Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-02-2017, 19:46   #27
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
“...you must be brave
Or you children of today are
Children of the Grave”

Black Sabbath


Kiedy zmysły wracały do głowy Tatiany, uszu jej dochodziły już wrzaski ludzi z rezerwatu.

[MEDIA]http://25.media.tumblr.com/49c71a5e01393b587cbf15f5f356c337/tumblr_mi3886y3ss1r3we59o1_500.gif[/MEDIA]

Przy wyjściu z jamy, Racimir, Żyrosław oraz Yul, starali się odgrodzić olbrzymim drapieżnikom dostęp do wnętrza. Wilków było widać siedem sztuk a odgłosy z zewnątrz wskazywały iż jest ich więcej.
Znacznie więcej.

W głębi jaskini, młodsi krewniacy Prwicy czekali z oszczepami gotowymi do rzutu. Samej dziewczyny oraz Sambora i Jaromira nie było nigdzie widać.

Wampirzyca zaklęła w duchu. Choć trwało to zaledwie ułamek sekundy, starała się przemyśleć swoją sytuację. Instynkt podpowiadał, że ma uciekać. Serce chciało zaś bronić tych ludzi, którzy jej zaufali. Kompromisem było zatem zabrać Yula i Prwicę... i wiać dokąd nogi poniosą.
Dlaczego więc błyskawicznie podniosła się, porwała jeden z oszczepów i ruszyła na przód jaskini? Obiecała sobie, że kiedyś się nad tym zastanowi.

- Yul, potrzebny jest ogień! - krzyknęła, gdy zobaczyła partnera, wysuwając się na czoło - Zróbcie barierę i odgrodźcie dzieciaki. Zostawcie tylko małą przestrzeń z boku. Potem powoli wycofujcie się i wy. Ja pójdę ostatnia.

Brujaszka spaliła krew, by uruchomić nadnaturalną odporność i szybkość, a następnie ruszyła w wir walki. Widząc jak 3 mężczyzn bije i kopie 7 bestii, które atakują z doskoku, błyskawicznie pochwyciła wilka, który próbował właśnie kłapnąć Yula i rzuciła nim w resztę watahy.

Tatiana nie miała w swoim długim przecież życiu i nieżyciu jakoś specjalnie dużo okazji rzucać wilkami… jednak te tutaj wydawały się wyjątkowo agresywne, niemniej jednak manewr się powiódł, trzy wilki zostały tymczasowo wykluczone z potyczki… ale na ich miejsce wskoczyło cztery nowe. Wampirzyca rozłożyła ramiona, jakby zapraszała zwierzeta do natarcia, obdarzając je straszliwym spojrzeniem.

- No dalej! - wrzasnęła na nie, licząc, że to bardziej jej głos zrobi na zwierzętach wrażenie niż słowa.

Bestiom nie trzeba było wysyłać specjalnego zaproszenia, były wściekłe, sześć wilków rzuciło się na Tatianę jednocześnie. Wampirzyca złapała oszczep w dwie ręce i z nieludzką zwinnością i siłą zaczęła młócić bestie.
Tym sposobem, wampirzyca w przeciągu kilkunastu uderzeń ludzkich serc rozsmarowała okolicę wilczymi ciałami. Widok był niesamowity, niemal dwa tuziny wilków leżało martwych.

Tatiana stanęła w progu jaskini i rozejrzała się. Nie podobało jej się, że zwierzęta atakowały do końca. Normalnie nie powinny się tak zachowywać, w końcu i one posiadały instynkt samozachowawczy, który nakazywał schodzić z drogi silniejszym od siebie. Tymczasem to wyglądało jakby... jakby ktoś te zwierzęta nasłał.

- Gdzie Prwica? - zapytała pozostałych, oceniając ich stan.
- Polowała razem z Samborem i Jaromirem - Powiedział Racimir podchodząc ostrożnie bliżej.

Mężczyzna był wstrząśnięty tym co zobaczył, tak samo jak Żyrosław, dzieciaki a nawet Yul. Tak brutalna i gwałtowna, namacalna demonstracja siły kainitki działała na ma wyobraźnię wszystkich. Na zewnątrz w oddali, Tatiana dostrzegła rozszarpane ciało. Po bliższych oględzinach okazało się, że to Sambor. Wilki zmieniły mężczyznę w krwawą plamę podartego mięsa i połamanych jak chrust kości.

- A jak to się stało że was napadły? Wcześniej atakowały was tak stadnie?
- One nie atakowały nas, one… były tutaj, zupełnie jakby wiedziały, jakby myślały. Szybko zrozumieliśmy gdzie się kierują i ruszyliśmy za nimi. Prwica Sambor i Jaromir byli za nami, ale też zrozumieli co się dzieje i postąpili podobnie. Nam udało się wyprzedzić, jaskinia to dobre miejsce na bronienie się, jednak te zwierzęta były zupełnie wściekłe, ich zachowanie nienormalne.
- Bo ktoś nimi kierował.
- powiedziała powoli Tatiana, patrząc na Yula - Ktoś... podobny do mnie. Myślę, że to była zemsta za potwory, które wczoraj zabiłam. - na chwilę umilkła, po czym spojrzała na wojowników - Pójdę poszukać Prwicy i Jaromira. Może jakimś cudem im się udało przetrwać. Wy zastanówcie się czy... czy chcecie dzielić ze mną schronienie. Mogę was bronić, ale możliwe, że jeśli odejdę, nie będziecie dłużej atakowani. Przynajmniej nie tak intensywnie - poprawiła się, przypominając sobie drzewo z wisielcami.
- My już jesteśmy atakowani.
- powiedział Racimir - za to ty potrafisz nie tylko się bronić ale i zabijać te Dziwadła, idę z tobą. - reszta tubylców przytaknęła.
Wampirzyca skinęła głową.
- Przyda mi się pomoc tropiciela. - powiedziała, po czym zwróciła się do partnera - Chyba za szybko nie wybierzemy się nad strumień. Naucz ich jak posługiwać się ogniem i... załóżcie jakieś pułapki ostrzegawcze wokół.
Yul pokiwał głową drapiąc się po brodzie po czym dodał.
- Zrozumiano, zobaczę jak posługiwać się ogniem i pomogę przy zakładaniu sideł. - sprecyzował. - Na pewno nie chcesz, żebym poszedł z tobą?
- Chcieć bym chciała, ale bardziej przydasz się tutaj. Nawet jeśli wiedza, którą dysponujesz, pochodzi z KO, możesz bardzo im pomóc. No i jesteśmy w kontakcie mackowym
- wskazała ozdobę na uchu - Gdyby coś się działo, zawsze możesz mnie wezwać.
- Nie wiem czy zauważyłaś ale zasięg powoli siada, nie ma pewności, że usłyszę cię następnym razem.
- powiedział milicjant.

Przygryzła wargę. Chwilę walczyła z pragnieniem, by ochronić partnera, jednak wiedziała, że ani on, ani ona, ani ludzie z rezerwatu na tym nie skorzystają. Trzeba było zaryzykować.

- Po prostu czekaj na mnie. Choćby nie wiem co, wrócę. - obiecała i ruszyła za łowcą.

Wampirzyca i jej przewodnik po kilkudziesięciu minutach znaleźli Jaromira.
Wiszącego na drzewie i wierzgającego się w wampirycznym szale…

- On już nie jest jednym z was. - powiedziała powoli do towarzyszącego jej łowcy - Został zabity i wezwany... ale nie jako człowiek. Jeśli go uwolnię, rzuci się na ciebie i zabije. Zostanie Dziwadłem. Powinnam go zabić dla dobra nas wszystkich. I jego także. - starała się wytłumaczyć Racimirowi - Pozwolisz mi?
Mężczyzna przyglądał się z trwogą Jaromirowi.
- To stało się z moją partnerką? - spytał po czym dodał, nie oczekując jednak odpowiedzi dodał - zrób to.
- Tak…
- odpowiedź jednak przyszła. Z pomiędzy pobliskich drzew, dobiegł żeński głos.

[MEDIA]https://3.bp.blogspot.com/-l1ulDnYdMWM/WJsJmlg-R9I/AAAAAAAAhv0/FwNPaaFaJUMaU9v1BCPcpqztRS6nLeuEwCLcB/s1600/wbcsw01.jpg[/MEDIA]

Racimir odruchowo cofnął się do tyłu i poprawił chwyt na włóczni.
Tatiana spojrzała na kobietę, przekrzywiając głowę. Czy to była żona Racimira? Nie miało to właściwie znaczenia. Uderzyła w kobietę całą potęgą majestatu, jakim była w stanie emanować.

- Na kolana - rzekła krótko.
Kobieta kimkolwiek była, natychmiast wykonała polecenie.
- To ona! - Racimir rozwiał wszelkie wątpliwości.
- Nie podchodź do niej. - wampirzyca spojrzała na kobietę ponuro - Mów co wiesz, kto cię przemienił i dlaczego to robi. Po co to wszystko?

Twarz pijawki wyrażała chyba pewne zdziwienie.
- Jesteśmy Legion, przybywamy i pożywiamy się. Przecież wiesz…
- Przykro mi, to już chyba nie jest twoja żona
- powiedziała do łowcy, po czym zwróciła się do kobiety:
- Tak ci powiedział? Naiwna istoto. Jest tylko jedna królowa ciemności i ja nią jestem. - rzekła z mocą. - A teraz pokłoń się i zaprowadź mnie do tego, który cię przemienił. Który mówił ci o Legionie. Inaczej, skończysz jak ten tutaj... - powiedziała, wskazując na wierzgającego wisielca. Tatiana podskoczyła na nieprawdopodobną wysokość i jednym celnym cięciem toporka oddzieliła korpus Jaromira od głowy.
Pijawka przekrzywiła głowę.
- Jesteśmy Legion. Przybyliśmy z drugiej strony, nauczyliśmy się karmić dziećmi Niebian, przemierzamy ten świat by się pożywiać. Ty jesteś wypaczona, chora, odłączona od kolektywu, sprawka Niebian oczywiście. Legion jest tylko jeden, nie ma indywidualności. Pożywimy się tobą, tak jak i wszystkimi dziećmi Niebian na tym świecie, nie możesz zrobić nic, by się temu przeciwstawić.
- Pierdu pierdu
- skomentowała to wampirzyca, po czym doskoczyła do byłej już żony łowcy i wbiła się kłami w jej szyję. Chciała spróbować jej krwi.

Vitae wampira mogło smakować tylko w jeden sposób - świetnie! choć krew pijawki cuchnęła odrobinę mniej niż ta należąca do dziwadła i wyglądała bardziej “ludzko” wciąż było coś nienaturalnego w jej konsystencji.
O dziwo, Tatiana szybko zorientowała się, że jej ugryzienie sprawia pijawce ból. Ta która była kiedyś partnerką łowcy, starała się odepchnąć od siebie twarz wampirzycy. Była bardzo silna.
Ale podobnie jak Dziwadła, nie aż tak.

- Gdzie jest reszta?! - zapytała Tatiana, odrywając się od rany i obnażając kły naprzeciwko twarzy kobiety.

Pijawka również obnażyła kły. miała ich znacznie więcej, czymś takim raczej zabiłaby za pierwszym ugryzieniem.

- Jesteśmy wszędzie.
- jakby na poparcie tych słów, odgłosy pękających gałęzi dobiegły z każdej strony.
- Już nie - powiedziała Brujaszka ścinając jej głowę toporkiem. - Przyczaj się - powiedziała do Racimira, stając na nogi i czekając.
Mężczyzna kiwnął głową jednak nic nie mogło przygotować czy osłonić przed masą Dziwadeł oraz świeżych pijawek jakie zaczęły wyłaniać się z każdej strony. Wszystkiego musiało być kilkadziesiąt a wciąż nie wiadomo było ile więcej skrywa las, wychodziły też zwierzęta: wilki, niedźwiedzie.
Przestała się uśmiechać, lecz w jej wzroku można było dostrzec determinację. Nie czekała już dłużej. Chwyciwszy swój toporek rzuciła się na najbliższe Dziwadło z zamiarem odrąbania mu głowy.

[MEDIA]https://staticdelivery.nexusmods.com/images/140/1174062-1258338685.jpg[/MEDIA]

Głowa stwora pofrunęła do góry uwalniając fontannę wspaniałego smrodu, stało się to swoistym sygnałem na który wszystkie - cały Legion, jaki tylko Tatiana mogła zobaczyć, rzucił się w jej kierunku. Wampirzyca szybko została okryta kokonem atakujących ją stworzeń, kopała, uderzała oddawała ciosy, ale jak długo starczy jej sił czy krwi?

Znów spróbowała użyć potencjału prezencji, roztaczając nadludzki majestat.
- Na kolana! - wrzasnęła z przekonaniem.

Efekt przypominał wrzucenie kamienia w taflę wody. Cały wir wokół Pumy opadł na ziemię. Pozwalając jedynie zobaczyć wampirzycy całą resztę istot które dopiero czekały by się na nią rzucić. Teraz była ich szansa! Druga fala Legionu ruszyła na brujaszkę po klęczących ciałach swoich krewniaków, niektóre osobniki wręcz się nimi pożywiały.

Obserwowała nadbiegającą hordę, rozglądając się wokół.
- Yul... słyszysz mnie? - zapytała, pocierając oryginalny kolczyk w uchu.

Zatrzeszczało, później usłyszała głos Yula. Coś krzyczał ale było to zbyt zakłócone by mogła zrozumieć. W tym czasie skoczyło na nią pierwsze Dziwadło. Pierwsze z wielu.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline