O umówionej porze spotkali się w Królu Ropuchu. Hilda podała piwo i polewkę, którą wszyscy wcinali ze smakiem. Mniej więcej byli w połowie posiłku, gdy przed zajazdem załomotały kopyta. Chwilę potem do Ropucha wszedł Kapitan Weill w towarzystwie czterech strażników. Widząc awanturników przy stole natychmiast, z uśmiechem na ustach skierował się w ich stronę.
- Chwalić Sigmara - zagadał, ściągając jeździeckie rękawice. - A więc to prawda o czym szumią wierzby. Udało się Wam wyjść żywymi z przeklętego lasu. Nie lada wyczyn. Godny zapisania w annałach opactwa. Brat Emil byłby bardzo rozczarowany, gdybyście nie spełnili jego życzenia i nie zdali sprawozdania z podróży. Przecież Was prosił... A okazja się nadarza, bo Opat zaprasza Was do klasztoru na odpoczynek i rekonwalescencję. Chyba nie odmówicie?