiry? Musi mieć wpływy, wiedzę oraz niesamowitą siłę. dodajmy jeszcze, że kwestię wampirów potwierdziłą nasza królowa, która jest wróżbitką. Ona także powiedziała, że nasze dziewczęta żyją właśnie w Rzymie. Ale nie wiemy więcej. Nie mamy także tam wpływów, dlatego pomysł współpracy. - wyjaśnił Alessio.
 
Aiko jest offline