Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2017, 11:52   #15
Kelly
 
Kelly's Avatar
 
Reputacja: 1 Kelly ma wyłączoną reputację
Agnese, cały czas gdy mówił bawiła się jego dłonią. Nie zabrał dłoni, zaś uśmiech malujący się na jego obliczu dowodził, że bardzo mu się podoba to delikatne dotknięcie.
- Jadę tam z ważnym zadaniem, z mojej perspektywy dużo istotniejszym niż życie kogokolwiek z waszego rodu. - wampirzyca zostawiła jego dłoń i wyjrzała przez zasłony karety. - Teraz widzę też, że powinnam była więcej zażądać w zamian za tą przysługę, a przynajmniej powiedzieć te twoje ulubione “prawie”. Twój Pan zażądał jednej z największych rzeczy od wampira, a ja na wasze szczęście należę do tych, którzy dotrzymują słowa niezależnie od tego jaką istotą jest druga strona. Musisz mieć jednak świadomość, że nie zaakceptuje, “prawie” oddania, “prawie” szczerości, “prawie” całej całej twojej dyspozycji.
- Masz bardzo miękki dotyk - powiedział nagle zmieniając temat Alessio. - Zaś słowem prawie nie przejmuj się, po prostu my także mamy swoje granice, co możemy zrobić oraz czego nie możemy. Pomogę ci przy twoich zadaniach, ale nie wykonam każdego polecenia, no takiego na przykład które przyniesie zło, śmierć oraz takie podobne. My bronimy się, zabijamy jednak w bardzo rzadkich przypadkach. Jeśli powiesz mi “skacz”, spytam tylko “jak wysoko”, ale jeśli powiesz mi “zabij”, wybacz piękna Agnese, ale wtedy się zastanowię. Teraz jednak nie chcę się zastanawiać - przybliżył się do niej, niedwuznacznie kierując swe usta w stronę jej. Nieśpiesznie jednak, tak że spokojnie mogła zdecydować, czy pragnie jego pocałunku, pieszczot, wreszcie fizycznej miłości, pomimo że kareta, jak każda kareta, posiadała swoje ograniczenia.

Wampirzyca przyjęła pocałunek, delikatnie chwytając podbródek mężczyzny. Przez chwilę delektowała się jego ustami by delikatnie go odsunąć.
- Lubisz eksperymenty?
- Uwielbiam - przyznał - jak każdy faerie, bowiem bajki to właśnie eksperymenty, którym się przypadkiem powiodło oraz które pozostały w pamięci ludzkiej - uśmiechnął się wpatrując się swoim tęczowym spojrzeniem prosto w jej źrenice. - Twoje usta mają jeszcze miększy dotyk, niż twoja dłoń. Czy ty także lubisz eksperymenty, czy kochałaś się kiedyś z faerie? - A wampirzyca ze zdziwieniem zakonotowała, że po raz pierwszy od dawna poczuła też jego zapach nie tak zwyczajnie, ale jako coś przyjemnego. Jakby od spotkania z faerie jej zmysły leciutko reagowały inaczej, bardziej pełnie.

Agnese uśmiechnęła się. Czyli jednak możliwe, że dostała całkiem ciekawy prezent. Sięgnęła do kubraka Alessio i rozpięła go.
- To może chcesz jeszcze sprawdzić inne moje “miękkie” miejsca? - Na twarz wampirzycy wypłynął uśmiech, ale teraz nie eksponowała już kłów. - Mogłabym ci pokazać jeszcze coś ciekawego, ale nie wiem na ile obawiasz się moich kłów.
- Miękkie miejsca, jak najchętniej wampirza piękności, pod warunkiem, że ty sprawdzisz moje twarde. Zaś kły, och, nigdy nie patrzyłem na uzębienie pięknych dam. Sam także mam szósty palec u nogi i nikomu to nie przeszkadza. Jeśli jednak chcesz mojej szyi to ja też chcę się dobrać do twojej - pochylił się tak, by mógł ucałować jej delikatną skórę w miejscu, gdzie szyja styka się z tułowiem. Oczy mu skrzyły girlandami kolorów, co zdradzało rosnące podniecenie mężczyzny. Widać było, jak bardzo chce się dobrać do wdzięków Agnese.

Wampirzyca rozpięła jego koszulę i odchyliła kołnierz. Nachyliła się i pocałowała szyję mężczyzny, by po sekundzie zagłębić w niej kły. Nie piła, pozwoliła tylko by mężczyzna, poczuł całą tą przyjemność z faktu bycia gryzionym i po chwili wysunęła je i zalizała rany. Bliskość jego krwi.. dziwnie pachnącej, specyficznej krwi, podniecała ją. Tak, krew faerie była inna, tysiąckroć inna niżeli ludzka. Kiedy gryzła go ta krew dotykała jej zębów wywołując słodki dreszcz. Ona była wampirzycą, wyprzedziła go przy szyi i pierwsza skupiła się na tej cudownej chwili, czując jak jego ciało drgnęło w zachwycie, jak gwałtownie rozsadzająca przyjemność niemal nie pozwala mu nic robić i co najdziwniejsze, to wpłynęło na nią. Jakby dawanie tej przyjemności wywoływało u niej reakcję.
- Jesteś purpurową tęsknotą - wyszeptał, kiedy oderwała usta od jego szyi, zaś jego dłonie zaczęły niezwykle zręcznie rozplątywać haftki jej gorsetu. Nadzwyczaj zręcznie, co wskazywało i na niesamowitą zwinność jego rasy, jak również odpowiednie doświadczenie. Właściwie palce mężczyzny same odnajdywały haftki, zapięcia, sznurki bez problemu oddzielając je od siebie oraz powoli uwalniając ją z kobiecej zbroi.

Wampirzyca poddała się dotykowi mężczyzny, wiedziała, że kobiecy strój nie jest łatwy do rozpracowania, sama z wielką przyjemnością korzystała z usług garderobianych. Obserwowała go uważnie, te jego cudowne tęczowe oczy, aż żałowała, że może się nim cieszyć tylko teraz, potem jej ciało będzie musiało należeć do innych mężczyzn. Bawiła się jego koszulą, rozpinając kolejne troczki jedną ręką. Gdyby tylko chciała, mogłaby w jednej sekundzie zedrzeć z niego to ubranie i ta świadomość sprawiała jej sporo radości. On zaś miał niełatwe zadanie, z którego potrafił się wywiązać i to siedząc na fotelu karety obok niej. Jakby nie było, siedlisko nie stanowiło tak wygodnego miejsca, jak szerokie łoże, jednak radził sobie. Gorset Agnese leżał już na podłodze uwalniąjąc jej piersi, który przybrały naturalny, ponętny kształt, zamiast sztucznego podniesienia. I tak jak ona rozbierała go, tak on zdejmował z niej górną część sukni. Jednocześnie dawał się sam rozbierać i jeszcze całował ją w szyję, tak jak planował wcześniej. Nie miał wampirzych zębów oraz esencji cudowności, ale jego pocałunki po jej skórze, przemieszczające się, pieszczotliwe, to mocniejsze, to słabsze, wzbogacone językiem także były miłe, co wyraźnie odczuwała. Wyraźniej niźli kiedyś. Odsłaniał smukłe ramiona, żeby potem rozsznurować wiązania stanika. Powoli, wraz z kolejnymi pociągnięciami sznurka jedwab obniżał się ukazując coraz większe przestrzenie jej pięknych piersi, aż wreszcie opadł cały odsłaniając, jak była powabna. Agnese doskonale widziała, jak wielkie wrażenie zrobiła na Alessio i jak pieści jej dwa cudowne wzgórki, najpierw spojrzeniem, ale potem ustami, które zaczęły się do nich zbliżać. Wampirzyca wyszczerzyła się. Zabawa z faerie pokazywała jej doznania, o których zapomniała już kilkadziesiąt lat temu. Sama przed sobą przyznawała, że chciała to pospieszyć, poczuć go już w sobie.
- Jesteś w stanie “wyczarować” sobie nowy strój? - kobieta zaparła palce swej dłoni o jego spodnie.
Kiedy zadała to pytanie jego wargi właśnie dotarły do jej piersi, wraz z dłonią. Jedną obejmował dłonią, niby miseczką stanika, zaś drugą pieścił ustami, albo raczej zaczynał …
- Tak, mam ich dużo … - wyszeptał całując malinkę sutka, a potem puszczając, tylko po to, by zacząć pieszczotliwą spiralę wokoło niego.

Agnese pozwoliła by vitae rozpłynęła się po ciele dodając jej sił. Naparła na mężczyznę jednocześnie ciągnąc palcami w dół. Jego pas, bielizna, spodnie, pękały, jakby były wykonane z papieru. Alessio poleciał na drugą stronę karoty, opadając ciężko na znajdującą się po drugiej stronie kanapę. Na jego nogach pozostały tylko strzępy ubrania odsłaniając uniesione przyrodzenie. Wampirzyca zupełnie naga usiadła na nim okrakiem i chwyciła jego twarz w obie dłonie, całując ją namiętnie.

Obydwoje musieli być mistrzami w zrzucaniu swoich strojów. Agnese dostrzegła tylko, że jego rozdarte ubranie jakby rozpłynęło się w powietrzu, ale to ją już niewiele obchodziło. Namiętność wygrywała i taką samą żądzę widziała także przy nim. W jego spojrzeniu kryło się zwierzęce niemal pożądanie, zaś uniesiona, wyprostowana męskość, wpijająca się w powietrze niczym pal tylko dobitnie to potwierdzała. Faerie był piękny, niemal zbyt piękny, żeby go kochać, ale na pewno idealny, aby go pragnąć. Schwytał jej usta oddając gorące pocałunki oraz pędząc na spotkanie swoim językiem, który pragnął się spleść z jej. Leciutki obłok, jakby uniósł się z jego warg, taki gorący, wypełniony pragnieniem. Jego dłonie przez chwilę obejmowały jej plecy, przesuwały się po nich, aż dotarły wreszcie do krągłej pupy. Objęły ją, uniosły, żeby usadzić jej słodki kwiat na żądle jego męskości, które pragnęło się w nią wbić, niczym żądło najgwałtowniejszego owada. Wampirzyca gdy tylko poczuła, ze ich ciała się zbliżają, wbiła go w siebie. Jęknęła głośno, czując jak mężczyzna ją wypełnia. Ich ciała poruszały się przy każdym ruchu karety. Czuła jak jej piersi falują, jak Alessi ociera się od nią od wewnątrz i zdała sobie sprawę, że ostatni raz podobne odczucia miała chyba za życia.

Zapach jego krwi nie otępiał jej zmysłów, czuła głód… potworny głód, ale był do zniesienia. Bowiem faktycznie, dar faerie przypominał jej dawne odczucia, kiedy jeszcze była człowiekiem, ale nie tłumił wampirzej żądzy krwi. Cóż, widać było, że w niektórych chwilach lepiej było być najpierw nakarmionym. Teraz jednak nie było na to ani czasu, ani ochoty na przerwanie tego, co doświadczała. Czuła go, czuła wszystkimi swoimi zmysłami. Dotyk jego ciała, jego męskości, która pulsowała w niej, jego jęku, który wydobył się spomiędzy ust. Aromatu jego skóry, który nagle się zmienił i był jeszcze bardziej intensywny. To wszystko nowe podniecało ją coraz bardziej, zaś on, widziała to już, po prostu nie mógł niemal wytrzymać rozsadzającej rozkoszy. Uniósł głowę mocniej jęcząc ponownie. Jego dłonie na pośladkach kobiety nadawały coraz większy rytm, zresztą sama o to dbała. Ujeżdżała go, zaś pomagał w tym pęd karety, która poruszała się jadąc po nierównym trakcie oraz raz po raz przeskakując, podskakując, poruszając się na boki, czyniąc to wszystko jeszcze bardziej chaotycznym. Agnese czuła, że on już jest gotowy i że lada moment wystrzeli w niej …
- Aaach - jęknął wraz z tą chwilą. Głęboko, zaś jego dłonie jeszcze bardziej przylgnęły, jakby chciały na mikromoment uwięzić ją w tej najgłębszej pozycji. To co poczuła zaskoczyło ją. Ciepło, które wypełniło jej martwe ciało. Poczuła jak także ją przeszywa przyjemny dreszcz, jej ciało zacisnęło się na mężczyźnie, a plecy wygięły się w łuk. Przygryzła swoją wargę, sprawiając, że stróżka vitae spłynęła po brodzie, opadając na śnieżnobiały biust. Jej paznokcie wbiły się w ramiona faerie, delikatnie je przecinając. Karetę wypełnił rozkoszny zapach krwi.
 
Kelly jest offline