Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2017, 12:35   #56
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację

Psyche, Mik, Remo

Godzina 2:44 pm czasu lokalnego
Niedziela, 21 grudzień 2048
Na północ od NYC


Remo badając zdobyczne dane szybko doszedł do ważnego wniosku. Aby rozszyfrować cokolwiek, potrzebowali skonfigurowanego procesora. Ten od martwego netrunnera nie nadawał się do przełożenia komend jeden do jednego, ale i tak był lepszy niż nic, więc zabrali go ze sobą zanim opuścili klinikę. Haker dalej już bez trudu przeanalizował cały proces. Do procesora każdego "scrakowanego" człowieka docierał zaszyfrowany kod binarny. Wykluczone tu zostały od razu komputery kwantowe, być może nie potrafili ich jeszcze montować lub dostosowywać do pracy. Ten kod odszyfrowywany był na poziomie sprzętowym i nie zapisywał się nigdzie indziej, zmuszał natomiast człowieka do wykonania specyficznych poleceń rozumianych przez jego mózg. Całość była bardzo skomplikowaną neurologią połączoną z zaawansowanymi cyberwszczepami i przy jakości montażu sprzętu Kye podejrzewał, że udawało się to połączyć w co najwyżej co drugim pacjencie.

IP z martwego netrunnera wskazało na fabryczny Queens. IP z żywej kobiety wskazywał na Bronx, choć Remo nie udało się uzyskać dokładnej lokalizacji - połączenia nie były bezpośrednie i należało prześledzić całą masę przekierowań - a jedynie grupę budynków. Ktokolwiek projektował ten system, zadbał, aby przysłowiowy władca marionetek był jak najtrudniejszy do zlokalizowania. Należało też się zastanowić, jaki trop był tym właściwym. Z danych wygrzebanych ze sprzętowej pamięci zgromadził trochę komunikatów i ogólnej komunikacji netrunnerów, lecz wszystko to było niemal poza ich wolną wolą. Tylko u Waylanda dostrzegł nieszyfrowaną, normalną komunikację, jakby ten na chwilę odzyskał władzę nad swoim mózgiem i wezwał pomoc. Na dobrą sprawę całkiem skuteczną. Ciągle niewiele im to dawało. Na mapie miasta pojawiały się coraz to nowe punkty, tylko co z nimi zrobić?

Schwytany cyborg znajdował się tam, gdzie zostawiła go Psyche. Magazyn w podmiejskiej miejscowości nie rzucał się w oczy, dopiero wejście do środka ukazywało pełnię jego zabezpieczeń. Tego typu więzienie na pewno nie było zbyt legalne, ale kogo to obchodziło? Korporacje robiły to na co miały ochotę. A oni aktualnie pracowali dla jednej z nich.
Przed stalowymi drzwiami, za którymi przez grubą szybę dostrzegało się przyczepionego do ściany jeńca, napotkali klepiącą coś w klawiaturę na swoim ramieniu Loop. Uniosła wzrok i uśmiechnęła się na ich widok.
- Hej! Już się zaczynałam nudzić. O proszę i jest też kolejny wybraniec zespołu specjalnego - wstała i podała rękę Remo. - Jestem Loop, miło poznać.
Po jej spojrzeniu poznał, że nie musiał się przedstawiać. Bez postarzania się był jeszcze łatwiejszy do rozpoznania dla osób siedzących w tym światku.
- To coś za drzwiami tylko przeskanowałam. To… to kiedyś chyba był człowiek. I już nie jest. Został poddany mocnej… obróbce - skrzywiła się. Wyglądała może nie na wściekłą, ale na pewno zdegustowaną tym, że ktoś zrobił podobną istotę. - W większości składa się z elementów metalowych, jego żywotność szacuję na maksymalnie tydzień. Dłużej to wszystko razem nie będzie współpracować, straszna fuszerka. I za dużo na raz. Mózg się rozpada. Już teraz jedynie podstawowe funkcje ogarnia, resztę robi za niego procesor. Nie podłączałam się do niego, prawdopodobnie obca ingerencja go unicestwi. I spróbuje zrobić to samo z podłączającym się, odkryłam ładunki wybuchowe w jego głowie. Twarz ma całkiem przerobioną, rozpoznanie chyba tylko po DNA, a i tak byłoby trudne. Co za chory drań zrobił coś podobnego?!


Ann

Godzina 2:25 pm czasu lokalnego
Niedziela, 21 grudzień 2048
Corp-Tower, New York


Dorne nie był zadowolony. Jego stan można było opisać jako połączenie złości i stresu. Spacerował w te i wewte po salonie, w pełni już spakowany, niecierpliwie czekając na Ann. Kiedy ta weszła do środka, odetchnął z ulgą. Podobno czekanie zawsze było najgorsze.
- Naprawdę jestem wdzięczny za wczorajszą kolację, ale nie wytrzymam w tym miejscu ani chwili dłużej. Symbolizuje zbyt wiele złych rzeczy. Pojadę do rodziny, ale chciałbym najpierw zajść do swojego mieszkania. Chyba nie mogą być tak uparci, żeby tam na mnie czekać. Nie jestem nikim ważnym!
Mężczyzna może rozumował logicznie, ale też niewiele ostrożności przez niego przemawiało. Tylko kto miał rację? Paranoiczna Ann czy wychowany raczej całkiem zwyczajnie Robert, pragnący czegoś innego na święta niż ukrywanie się po kątach.


Leah

Godzina 3:11 pm czasu lokalnego
Niedziela, 21 grudzień 2048
13 posterunek, New York


System śledzenia osób dostępny dla policji miał wiele mankamentów i ograniczeń. Całość technologii należała do korporacji, która raczej szczątkowo na podstawie nakazów umożliwiała glinom ich pracę. Najpierw zwykle upewniając się, że nie godzi to w ich interesy. Amanda na szczęście nie była chroniona, więc Leah po niedługiej pracy z komputerem otrzymała mapę z nałożonymi na nią punktami, gdzie zarejestrowano aktywność przypisanego do Tomkins holofonu. Głównie były to miejsca na Manhattanie, północnym Queens oraz krańcu Bronxu, gdzie swoją siedzibę miały Dzieci Rajneesha. Niestety całkiem sporo miejsc, Amanda prowadziła w ostatnim miesiącu bardzo aktywne życie. Nie wyjeżdżała poza miasto, ani razu nie odwiedziła na przykład Brooklynu, ale to i tak nie dawało wiele. Miała wyłączone bezpośrednie śledzenie, więc Leah znała tylko przybliżone dane na temat miejsc pobytu dziewczyny. Wyglądało na to, że w tym czasie ani razu nie odwiedziła ojca w Inner City. Korporacje obsługujące komunikację miały swoje sposoby na pozyskanie dokładnych danych w sposób mniej legalny, lecz nigdy czegoś podobnego oficjalnie by nie udostępnili.

Billingi wyglądały biednie. Amanda nie miała stałego źródła dochodu, wpływy były niewielkie. Miała dwa kredyty, na sumę kilkudziesięciu tysięcy łącznie. Więcej wydawała, niż otrzymywała. W ostatnim miesiącu tylko raz wpłaciła sumę na rachunek Izaaka White'a, istniało duże prawdopodobieństwo, że w tym czasie żyła już na czyjś rachunek. Na początku czerpała na pewno z pieniędzy ojca, lecz ten szybko zakręcił ten kurek. Nie kupowała nic podejrzanego, najbardziej mogłyby się rzucić częste zakupy w sklepach związanych z erotyką, masażami i medytacją, gdyby nie profil sekty, do której należała. Wszystko wskazywało na to, że mimo wszystko była gorliwą jej zwolenniczką. Leah miała też listę numerów. Najczęściej pojawiały się tam cztery osoby. White, oczywiście. Poza nim niejaka Monica Rukh, Luiza Johnson oraz Keith. Ten ostatni był bez nazwiska, ale korzystając ze swoich uprawnień Wierzbovsky dogrzebała się informacji, że został przerejestowany, a prawdziwy właściciel to Keneth Albright. Ich adresy były w pakiecie, jak również zapis z pierwszego przesłuchania przeprowadzonego przez Hawkinsa.
Artur West natomiast wydawał się człowiekiem na wskroś nudnym. Przykładny obywatel pracujący na Pace University za skromną pracę, mieszkający samodzielnie w małym mieszkaniu. Niewyróżniający się raczej niczym doktorant nauk socjologicznych.

Zanim zdążyła zająć się czymś więcej, zadzwonił Arturo.
- Nie przesłuchamy Bauera. Znalazłem go w jego mieszkaniu, już zimnego. Sąsiedzi twierdzą, że wczoraj wieczorem były tu jakieś krzyki, ale szybko umilkły. Drzwi nie były zamknięte na klucz, nie widać śladów walki. Są za to narkotyki. Wezwałem już służby.


 
Sekal jest offline