Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2017, 20:04   #28
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dalej, mała, pomyślał Ellisar, przebieraj nóżkami...
Chociaż jednak miał wrażenie, że biegnące za nimi tłumy dopadną ich za kilka chwil, to zachował tę myśl tylko dla siebie. Widać było, że moonria nie da rady biec szybciej. Ellisar był już gotów rzucić plecak (ale nie giternę) i ponieść dziewczynkę na plecach, okazało się jednak, że to nie było konieczne. Drzwi do tunelu zamknęły się za ich plecami i - przynajmniej przez kilka chwil - pościg im nie groził. Można było iść nieco wolniej i spokojniej.

Korytarz był nie tylko tajny, ale i magiczny. W pewnym, niewielkim stopniu, ale wystarczającym, by pochodnie zapalały się same z siebie. A później gasły za plecami biegnących.
Nie było gwarancji, że dalszy ciąg korytarza jest równie dobrze oświetlony, dlatego też na wszelki wypadek Ellisar zabrał ze sobą parę pochodni, co w niczym nie zakłóciło działającej w korytarzu magii.

Korytarz, chociaż wiekowy i od dawna nie używany, nie ucierpiał na skutek upływu czasu i doprowadził do wyjścia poza miasto. Pomogła w tym, co Ellisar zdołał wcześniej wyczuć, magia. Była ona jednak zbyt słaba, by móc - w razie konieczności - powstrzymać tych, co ścigali elfa. Trzeba było się spieszyć i nie liczyć na to, że jakimś cudem udało się im zgubić pościg.
Problem jednak na tym polegał, że Ellisar nie bardzo wiedział, gdzie się znajdują w tej chwili. To, że w wiekowym lesie, z pewnością starszym niż miasto, było jasne i oczywiste, ale położenie lasu w stosunku do Lisan było dla elfa niewiadomą. Schody, po których uciekali, wiły się niczym stadko węży i Ellisar w końcu stracił orientację co do kierunku, w jakim podążali.

Las podobał się Ellisarowi zdecydowanie bardziej, niż miasto, opętane nienawiścią ku elfom, ale 'podobać się' to jedno, a zostać na dłużej to co innego. Nie dość, że była zima, to jeszcze miał na karku moonrię, niedługo z korytarza mógł z korytarza wypaść żądny krwi tłum, a na dodatek gdzieś tam była stolica i królowa Elisea, nieświadoma tego, że ktoś zawiązał spisek przeciwko niej.
Ale co miał odpowiedzieć na pytanie "Gdzie teraz?" Prócz zwrócenia jej uwagi, że pytanie powinno brzmieć 'dokąd'? Sam wszak nie potrafiłby tego dokładnie określić.
- W tej chwili powinniśmy wrócić do miasta - powiedział wyraźnie żartobliwym tonem.. - Przemknęłabyś się do stajni i wykradłabyś nasze konie.
- Do miasta lepiej nie wracać - zwróciła mu uwagę moonria, rozgrzebując jednocześnie śnieg by wydostać resztę ciała z zaspy. - Może gdzieś w pobliżu jest jakaś chata albo gospodarstwo? Albo karczma. Albo wioska. Albo… - Lecz dalsze słowa zniknęły w śniegu, który ponownie pochłonął kotkę i z którego po chwili wystrzelił jej prychający na wszystkie strony pyszczek.
- Sama zdziałałabyś wiele - rzucił w jej stronę Ellisar. - Ale ogólnie masz rację. W mieście jest teraz bardzo niemiła atmosfera, więc tam nie wrócimy.
- Ogólnie biorąc musimy iść na północ. Skoro zachód jest tam - pokazał kierunek - no to nasza droga wiedzie mniej więcej w tamtym kierunku. - Pokazał, gdzie mniej więcej znajduje się północ. No i jak najszybciej musimy stąd odejść - dodał - a gdy wylot tunelu znajdzie się parę mil za nimi, zaczniemy szukać chaty. Umiesz się wspinać na drzewa? Z wierzchołka może dałoby się wypatrzyć jakiś dym.
Co prawda twórcy tunelu mogli pomyśleć o zabezpieczeniu dalszej drogi uciekinierów, ale jeśli nawet w okolicy wybudowano jakąś budowlę, to z pewnością czas okazał się dla niej zabójczy.
Wystający znad śniegu pyszczek pochylił się w dół, zapewne chcąc dać znać, że potrafi się wspinać, jednak skończyło się tym, że nos wylądował jej z powrotem w zaspie, w efekcie czego ponownie rozległ się odgłos prychania.
- Wezmę cię na ramię - zaproponował Ellisar. Widok nurkującej w śniegu Duszy był zabawny, ale podróżując w ten sposób straciliby mnóstwo czasu.
Wyciągnął rękę w stronę kotki.
- Dziękuję - podziękowała, wygrzebując się z zaspy na ile zdołała, a następnie chwytając ząbkami rękaw futra, by przy jego pomocy dokończyć dzieła i uwolnić się z białej pułapki. Zaraz też wspięła się po ręce Ellisara na jego ramię, a stamtąd na plecak.
- Tamto wydaje się być w sam raz - oświadczyła, wskazując łapką na najwyższe drzewo, jakie było w okolicy.
- Co prawda chciałem odejść trochę dalej - powiedział Ellisar - ale możemy spróbować.
Gdy Dusza usadowiła się wygodnie, elf, mijając największe zaspy ruszył w stronę wybranego przez Duszę drzewa. Dąb, na oko mogący pamiętać parę elfich pokoleń, najniższe konary miał na tyle nisko, że nawet bez pomocy Dusza mogłaby wskoczyć na jedną z gałęzi, ale dzięki Ellisarowi mogła zacząć swą wspinaczkę dobry metr wyżej.
- Uważaj na siebie - uśmiechnął się do niej elf.
 
Kerm jest offline