Nie! Nie ma szans, że uciekną! - pomyślała CKM, łapy wadery aż zaryły się w leśnym runie kiedy uderzyła do przodu. CKM była sportowcem, rywalizację miała we krwi. Jelenie miały życie do stracenia, ale wadera nie miała zamiaru odpuścić. Wizja rozszarpywania któregoś z tych wspaniałych stworzeń własnymi kłami sprawiała, że kłęby futra starczały samicy nastroszone na karku.
Ale czad!
Czarna jak smoła wilczyca pędziła miedzy drzewami z jej uchylonych szczęk wystawały śnieżnobiałe kły.