Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2017, 23:35   #19
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Konstabl zaprosił zwiadowców do swojego przyczółku strategicznego, który składał się po części z mównicy oraz kilku innych paczek, beczek i dużego blatu ze związanych desek. Wszystko zasłonięte płachtą brezentu trzymającą się na wbitych w ziemię kijach i broni drzewcowej.
- Usiądźcie i mówcie. A ty - zwrócił się do gwardzisty - odmaszerować.
Kiedy wojak zniknął za prowizoryczną kotarą, konstabl usiadł, ale nagle podniósł głowę, jakby coś sobie przypomniał. Podniósł dłoń i donośnie pstryknął palcami. Drugi... trzeci raz. Wreszcie do grupy przyszła wysoka, ruda kobieta, niosąc mokre naczynia pełne piwa. Postawiła je na blacie i stanęła ze skrzyżowanymi rękoma, jakby na coś czekała.
- Wystarczy, nie jesteś już potrzebna.
Dziewczyna przekręciła oczami i mrucząc coś pod nosem, odeszła.
Zmęczony po całodziennej podróży Rodrik usiadł i oparł łokcie o blat
-Dwie godziny na północ natknęliśmy się na ślady kilkudziesięciu goblinów podążających na zachód. Następnie udaliśmy sie na północny zachód poszukując głównych sił Hordy. Niestety, zobaczyliśmy, że Hoemoor stoi w płomieniach, tam też znajduje się główna potęga nieprzyjaciela….potem zawróciliśmy aby na noc wrócić do obozu.
- To okropne wieści... My też coś mamy, ale... to trudne do wyjaśnienia. Ptak zleciał...
- Konstablu - przerwał nagle gwardzista, który stał wciąż za kotarą - przybysz się przebudził.
- Właśnie o tym mówiłem - konstabl zrobił kwaśną minę. - Przyprowadzić go do mnie.
Rozkaz został przyjęty, a gwardzista odszedł.
- Mieliśmy dziwne zdarzenie, kiedy was nie było - kontynuował konstabl. - Ptak... a właściwie teraz człowiek, zleciał z nieba prosto do obozu, prawie rozbił sobie głowę. Leżał nieprzytomny kilka godzin. Nie wygląda jak tutejszy, nie wiem skąd go przywiało. Może będzie w stanie nam odpowiedzieć.
- Ptak powiadasz…. Rodrik zwęził oczy -magia to jakaś, trzeba go uważnie przesłuchać, to może być szpieg Hordy….a rozumiem, że u mojego przyjaciela Długopalcego sprawy mają się bez zmian?
Konstabl przez chwilę musiał pomyśleć, nie rozumiejąc od razu o co dokładnie chodzi.
- Ach, kupiec! Tak, czeka przy swojej karawanie. Z oboma strażnikami - szybko dodał.
- Kij tam z Twoim kupcem. - Wtrącił się niziołek. Był wyjątkowo rozbawiony. - Chcecie mi wcisnąć, że jakiś jegomość przyleciał jako ptak do garnizonu i przemienił się w człowieka? No ktoś tu sobie robi jaja albo kuchcik nawrzucał do bigosu halucynków.
- Tak było - krótko podsumował konstabl, a zaraz potem dodał ponurym tonem. - A ty, niziołku, powinieneś zacząć okazywać trochę więcej szacunku rycerzowi.
-Trudno oczekiwać szacunku od jeżdżącego na dzikiej świni niziołka - odpowiedział Sir Rodrik z ironicznym uśmiechem - przynajmniej na zwiadzie nie robił problemów, poza kilkoma głupimi komentarzami, ale dziękuje za słowa poparcia, zgadzam się że w tym obozie brakuje dyscypliny i szacunku dla władzy… natomiast chętnie porozmawiam z tym człowiekiem-ptakiem.
- A Ty jesteś mamusią rycerzyka, że będziesz mi mówić jak mam się do niego zwracać? - Zapytał konstabla niziołek. - A ta dzika świnia ma na imię Berta i jak nie będziesz uważał, to przerobi Cię na mielony pasztet w zbroi.
- Co? Przeproś natychmiast mnie i Lorda Konstabla, albo nauczę cię szacunku do lepszych od ciebie! - warknął Rodrik, wstając. Miał tego dosyć, czas było zrobić tu porządek.
- Czyli najpierw Ciebie a potem Lorda, w tej kolejności jesteście lepsi? - Zapytał niewzruszony Edisson.
- Oboje się zamknijcie! - konstabl wstał i uderzył o blat, aż ten podskoczył, rozlewając trochę piwa.
Zrobił się czerwony na twarzy, gdyby mógł, pewnie parowałby złością.
- Ja... przepraszam panie Rodriku za ten wybuch. Ostatnio... - przerwał i pomyślał dokładnie, co chce powiedzieć. - Nieważne. Słuchaj niziołku, nie trzymam cię tu na siłę, jeżeli nie chcesz wyjechać i stawić czoła Hordzie samotnie, to stul mordę i okaż chociaż trochę wdzięczności, że masz gdzie zmrużyć oczy bez obawy o to, że ktoś poderżnie ci gardło. Teraz idź i czekaj na dalsze rozkazy, albo lepiej, żebym cię nie widział więcej, jak skończymy... Gdzie jest ten cholerny ptak!? - wykrzyczał na koniec do swoich ludzi.
Eddison wział kufel piwa, upił łyk. Odwrócił się i wyszedł. Jednak nie byłby sobą gdyby nie rzucił czegoś na odchodne. Dlatego zatrzymał się w przejściu i powiedział skromnie.
- Powodzenia ze swoim ptakiem. - Na twarzy niziołka, pojawił się uśmieszek, który błyskawicznie zabrał ze sobą wychodząc na pole garnizonu.
Rodrik zatrzymał się na prośbę konstabla, usiadł i odezwał się do niego cichym głosem
- Rozumiem, twój stres, Panie, wielka odpowiedzialność na tobie spoczywa, a tacy jak ten niziołek tego nie doceniają, muszą wiedzieć jakie są konsekwencje anarchii i braku posłuchu. Może noc spędzona we więzach albo kilka batów na dziedzińcu byłoby właściwą nauczką dla takich jak on?
- A w jaki sposób pomoże nam szerzenie strachu? - zapytał konstabl - Mam pozwolić, żeby jeden, pyskaty niziołek przewrócił cały obóz do góry nogami? Tak długo, jak nie szczeka zbyt głośno, niech sobie szczeka. Inaczej pozbędę się go w mgnieniu oka, na razie jest przydatny, brakuje nam sprawnych rąk do walki.
Rodrik popatrzył przez chwilę w oczy konstablowi, czy faktycznie jego wrażenie było słuszne, że był to człek słaby i wystraszony?
- Tak jak mówiłem, czasami do motłochu tylko strach przemawia, a jak nie ma autorytetu i szacunku dla władzy to lepsze niż nic. Hordy się boją, ale to może być za mało…. To może sprowadźmy tu w końcu tego człowieka-ptaka, chętnie go poznam.
- Może w waszym królestwie tak sprawuje się prawo, ale Złoty Kłos nie ma zamiaru uciskać swoich mieszkańców - konstabl wyraził swoją opinię, dosyć suchym tonem.
 
Lord Melkor jest offline