Płaczący las. Tajemnicze ruiny. Wieczór
Nieznajomy przetarł rękawem usta krwi i skwierczącego tłuszczu upolowanego zwierza. Człek spojrzał zdziwionym wzrokiem to na Bareda, to na Houna śmiejąc się przy tym głupkowato.
-
Zbadać teren zanim zaczniemy robić cokolwiek?- zacytował łysego mnicha, grzebiąc przy tym językiem między zębami.
-
Aaa! Już wszystko rozumiem... To wasz pierwszy zew? Za trzy noce, rozpoczniemy tutaj obrzęd ku czci pana. Każdy dokona przemiany i ruszymy sforą po okolicznych wiochach by mordować, zabijać, polować, patroszyć... A i grabić! Zapomniałbym. A następnego dnia nie będzie już po nas śladu- wytłumaczył na prędce zamiary swoje i swych nieobecnych współplemieńców.
-
Do czego tu się przygotowywać, he? Jeśli staną nam na drodze jacyś strażnicy dróg, to i ich wyrżniem w pień. Co żeście tacy zestrachani? Płaczący las. Grupa zwiadowcza. Wieczór
Huldra czekała na odpowiedź Cadora, lecz elf był zbyt przejęty rozszarpanym ramieniem by udzielić konkretnej odpowiedzi. Wojowniczka z Północy zbliżyła się i rzuciła okiem na rany towarzysza niedoli. Nie wyglądało to najlepiej. Trochę się na tym znała i znała również opowieści największych wojów z Uthgarskich klanów, którzy potrafili powalić w walce trolla, a umierali od zakażonych ran. Krew rytmicznie kapała z ręki elfa na przymarzające podłoże. Huldra wiedziała, że trzeba będzie obmyć ranę i najlepiej przypalić, co by się rana nie zaogniła i nie wdało jakieś paskudne choróbsko. Po za tym krew Cadora będzie najlepszą mapą do miejsca, które Huldra uznała za ważne. Drzewa powinny uchronić podłoże od zasypania śniegiem, a to oznacza, że za dnia powinna trafić tutaj bez większych problemów.
-
Wracamy- rzuciła w końcu chłodno.
Płaczący las. Tajemnicze ruiny. Późny wieczór
Gdy trójka zwiadowców wróciła do obozu, zdziwili się nielekko widząc tajemniczego jegomościa siedzącego przy ognisku, wraz z Hounem i Baredem. Ten początkowo odpowiedział podobnym zdziwieniem, wymalowanym na twarzy, lecz gdy dostrzegł spokojne reakcje mnicha i jego młodego kompana, sam się uspokoił.
-
Ho! Jest was jeszcze więcej?- spytał zrywając się na równe nogi -
Czemuśta nic nie mówili? No i jest z wami dziew...- zamilknął, gdy ujrzał bladego, zmarzniętego i wycieńczonego elfa. Człek minął Huldrę i podszedł bliżej Cadora nie odrywając wzroku nawet na sekundę od jego krwawiącej rany.
-
Nie leczysz się?...- spytał ciągle świdrując wzrokiem zranione ramię -
Ty nie jesteś wtajemniczony... Na Malara to świętokradztwo! Przyprowadziliście tu niewtajemniczonego!- warknął, po czym odwrócił się i wycelował palcem w Houna -
Kiedy Krogon się dowie, pourywa wam łby!- dodał człek.