Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2017, 09:00   #29
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Tatiana obudziła się na dość twardym łóżku, przynajmniej w porównaniu z tymi do jakich przywykła ostatnimi czasy. Jej ciało było nagie, czyste i pachnące znacznie przyjemniej niż kiedy zapadała w sen. Koło łóżka, stał stolik, którego wampirzyca nie pamiętała. Na blacie leżało kilka kompletów ubrań.
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/76/88/8f/76888f7b7e4050cfbafd4f71a7dd20f8.jpg[/media]
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/bb/1c/7a/bb1c7a4049efcdeb82df8c73b40671b9.jpg[/media]
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/53/17/ea/5317ea7d39b0a0dea9a70f9026e859d9.jpg[/media]
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/ed/98/65/ed98652e6d2b5fce24b045d0982fbf6f.jpg[/media]
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/3c/f9/00/3cf9000e50372ce07ea00f8068dad8ff.jpg[/media]
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/da/04/cd/da04cdef874fc53ac94d29966aca2f3f.jpg[/media]
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/1e/58/83/1e5883b084c03c8c51b6c8158f5b4610.jpg[/media]
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/40/85/12/4085123590def6e1a195cd537fd94c45.jpg[/media]
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/b2/5e/71/b25e71aac6934d649a5d926da51dd7de.jpg[/media]

Zaraz za drzwiami stał Yul, również odświeżony i ubrany w nowy uniform.

- Cześć, moja piękna Pani. Wytłumaczyłem, że kategorycznie nie zgadzasz się by ktoś cie wynosił kiedy jesteś nieprzytomna, tym sposobem znajdujemy się w pierwszym wojskowym transporterze który wylądował w stolicy od… - podrapał się po głowie - jakoś bardzo dawna. - dokończył. - Dokujemy na dachu rezydencji konsula Mwawa. konsul został upoważniony przez radę do akompaniowania ci w czasie pobytu w Heliopolis.

Wampirzyca przeciągnęła się, niespiesznie naciągając mięśnie i tym samym prężąc swoje wdzięki. Po chwili odruchowo przeczesała włosy palcami - były przyjemnie czyste.
- Cześć. To ty mnie umyłeś? - zapytała, wstając z łóżka i spoglądając na nowe ubrania.
- Oczywiście, że ja. Nie pozwoliłem nikomu się zbliżać, jak zawsze.
Wampirzyca właśnie dotykała gładkiej materii jednego z ubrań, gdy coś sobie uświadomiła.
- Co z Prwicą?
- Z tego co ustaliła załoga, przewieziono ją do Wieży i żyje.

Pokiwała głową.
- Cieszę się. Chciałabym ją odwiedzić, gdy będzie to możliwe. Domyślam się, że teraz czekają nas jakieś formalności. - powiedziała bez śladu entuzjazmu - Co powinnam założyć, żeby nikogo nie urazić brakiem szacunku czy czymś?
- Chyba spędziłaś za dużo czasu z juggernautami
- uśmiechnął się Yul - dla nich każdy, kto nie jest w egzoszkielecie jest nagi, co strasznie ich denerwuje gdyż sami noszą egzo dziesięć miesięcy w roku. Kiedy mają demontaż to wiesz… mało czasu. Tutaj możesz nawet chodzić bez ubrania jeśli masz na to ochotę, ludzkie ciało jest piękne… twoje w szczególności. - dodał.
Zaśmiała się.
- Zastanawiam się czy w takim wypadku to ja będę ekshibicjonistką, czy raczej mój mąż, który mi to zaproponował.
Tatiana jeszcze raz spojrzała na ubrania, po czym wybrała trzeci, jak jej się wydawało, najbardziej praktyczny komplet.
- To gdzie teraz? - zapytała, gdy była już gotowa.
- Na zewnątrz, ten wojskowy transporter jest dla lokalnych solą w oku. Konsul Mwawa cię oczekuje.

***

Heliopolis
[MEDIA]http://creativecan.com/wp-content/uploads/2012/03/Futuristic-Wallpaper.jpg[/MEDIA]
Tak jak mówił Yul, pojazd znajdował się na dachu wieżowca. Temperatura na zewnątrz była wysoka, musiało być ponad dwadzieścia stopni, bezwietrznie. Budynki miasta były ogromne, najwyższe musiały mieć ponad kilometr wysokości. Wampirzyca i jej mąż spacerowali po dachu dobre pięć minut zanim ich oczom ukazały się drzwi do windy przy których stał czarnoskóry mężczyzna.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/08/d1/fa/08d1faf97903c722cb3ae23c854a6927.jpg[/MEDIA]

- Witamy w Heliopolis, Pani Tatiano - powiedział czystą polszczyzną, choć z dziwacznym akcentem, po czym przeniósł wzrok na Yula i odezwał się we współczesnym języku - Właśnie widziałem update, gratuluje, musi być pan bardzo szczęśliwy.
Uśmiechnięty Yul skłonił głowę w podziękowaniu.
Wampirzyca podeszła bliżej i stanęła naprzeciwko mężczyzny, choć przez to wydawała się jeszcze mniejsza.
- Dlaczego tylko Yul ma być szczęśliwy? - zapytała, mrużąc oczy.
Mężczyzna położył dłoń na piersi, jego twarz była pogodna.
- Proszę mi wybaczyć, z updejtu wynika, że to Pani wybrała go na męża, toteż, to że Pani jest szczęśliwa, założyłem. - Mwawa zmierzył Yula uprzejmym lecz badawczym spojrzeniem. - jestem przekonany, że pani mężowi niczego nie brakuje i zapewni Pani dużo rozrywki i… pokarmu? - uniósł brew odwracając się w stronę drzwi by gestem dłoni je otworzyć. Wyciągnął zapraszająco rękę.
Yul zbliżył twarz do ucha żony:
- Mówiłaś o formalnościach, dodałam cię do moich plików oraz mnie do twoich. Takie dane nie są poufne a profile Szlachty są raczej często odwiedzane. - rozłożył ręce.
- To takie... romantyczne. - uśmiechnęła się rozbawiona informacją i zachowaniem konsula. Skinęła mu głową i ruszyła we wskazanym kierunku.

Windy, jak już Tatiana zauważyła, poruszały się szybciej niż gdyby po prostu spadały. Wciąż, trochę to trwało, wystarczająco długo, by konsul zdążył skomplementować strój wampirzycy. Poziom na którym grupa opuściła windę, mógł być jakimś muzeum, wyglądał bowiem zupełnie tak, jak wampirzyca zapamiętała wystrój bogatych apartamentów w swoich czasach.

- Jestem historykiem. - wyjaśnił Mwawa prowadząc Yula i wampirzycę poprzez korytarz. Gabinet z oknem na panoramę miasta też był “retro” poza samą panoramą rzecz jasna.
- Proszę usiąść - mężczyzna wskazał fotele wokół małego okrągłego stolika na którym stały trzy szklanki, już z odległości, nie uszło brujaszce że przynajmniej w jednym z nich jest krew.

Usiadła bez słowa. Choć bardzo się starała okazać zainteresowanie, jej gesty i mimika coraz bardziej zdradzały, że nie czuje się dobrze w tak oficjalnych sytuacjach. Na dodatek zapach krwi drażnił jej zmysły.

Konsul przysiadł bokiem na jednym z foteli i pochylił się do przodu.
- Jestem, jak oczywiście już Pani wie, Mwawa. Mógłbym należeć do Rady jednak z pewnego powodu jest to niemożliwe. Tym powodem jest fakt, że podobnie jak Pani mąż, jestem ghulem.

Tatiana poderwała się z miejsca, z hukiem waląc pięściami w blat stołu i wywracając na nim wszystkie szklanki.
- Kto... kto cię karmi? - warknęła.
Yul odskoczył zaskoczony nagłym wybuchem wampirzycy, podobnie uczynił Mwawa, choć mimo iż zaskoczony, wydawał się mniej przejęty.
- Ta osoba jest bardzo odległa, nie chce się na razie Pani, ujawniać.

Była wściekła. Całe jej przebudzenie, całe to odkrywanie jej wampiryzmu było grą. Ktoś od początku kontrolował jej wybudzenie. Ktoś, kto... mógł nawet przyczynić się do tego, czym był Legion. Bo tylko tak dało się wyjaśnić wampirzy pierwiastek wśród jego struktur.

Tatiana szarpnęła blatem stołu tak, by go wywrócić, a najlepiej w ogóle odrzucić.

- No to niech się przybliży, jeśli nie chce stracić swojego cennego sługi. - powiedziała, patrząc wrogo na konsula.
Konsul spuścił głowę.
- Proszę Pani. Ta osoba, włożyła wiele wysiłku by odrzucić doczesność i związane z nią pokusy czy rozterki, żyje w dziczy, daleko od współczesnej cywilizacji. Nie kontaktuje się ze mną częściej niż raz w roku. Rada nie miała jednak za dużego wyjścia i poprosiła ją o poradę kiedy dowiedziano się o Pani.
- Ją? To ta wasza mesjaszka?
- prychnęła - I co wam doradziła? Obudźcie ją, a potem wrzućcie w wielkie gówno? I może o mojej matce też wiedziała? Świetnie.

Wampirzyca zaczęła chodzić nerwowo po całym pomieszczeniu. Parę razy wydawało się, że znów coś wywróci lub w coś uderzy, ale panowała nad sobą.
- Nie, to nie jest Adelajda. Wbrew temu co się uważa, na Ziemi pozostało jeszcze kilku przedstawicieli twojego rodzaju, ale daleko im do bytów jakie pamiętasz Pani. Wśród nich najbardziej przykrym przypadkiem była twoja matka. Pozostałym tak jak moja… przyjaciółka udało się osiągnąć spokój, odsuneli się w cień i nie interesują się już intrygami tego świata. Rada dba by tak pozostało. To co stało się z twoją matką… jest powodem dla którego moja przyjaciółka nie chce się z tobą spotykać, podejrzewała co się stało i teraz… teraz mogę to potwierdzić. Tak, potrafię rozpoznawać aury.
- Zapomniałeś pogrozić mi paluszkiem.
- parsknęła wampirzyca - Bo oczywiście to moja aura jest tutaj ważna. Nie to, że władowaliście mnie bez przygotowania w samą paszczę potwora, i że zginęło tylu ludzi... Naprawdę myślisz, że poświęciłabym ich dla krwi tej staruchy? Nawet nie wiedziałam czy w którymś z tych egzoszkieletów nie ma Yula. Jedyne czego chciałam, to unicestwić ją. W pełni. Okazałam się jednak za słaba. Udało mi się ocalić siebie i Ulrix tylko przez to, co zrobiłam. Wierz mi, ghuliku, gdybym mogła, wyrzygałabym jej krew. Ale to bez znaczenia, nie? Twoja przyjaciółka siedzi sobie gdzieś na drzewie i wydaje osądy o czymś, o czym nie ma bladego pojęcia. - zakończyła z ponurym uśmiechem - Dzięki za gościnę, a teraz jeśli nie mam się przebijać przez twój cenny wystrój, niech ktoś wskaże mi drogę do wyjścia.
Z jednej strony Yul zaczął przybierać obronną pozę względem konsula, stając za swoją żoną, z drugiej sam konsul wpadał chyba w panikę.
- Proszę mi wybaczyć, nikt nie miał na celu Pani urazić, czy osądzać. Moja przyjaciółka, ona odrzuciła po prostu tą część siebie która dopuszczała jakąkolwiek przemoc, obawia się Pani bo obawia się o swój własny stan - mężczyzna niemal płakał - poproszono mnie bym się z Panią spotkał, nie by Panią oceniać, czy pouczać lecz by dać świadectwo, że spokrewnieni nie stoją za plecami Rady, nawet nie dlatego że nie mogą, ale i dlatego że nie chcą. - powiedział podchodząc do wampirzycy ale trzymając się z boku i nie wchodząc jej w drogę. - Wybacz jeśli cię uraziłem Pani, nie było to nigdy moim zamiarem, jeśli życzysz sobie natychmiast udać się przed oblicze Rady, nie będę cię dłużej zatrzymywał.
- Nie mam ochoty udawać się przed niczyje oblicze. Wypuść mnie. Mówiłam serio.
- powiedziała cicho, prawie grobowym tonem.
Mężczyzna spuścił głowę i odsunął się na bok.
- Nie jest Pani niczyim więźniem, jak każdy z nas, Ziemian, odpowiada pani jednak przed Radą.
- A jeśli nie będę chciała?
- zapytała, cedząc słowa - Subtelnie zasugerujecie mi, że stracę życie? A może zagrozicie Yulowi? Nie. Zgodziłam się na współpracę, a nie na służbę.

Powiedziawszy to, ruszyła w kierunku drzwi, przez które weszła.
Mwawa nie odezwał się, chyba go zatkało, Yul zmierzył mężczyznę wzrokiem i ruszył za żoną.
- To gdzie teraz?
- Myślę, że... tu powinniśmy się na jakiś czas rozstać. Ty jesteś częścią tego świata. Ja nie. Duszę się. W tym budynku, w tym mieście... w tym świecie. Muszę się wydostać.
- starała się mówić spokojnie, jasno, choć czuła jak bestia w jej wnętrzu wariuje.
- Wydostać? - Yul zrobił wielkie oczy a jego twarz wyrażała panikę - skąd? z Ziemi? - chyba nie do końca rozumiał.
- Z tej... cywilizacji. Ja mogę przetrwać nawet na lodowcu. Mogę tam choćby zasnąć. Posłuchaj... to co oni zrobili, że mi nie powiedzieli. Ja mogłam przemienić wszystkich, którzy umarli. Mogłam... dać im wybór. Ale nie chciałam, bo nie chciałam twojej rasy skazywać na ponowny ucisk ze strony... mojej. Bo w moich czasach, choć niby współpracowaliśmy, to jednak gardziliśmy ludźmi. Wykorzystywaliśmy. I teraz okazuje się, że nic się nie zmieniło. Kiedyś odeszłam na pustkowie i teraz... też powinnam. Gdzieś, gdzie nikogo nie wykorzystam.
Oczy Yula zaszkliły się, co chyba zdziwiło bardziej jego samego niż wampirzycę.
- Ale… ale ja… nie potrafię cię zostawić, nie chcę, proszę, proszę nie każ mi siebie zostawiać, nikogo nie wykorzystujesz, nigdy nie spotkałem żadnego wampira, ale ty nigdy nie byłaś dla nikogo zła, uratowałaś mnie, Ultrix, Ren, Prwicę, walczyłaś za nas.
Spojrzała na niego ze smutkiem.
- Więc, co powinnam zrobić, mężu? - zapytała cicho.
Yul przytulił ją najpierw ostrożnie a potem mocniej.
- Zobaczmy czego od ciebie chcą a jeśli ci się nie spodoba to polećmy na ten lodowiec tylko nie zostawiaj mnie samego dobra?
- Zrobiłam ci straszną krzywdę.
- powiedziała, delikatnie gładząc jego policzek - Uczyniłam cię ghulem i teraz... teraz nie wiem czy powiedziałbyś to, co mówisz, gdybyś był wolny od mojego wpływu. Nie powinnam, a jednak wątpię w twoje słowa. Przepraszam. Zrobię jak sobie życzysz.

Para ruszyła do windy, okazało się, że budynek Rady znajduje się w innej części miasta i trzeba było skorzystać z kolejki!

Po wejściu do wagonu wszystkie oczy skierowały się na Tatianę, szybko zrozumiała dlaczego, na jej okularach wyświetlił się komunikat. “do przedziału wchodzi Szlachcianka”. Niemal wszyscy pasażerowie wstali na moment poza dwoma, którzy jedynie kiwnęli głowami, na okularach wyświetlił się komunikat iż również są szlachcicami. Zanim kolejka dojechała do ich przystanku, do przedziału wszedł jeszcze jeden szlachcic i cały rytuał powtórzył się raz jeszcze.
Tatiana spojrzała znacząco na Yula, jednak tym razem w jej oczach pojawiły się iskierki dawnego humoru.


***

Budynek Rady, przypominał piramidę, tyle że wykonaną ze szkła. To co jeszcze łączyło budowlę z grobowcem dawnych królów Egiptu, był fakt iż trudno było uświadczyć tu żywą duszę. Yul i Tatiana przechodzili przez puste korytarze i sale chyba przez dobre czterdzieści minut. Wampirzyca wiedziała, że jej mąż podąża za mapą wyświetlającą się na jego soczewkach. Para mijała obrazy przedstawiające ludzi budujących budynki, statki, uprawiających ziemię, w różnych epokach. Brak było jakichkolwiek broni, bitew, oznak władzy.

W końcu Tatiana i jej mąż wkroczyli do średniej wielkości sali, w której siedziało kilkunastu starszych ludzi.

[media]http://news.nationalgeographic.com/news/2007/08/photogalleries/rome-reborn/images/primary/9_461.jpg[/media]

[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/fc/b3/f3/fcb3f3ef3368507c81b065e060c16388.jpg[/media]
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/26/24/a0/2624a0d79906073188c7850c0121e06d.jpg[/media]
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/06/cc/17/06cc1793fcacf63fc8d237b9200aa987.jpg[/media]
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/24/05/6e/24056ed53cdedea08a3de616247c5699.jpg[/media]
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/53/e9/1a/53e91adf2182657181d1144af5a4a576.jpg[/media]
[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/a3/be/38/a3be386e089dde5da6092a33d2fa07ed.jpg[/media]

Jedna ze staruszek wyszła parze na spotkanie.

[media]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/564x/5d/fd/28/5dfd284b26ec64bec24044090ee2bd8d.jpg[/media]

- Tatiano, Yulu, cieszymy się, że jednak zdecydowaliście się nas wysłuchać, zachęcam was abyście usiedli lecz jeśli kości wam pozwalają i taka wasza wola, możecie oczywiście stać - to powiedziawszy sama usiadła na schodku obok. - Rada zebrała się tutaj dzisiaj nie tylko by poprosić cię o pomoc, ale i by udzielić ci odpowiedzi na wszelkie pytania.
- Nie chcę waszych odpowiedzi.
- stanęła dumnie naprzeciwko nich, na lekko rozstawionych nogach z rękami złożonymi pod biustem - Niewiele mi po nich, skoro znów możecie przeoczyć taki drobny fakt, że spokrewnieni jednak przetrwali kataklizm. Jestem tu tylko i wyłącznie z szacunku dla mego męża. Mówcie więc co to za prośba i czemu miałabym ją spełnić.
- A my, z szacunku dla tych umęczonych istot nie wyjawiiśmy faktu ich istnienia.
- odezwał się jeden ze starców, kobieta zaś pokiwała głową i podjęła. - Prawda, ocaleli wykluczyli siebie samych poza nawias własnego gatunku, nie nie piją już z ludzi, nie mogą już tworzyć nowych wampirów. Nie chcą by o nich mówić. - kobieta spojrzała na Yula i uśmiechnęła się - Rada jest ci wdzięczna Yulu. - po czym przeniosła wzrok na Tatianę. - Ziemianie osiągnęli kontakt z wrogimi przybyszami, co zostało przewidziane już w czasach Adelajdy. Wtedy to, w okresie upadku, dowiedzili nas nasi bracia, inne dzieci Niebian. Wylądowali na ogarniętej wojną domową Ziemi szukając pomocy, sojuszu z wrogiem, który wyruszył ku ich terytorium. Przybysze byli zdruzgotani, przebyli lata świetlne tylko po to, by natrafić na swoich braci pogrążonych w bezsensownym konflikcie, wyniszczając się nawzajem. Spotkali jednak Adelajdę i podzielili się z nią wiedzą na temat wroga, istot spoza światła, oraz Niebian. Widzisz ci, którzy nazywają siebie Legion, odwiedzili Ziemię już wcześniej, jednak za sprawą niebian zainfekowani ludzie zachowali swoje zmysły i nie stali się częścią kolektywu. Tak powstała twoja własna rasa. Potraficie przeciwstawiać się bestii która w was drzemie, Niebianie wiedzieli, że wasza siła może przysłużyć się ich dzieciom i widzieli możliwość pokojowej koegzystencji naszych gatunków. przybysze których spotkała Adelajda wiedzieli o tym, liczyli że ludzie oraz te potężne istoty przybędą im z pomocą. Okazało się jednak, że ludzkość nie wykorzystała swojego potencjału, Nasi bracia, osiągnęli globalny pokój oraz technologię lotów międzygwiezdnych przed nami, w porównaniu z nimi, byliśmy dzikusami. Przybysze powiedzieli, że mamy co najwyżej kilkaset lat, po dziesiątkach tysięcy zmarnowanych lat, mamy zaledwie kilkaset lat, zanim Legion lub inne wrogie rasy, nawet bardziej ekspansywne dzieci Niebian, osiągną naszą przestrzeń. Ta przestrzeń została osiągnięta rok temu. Tak, wiedzieliśmy, że Legion zalągł się w jednym z rezerwatów, ale musieliśmy zwieść jego czujność i dowiedzieć się o nim jak najwięcej, ceną było przetrwanie całego gatunku. Widzisz… ocalałe wampiry, oni nie opiekują się już nami, to my opiekujemy się nimi, tyle możemy dla nich zrobić. Tak samo było z tą, która spała w Velesie, choć ona zamiast apatii popadła w szaleństwo. Natomiast twoja wola walki zaintrygowała nas, oto stanął przed nami wampir z przeszłości, wciąż bliski swojej naturze, dobrej czy złej, lecz aktywnej. Dlatego skierowaliśmy cię na teren zainfekowany Legionem, widziałaś że nasze wojsko jest w stanie walczyć z tymi bestiami nawet wręcz, jednak z tobą, z tobą nasze szanse rosną geometrycznie. Dlatego… prosimy cię o pomoc Tatiano.

Wampirzyca stała wciąż w tej samej pozycji bez słowa. Była zła. W dalszym ciągu była zła i najchętniej coś by rozpieprzyła. Ale... nie była głupia. Czasem nawet Brujah potrafił opanować swoją żądzę niszczenia i się zastanowić. Szczególnie gdy miał motywację.

Spojrzała na Yula.
- Domyślam się, że perspektywa walki z kosmitami bardzo cię przeraża i wolałbyś kopać marchewki. - uśmiechnęła się półgębkiem.
Yulowi, którego głowa chyba była właśnie przeładowana nowymi informacjami, aż blond czupryna się zjeżyła na słowa o kopaniu marchewki.
- Co ja? kopać? co?
- Możemy też posadzić inne warzywa. Sałatę, rzodkiewkę... może nawet pomidory. Dostałbyś słomiany kapelusz i rękawiczki zamiast jakiegoś super wypasionego egzoszkieletu. - wciąż darła z niego łacha.
Yul patrzył na nią z psim wyrazem oczu.
- A… w tej słomie… nie można walczyć z kosmitami? - zapytał najwyraźniej nie do końca rozumiejąc jak słomiany kapelusz wygląda.
- W słomie to można robić inne rzeczy...
Tatiana, która coraz lepiej ogarniała korzystanie z komputerów, spróbowała znaleźć mu odpowiedni obrazek.
Mężczyzna popatrzył chwilę po czym spojrzał na Tatianę.
- Aaa… to trzeba znaleźć tyle tej słomy gdzieś… - uśmiechnął się.
Odpowiedziała uśmiechem, po czym zmarszczyła brwi, zwracając się znów do Rady.
- Ta planeta to też mój dom, dlatego rozumiem zagrożenie i dołączę do Was. Jak również mój mąż. Macie mu dać najlepszy sprzęt, jakim dysponujecie. I... chcemy... - zawahała się - Spokoju. Nie wiem gdzie nas umieścicie, ale chcemy być tam razem - bez współlokatorów, bez monitorowania, za to maksymalnie bezpiecznie jeśli chodzi o dostęp słońca.
Kobieta popatrzyła na pozostałych starców.
- Czasem, by bronić domu, trzeba go najpierw opuścić. Rada Ziemian, chciałaby cię prosić, wampirzyco Tatiano, żebyś wyruszyła razem z naszą flotą ku Proxima Centauri, gdzie nasi Niebiańscy bracia potrzebują od setek lat naszej pomocy i gdzie hodowane przez nas od pokoleń wojsko uderzy naszych wrogów tak boleśnie jak to tylko fizycznie możliwe. Chcemy zabezpieczyć dobre relacje z naszymi braćmi i przegrupować się wspólnie przeciw każdemu przyszłemu zagrożeniu. Oczywiście twój mąż może wyruszyć z tobą, jest wysokiej klasy milicjantem i na tego rodzaju misji jest dla niego miejsce, oczywiście jeśli się zgodzi.
- A powiedzcie mi jeszcze... czym to się w takim razie różni od inwazji?
- Tam prawdopodobnie właśnie trwa inwazja, pół tysiąca lat temu przybyli do nas stamtąd posłańcy z prośbą o pomoc, jeśli są tam teraz tylko nasi wrogowie to tak, niech to będzie inwazja, bo lepiej bić się u kogoś a nie u siebie.
- Taa... pół tysiąca lat temu przylecieli jacyś goście i wcisnęli wam kity podobne do tych, którymi wy mnie nakarmiliście.
- zauważyła zgryźliwie Brujaszka, po czym zwróciła się do męża - Ty decydujesz. Jeśli chcesz, polecę. Lub polecimy. Tylko postaw im jakieś warunki. Niech nie myślą, że jesteśmy tani. - mrugnęła do niego.

Oczy wszystkich starców zwróciły się w stronę milicjanta. Yul, który potrafił znieść potężny łomot wyraźnie sobie z tym nie radził.
- … ehm.. - odchrząknął - To co mówi Tatiana ma sens, pytanie tylko czy można zaryzykować, że nic się nie stanie, siedzieć i czekać. - mężczyzna spojrzał na żonę - chyba nikt nas tutaj nie pytał czy flota ma wylecieć, tylko czy my z nią wylecimy. Z tobą mają większe szanse, z tobą mniej ludzi zginie, to daje ci możliwość decyzji, lećmy. - powiedział patrząc w oczy Tatianie po czym przeniósł wzrok na starców - No ale to Tatiana powinna tą operacją dowodzić! - między starcami zaczęły się szmery, trwało to trochę czasu, ale wreszcie stare głowy zaczęły kolejno kiwać. Czarna kobieta była ostatnią.
- Jeśli to jest ceną sukcesu, niech tak będzie, razem z wami wyruszą najlepsi specjaliści jakich ta rasa ma. Misja ma charakter pokojowy do momentu pierwszego wrogiego działania w naszym kierunku.
Kiedy starsi naradzali się, nie mogła się powstrzymać, by nie szepnąć Yulowi do ucha.
- Niby taki niepozorny, a jaki zachłanny. Teraz już wiem czemu tylko nieśmiertelna może cię zaspokoić. - zachichotała, po czym dodała z udawaną powagą - Jakby co od teraz to ty negocjujesz za naszą dwójkę.

Tatiana potrafiła wyczuć, jak krew napływa Yulowi do policzków, nie musiała nawet na niego patrzeć.

- W porządku. - powiedziała Tatiana do Rady, choć sama wciąż była pod lekkim szokiem. - Kiedy więc wylatujemy? Jeśli chodzi o stanowiska, to sami możecie je na początku obsadzić. Tylko uwzględnijcie Yula jako pierwszego oficera i zarazem mojego zastępcę, gdy ja będę w akcji.

Stara kobieta westchnęła.
- Jesteśmy przekonani, że znajdą się na miejscu kadry, które sprostają twoim wymaganiom i doradzą z nazewnictwem. Oczywiście… - kobieta wyciągnęła za siebie dłoń i poczekała aż jeden ze starców podejdzie i poda jej przedmiot.

[MEDIA]http://miecze.pl/191-209-thickbox/Bulawa-XVII-w.jpg[/MEDIA]

- Jako Hetman RZ możesz powołać do służby każdego obywatela, żywego i umarłego
- uniosła brew i podała przedmiot Tatianie. Okręt matka będzie gotowy za kilka dni, dokuje w lunarnej stoczni, kiedy opuścisz stolicę, wojskowy transport jest do twojej dyspozycji, dowódco. Skorzystaj z niego by udać się na Lunę.

Tatiana przyjęła przedmiot, obejrzała go i zamachnęła się nim na próbę.

- Fajno. To my idziemy. - powiedziała i odwróciła się ku wyjściu. Poczekała jeszcze chwilę, by Yul do niej dołączył, po czym wyszli razem.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline