Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-02-2017, 23:48   #20
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Pegate - po bitwie - Sadrax

Z Sadraxem zostali tylko zmęczeni i poranieni cywile oraz sterta martwych goblinów. Wszystkie z wyjątkiem jednego, spotkał ponury los, do którego w sporej części przyczynił się iluzjonista. Spętany zielonoskóry nie obudził się jeszcze, co mogło być spowodowane wielkim krwiakiem na jego głowie po tym, jak dostał od czarodzieja.
Iluzjonista skupił się jeszcze raz na chowańcu. Wciąż nic poważnego się nie działo, kroczył w pełnej gotowości i skupieniu, prawdopodobnie skradając się w poszukiwaniu niziołki.

Ochotnicy przenieśli nieprzytomnego elfa i usiedli pod płotem, mogąc wreszcie odsapnąć. Kilkoro z nich prawie przypłaciło walkę życiem i tylko pomoc innych sprawiła, że jeszcze nie trafili na listę Jergala, który i tak musiał mieć ręce pełne roboty, przechadzając się po równinie i spisując gobliny; zakładając, że bogów w ogóle interesuje ich los.
- Hej, magiku! - odezwałą się kobieta. - Przywiąż tego goblina do płotu, to ci nie ucieknie. Chodź tutaj, napijesz się.
- Dużo nie zostało, ale chociaż można zmoczyć usta -
dodał Abal, unosząc swój bukłak.
Sadrax otarł usta z resztek śliny, dawno skończyła się treść żołądka… Podniósł się. Złapał goblina za nogi i przyciągnął bliżej grupy.
- Dzięki - złapał bukłak i wziął solidny łyk - Uch, dobre. Mógłbym cały gąsiorek wyżłopać na raz.
- Ale nie żłop, bo tylko tyle mamy -
powiedział niziołek, sięgając po bukłak.
- Eh - westchnął mag - było barda zaprosić do kompanii. On może mieć więcej. Zresztą, tacy jak on to mają szczęście, pewnie pije sobie teraz sam, a może nawet przygruchał sobie jakąś ładną dziewkę i tarzają się po ziemi...
Sprawdził ponownie więzy goblina i dokładnie przeszukał go na wypadek ukrytej broni. Starał się nie myśleć za wiele o tym co niedawno uczynił. Nigdy do tej pory nie odebrał nikomu życia.
Postanowił zająć się… czymkolwiek. Każda czynność, która pozwalała się oderwać byłaby dobra.
- Jeśli macie coś skórzanego mogę to naprawić - odezwał się. Rozglądał się też za odpowiednim kawałkiem skóry, z której mógłby zrobić kilka proc - jak się okazało, grupa cierpiała na ich niedobór. W międzyczasie zabawiał siebie i innych “magicznymi” sztuczkami ze sznurkiem, regularnie sprawdzając czy ich goblini “gość” się nie obudził.
- Zostaw to teraz, odpocznij - odpowiedziała kobieta. - Patrz na elfa, jak sobie drzemie... on jeszcze żyje, tak?
- A skąd mam wiedzieć? Znam się na naprawianiu wozu, a nie elfów...
- odburknął krasnolud. - Ale podoba mi się pracowitość magika, już myśli, jakby tu skręcić nową procę.
- Zedrzemy z tych kurdupli -
pulchny mężczyzna wskazał na nieprzytomnego goblina - co mają, to będziemy mieli skóry.
- Chciałbym zauważyć, że te kurduple są niewiele niższe ode mnie -
oburzył się niziołek. - Pokraki, zieloni, gobliny, ale nie ubliżajmy nikomu z powodu wzrostu.
- Dobra tam, dopijcie resztę, ja sprawdzę dokładnie elfa - powiedział Abal, wstając, aż stęknął, tak przyjemniej mu się siedziało po walce.
Kobieta zaś poprawiła jeden z wielu pierścieni na palcu, których najwyraźniej nie zdjęła do strzelania z łuku.
- Zdążyliśmy się zapoznać po drodze - powiedziała, poprawiając kolejny pierścień. - Ja nazywam się Heve, krasnolud to Abal, to jest Freda - wskazała na topornika - a nasz siwek to Hardo. Ty, czarodzieju?
Corlo
- po raz kolejny przedstawił się mag - ale to było imię dla urzędnika. Sadrax brzmi lepiej, kiedy twoja pracą jest mordowanie goblinów… W moim zawodzie dobry pseudonim sceniczny to podstawa...
- To jakie nam nadasz pseudonimy? -
zapytał z przekąsem Freda. - Dzielimy ten sam rynek…
- Broń działa tak samo sprawnie i rani tak samo mocno, niezależnie od tego czy przeciwnik wierzy w to czy nie. Jeśli odetniemy komuś głowę ostrzem to będzie martwy, choćby i sądził, że przeżyje. Z moimi zaklęciami jest inaczej. Żeby zadziałały, ktoś na kogo je rzucę musi wierzyć, że są prawdziwe. Im potężniejsze się wydadzą, tym silniejsze będą. A w czyją potęgę łatwiej uwierzyć: jakiegoś Corla z uczelni, czy maga bitewnego, Sadraxa Wielkiego, który dwoma słowami usypia bandę goblinów a uniesieniem brwi podnosi mosty zwodzone?

- Słuchajcie, może ktoś mi pomoże? - nagle zapytał Abal, na co podniosła się Heve. - No... miałem na myśli... Corlo? Dobrze usłyszałem? Ten elf ma na sobie jakieś znaki. Normalnie nie byłbym tak ostrożny, ale po tym, co dzisiaj widziałem... jak położyłem te gobliny jednym skinieniem palca... Wolę nie ryzykować, wystarczająco mi wrażeń na dzisiaj.
- Znaki, powiadasz? - mag od zawsze interesował się źródłami pisanymi. A elfimi w szczególności, wiele ważnych tekstów magicznych zostało spisanych w tym języku - pokaż mi je proszę, Abalu.

Mag zabrał się do odczytywania znaków na elfie, które wiły się na jego korpusie i części ramion. Czarodziej, który był znakomitym uczonym, szybko rozgryzł zawiłości języka z którym miał do czynienia: elficki odmiany dzikiej, prekursora współczesnego języka cywilizowanych elfów. Dalsze oględziny symboli ujawniły kształty i formuły, które bliźniaczo przypominały zaklęcia ochronne, strażnicze. Całość tworzyła ochronny glif, którego jednak znaczenie wychodziło poza wiedzę iluzjonisty, przynajmniej tymczasowo, dopóki nie będzie miał wystarczająco dużo czasu przestudiować całość dokładnie, być może z pomocą magii.
- Uh, ciężka sprawa Abal. To w pre-elfickim, a słowa i znaki mogły zmienić znaczenie przez lata. Na teraz mogę powiedzieć, że to jakiś ochronny glif, złożony z wielu zaklęć ochronnych i strażniczych. Potrzebuję dokładnie przestudiować całość, żeby powiedzieć coś więcej. Chociaż gdybyś tylko wiedział, co ja musiałem przejść i z kim się zmierzyć, żeby dziś wiedzieć choć tyle… Póki co zalecam ostrożność. Na jutro przygotuję zaklęcie, które pomoże mi w analizie tych znaków. Alternatywą jest rozebranie mrocznego i dokładne obejrzenie wszystkich znaków, ale co nam po poznaniu znaczenia glifu, jeśli otworzą mu się przy tym rany i się wykrwawi. Chyba, że pomoże nam ktoś, kto go najpierw podleczy.

Ochotnicy wzruszyli ramionami. Nikt z nich najwyraźniej nie znał się na opatrywaniu ran. Zaczęli zastanawiać się, co właściwie powinni teraz zrobić. Czekać?
W międzyczasie niziołek wstał ociężale i zaczął zbierać strzały i bełty, żeby czymkolwiek zająć ręce.

A Corlo, albo też Sadrax, jak zdecydował się od tej pory przedstawiać, czekał...
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline