Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2017, 14:09   #4
sunellica
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Scena 3 - "Łoś" czyli taki tam autopilot Yoli (sama tego chciała)
Zupełnie zszokowana Yola stała i przez okno patrzyła na szybko znikający punkt, chwilę wcześniej będący Khogirem (z Baryłą) na latającym dywanie. Tuman kurzu zasłonił jej widok podejrzanie szybko galopującego za nim konno Zeda.
- Tak być nie może. - Powiedziała do siebie - Ktoś musi ich pilnować. Przecież sami sobie nie poradzą. Nie wiedzą co robią i tyle. No i komu będzie gotować jeśli ich zabraknie? Melisowi?
- Ja z wami - powiedziała stanowczo.
Po krótkim przygotowaniu i zebraniu najpotrzebniejszych rzeczy kapłanka już zamierzała opuścić kuchnię, by udać się w ślad za bohaterami choćby pieszo, kiedy wzrok jej padł na nieumyte po ostatnim posiłku naczynia. Spokojnie wróciła, żeby je umyć i kiedy ostatni, lśniący czystością rondelek zawisł na kołku opuściła wreszcie dwór.
Perspektywa drogi przed nią, nie napawała optymizmem i wyjątkowo uwidoczniała potrzebę posiadania jakiegoś środka transportu. Dlatego też aż przystanęła ze zdziwienia, widząc wielkie, silne zwierze stojące jej na drodze i wlepiające w nią ogromne, ufne ślepia.

Nie wierząc własnym oczom, ostrożnie podeszła do okazałego łosia, który nie był dość sprytny, by uniknąć wnyków. Używając odrobiny magii zauroczenia, uspokoiła zwierze na tyle, żeby uwolnić uwięzione kopyto. Magia ta nie była przeznaczona dla zwierząt, ale o dziwo łoś chyba wyczuwając w niej dobro, albo zapach ostatnio ważonej strawy i nie uciekł natychmiast. Mało tego - zbliżył się i trącił chrapami kapłankę.
~A może? Nie, to głupie… Z drugiej strony, w czym taki łoś ustępuje koniom? Na mokradłach nawet lepszy, bo kopyta ma szersze. No i można się poroża przytrzymać jakby coś.~ Łoś wyglądał na zdrowego i na silnego. Mógł być też ostatnim łosiem w sezonie. Decyzja właściwie została podjęta. Yola zgrabnym skokiem przeniosła się na grzbiet łosia.
- Nazwę cię Delijani Wallance Faleiro Won Mickiewicz W Skrócie Miętka - Obiecała klepiąc go po karku.
Niezbyt mądry wierzchowiec, bo mimo wszystko tylko taki dałby się złapać w zwykłe wnyki, czy to odruchowo, czy to z wdzięczności za nadanie imienia ruszył przed siebie. Niedługo później kapłanka zauważyła zależność związaną z ciąganiem za rogi zwierzęcia. Jeśli ciągnęła za lewy - skręcał w lewo, jeśli za prawy - w prawo. Nie miało to większego znaczenia, bo i tak poruszał się z wyjątkowo nikczemną prędkością, łażąc właściwie od szyszki do szyszki, które najwyraźniej uwielbiał, bo przy każdej zatrzymywał się, by zeżreć ją z widocznym zadowoleniem. Wyglądało na to, że jego motorem napędowym było żarcie, ale mimo wszystko przemieszczał się w ślad za Khogirem i Zedem. Yola pomyślała, że na własnych nogach byłoby znacznie szybciej, ale gdyby przyszło przywieźć z powrotem kilka beczek łoś będzie nieoceniony. Z tą myślą ujęła w dłonie poroże, pochyliła się nad wierzchowca grzbietem i popędziła inaczej prosto do kolejnej szyszki.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"

Ostatnio edytowane przez sunellica : 05-02-2017 o 14:11.
sunellica jest offline