Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2017, 21:38   #112
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Dwadzieścia minut. Dokładnie tyle zajęło szyprowi zgromadzenie załogi składającej się z pięciu marynarzy, przygotowanie łodzi do wypłynięcia i odcumowanie od nabrzeża. Załoga rzeczywiście była sprawna i już po chwili łódź wyprowadzona na główny nurt, pod rozłożonym, łopoczącym na wietrze żaglem śmigała w górę rzeki.

- To jest Ławica - zapytany o to miejsce Fredrijk wskazał na szeroko rozlaną wodę, porośniętą gdzieniegdzie szuwarami. Z wody wystawały też trzy niewielkie, pokryte skarłowaciałymi, omszonymi drzewami wysepki, które ptactwo wodne obrało sobie za dom. Pomiędzy nimi Maximilian dostrzegł rytmicznie kiwający się na boki maszt niewielkiej łódki. Kadłub mignął mu tylko na chwilę i nie był pewien czy na pokładzie zobaczył rybaka. Łódka w każdym razie była we właściwym, podanym przez urzędnika miejscu.

Płynęli niemal dwie godziny, kiedy szyper nakazał swoim ludziom zwinąć żagiel i chwycić za wiosła. Wolno i ostrożnie zbliżyli się do lewego brzegu. Wzdłuż wody rosły krzaki, a za nimi drzewa. Las przerzedzał się i przechodził w porośnięty trzcinami moczar. Gdzieś w tataraku buczał bąk. Na gałęzi opadającej nad wodę siedziała szara czapla. Fredrijk pokazał palcem na bagnisko.

- Za tym bagnem jest ujście potoku Gock. Jeśli chcecie możemy tam wpłynąć, ale daleko nie popłyniemy, bo zaraz robi się zbyt płytko i wąsko. Jakieś pięć kabli od ujścia brzegi się osuszają i tam można wyjść na ląd - objaśniał marienburczyk.
 
xeper jest offline