Thazar
Słuchając słów Thazara elfka nabierała purpury na twarzy. Widać było, że ton jakim rozmawiał z nią mag był dla niej nie do zaakceptowania. Kobieta zrobiła kilka kroków w stronę łóżka, do którego przywiązany był jej więzień, odgrażając się wskazującym palcem.
-
Nie jestem ani sędzią, ani katem człowieczku! Codziennie napotykam takich jak ty i twoi towarzysze, którzy myślą, że zaszlachtowanie kogoś w zaułku ujdzie im płazem. Codziennie spotykam awanturników, którzy chełpią się zdobyciem pięknego oręża gdzieś w katakumbach czy ruinach, nie mając pojęcia o magicznych właściwościach takiej broni, nawet przez chwilę nie rozważając ryzyka użycia takiego miecza, czy topora!- wyraźnie się zdenerwowała -
I uwierz mi chłopcze, nigdy nie przyjęłam roli kata z własnej inicjatywy...- dodała, po czym pochyliła się nad Thazarem, zakneblowała mu usta i opuściła pokój trzaskając za sobą drzwiami.
Tajga, Irisviel, Markus, Jarand
Paniczny atak Tajgi zwrócił uwagę dosłownie każdego z jej kompanów. Nawet Dorn i idący przodem dwoje krasnoludów prędko dobyło broni.
-
Kto do ciebie mówi?- spytał brodacz rozglądając się uważnie. Krasnoludy doskonale widziały w mroku jaskiń, lecz zarówno ten, jak i jego dwójka kompanów zdawała się nie widzieć dosłownie nic w okolicy, w którą spoglądała Tajga. Po kilku chwilach czujnej obserwacji Dorn wziął głęboki wdech i wyprostował się.
-
Panienka by musiała odpocząć chyba...- rzekł, a w bladym świetle pochodni, najemnicy ujrzeli ruch za plecami brodacza. Krasnolud najwyraźniej też coś usłyszał, gdyż prędko odwrócił się na pięcie, stając oko w oko z wysokim na dwa i pół metra grzybem o humanoidalnych kształtach ciała.