- ... na barkę - mówił łowca nagród przyciszonym głosem. Szkiełko miał pewne problemy z wychwyceniem wszystkich słów, które ten wymawiał. Zagłuszał je gwar panujący wewnątrz. - Willie idź na... i obserwuj.... Jakby się coś działo, natychmiast.... Wy dwaj czekajcie na .... w pobliżu. Tylko się... schlejcie, bo po pijaku ciężko się ...., a tamci nie wyglądają na mięczaków. Płacę wam...., ale to znaczy, że nie umkniecie ... widok krwi, a ta z pewnością się .... Rozumiemy się?
Trzej rozmówcy nieznajomego z Altdorfu, pokiwali głowami i coś pomruczeli. Leopold nie usłyszał co. Potem schowali pieniądze, jakie łowca im wręczył, narzucili na plecy zawieszone na kołku obok stołu kapoty i skierowali się do wyjścia.
Łowca nagród przez długą chwilę siedział sam, popijając wino z kielicha. Gdy trunek się skończył, wstał i przeciągnął się, wodząc wzrokiem po klientach siedzących w gospodzie. Jego wzrok na chwilę zatrzymał się na postaci Leopolda, prześlizgnął po nim i powędrował dalej. Łowca podniósł opartą o nogę od stołu kuszę, opatulił się płaszczem i szybkim krokiem wszedł na schody. Gdy znalazł się na półpiętrze, gwałtownie przyspieszył znikając złodziejowi z oczu.