Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2017, 10:14   #17
Googolplex
 
Googolplex's Avatar
 
Reputacja: 1 Googolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputacjęGoogolplex ma wspaniałą reputację
- Spokojnie, nic ci tutaj nie grozi - zielarka próbowała uspokoić dziwnego przybysza. - Obudził się - zwróciła się do zbrojnego w barwach Kłosu, który stał niedaleko.
Wojownik zasalutował, chociaż sam nie do końca wiedział, dlaczego. Odszedł w głąb obozowiska, które wcześniej jak przez mgłę widział Utnapisztim. Teraz mógł się przyjrzeć bardziej trzeźwym wzrokiem. Miejsce pełne było humanoidów, wśród których przeważali ludzie. Nie zbrojni, nie wojownicy, nawet nie wyglądali na awanturników, po prostu zwykli mieszkańcy, jakich spotyka się masami w każdym cywilizowanym zakątku świata.
Wraz ze sprawnością wzroku powróciła też sprawność umysłu, a do świadomości Utnapisztima powoli docierała groza sytuacji. Orkowe zastępy które widział mogły dotrzeć w to miejsce w każdej chwili a zgromadzeni tu ludzie nie mieli żadnej, absolutnie żadnej nadziei by przetrwać zmasowany atak zielonoskórych.
- Nie możemy tu zostać - rzekł ciągle słabym głosem, teraz dodatkowo przyciszonym przez ściskająca mu gardło trwogę - fala ze wschodu zaleje to miejsce nie tracąc nic ze swego impetu. Trzeba uciekać na zachód, proszę musicie to już wiedzieć, nawet stąd muszą być widoczni.
- Spokojnie, nic ci nie będzie - zielarka próbowała uspokoić przybysza. - Leż spokojnie, muszę zająć się innymi. Ty już najwyraźniej ozdrowiałeś, skoro tak się miotasz.
Utnapisztim próbował protestować, lecz szybko zrozumiał, że elfka ma rację. Przede wszystkim musiał odzyskać utracone siły jeśli miał się do czegoś przydać, w dodatku rana na dłoni ciągle bolała. Tym będzie musiał się zająć w pierwszej kolejności, na szczęście łaska Enkiego była przy nim więc drobne uzdrowienie nie będzie problemem. Zanim jednak kapłan zdążył cokolwiek zrobić, pojawił się groźnie wyglądający gwardzista. Jego nieogolona gęba straszyłaby w nocy niewiele gorzej, niż ślepia goblinów świecące w świetle księżyca.
- Przyszedłem po ciebie, zbieraj się - przekazał słowa jakby był samą kostuchą, głosem szorstkim jak papier ścierny - Konstabl chce się z tobą rozmówić - czy może sama Ereshkigal?
Nie, to zdecydowanie nie były zaświaty, a Utnapisztim wciąż żył. Był tego pewien niemal w stu procentach, zachowując jednak margines błędu na niespodziewane okazje. Tak samo zachował cisnący mu się na usta komentarz na temat nie dbających o siebie troglodytów, bo w końcu trochę higieny i brzytwa nie zaszkodzą nawet w takich warunkach. Co innego, że Utnapisztim sam się nie golił, jednak w jego wypadku broda była zawsze należycie utrzymana…
O Enki wybacz swemu słudze, że w pierwszym odruchu nie przejrzał się w twym zwierciadle. Co też muszą sobie o nim myśleć jeśli i on wygląda jak… obwieś, toż nigdy i nikt nie potraktuje poważnie słów obdartusa.
Nim więc Utnapisztim zwlókł swe wymęczone ciało z łoża boleści, uważnie dłońmi skontrolował swą twarz. Ku jego radości wydawała się czysta, lecz zapinki z brązu którymi był zwykły przyozdabiać brodę gdzieś znikły. Miał nawet zamiar zająć się ich odszukaniem, gdyby nie wlepione w niego oczy i morda w której się nieszczęśliwie znalazły.
- No cóż, później poszukam - westchnął cichutko do siebie, po czym dodał już pewniejszym głosem. - Prowadź dobry… człowieku - ostatnie słowo z niewiadomych przyczyn jakoś nie chciało opuścić jego ust.
 
Googolplex jest offline