Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2017, 14:31   #30
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Tylko nudziarze nudzą się we własnym towarzystwie, a Ellisar nigdy siebie za nudziarza nie uważał. Być może nie był zbyt obiektywny, ale jakoś nikt w jego towarzystwie nie ziewał (no chyba że spod palców elfa płynęła kołysanka), nikt też nigdy nie powiedział, nawet szeptem (a słuch to bard miał całkiem dobry), że trochę przynudza.
Sterczenie pod rozłożystym dębem nie należało do najbardziej pod słońcem emocjonujących zajęć, ale nawet tu Ellisara nie dopadła nuda. Miał tyle spraw do przemyślenia, że z ledwością starczało mu czasu na niepokojenie się, dlaczego Dusza nie wraca, no i czy czasem ktoś nie wysłał za nimi pościgu...

To pierwsze łatwo można było wytłumaczyć, obserwując zachowanie kotki, wracającej z wyprawy na wysokości. Mała, rozbrykana kotka, zachowująca się jak dziecko, któremu udało się wyrwać na swobodę spod bacznego oka opiekuna.
Zapewne Mizo trzymał ją krótko - dla jej dobra, oczywiście - ale każdemu od czasu do czasu należało się nieco zabawy. Co prawda bardziej sprzyjające byłyby inne okoliczności, a nie chwila, gdy mieli na karku spore kłopoty, ale Ellisar nie zamierzał strofować Duszy. Szczególnie teraz, gdy przyniosła ważne informacje.

Powiadają, że brak wiadomości to dobra wiadomość. Ellisar, nie da się ukryć, wolałby brak wiadomości, niż wieści, których źródłem była moonria.
W Lisan rozszalały się walki, które przekształciły się w podpalanie wszystkiego, czego nie zniszczyła burza, czy też nienawiść do elfów, jaka ogarnęła mieszkańców, rozszerzyła się na nienawiść do kraju, w tym przypadku reprezentowanego przez miasto? Jak potężna musiała być moc, która pchnęła spokojnych mieszkańców do niszczenia dobytku.
Ellisan poczuł się nagle jakby miał własnoręcznie powstrzymać potężne fale morskie, wysokie na parę parę.
Gniew Denary, jak powiadali ci, co widzieli takie fale i zdołali przeżyć spotkanie z nimi. Jakie szanse miałby z czymś takim jeden młody elf?

Czy nienawiść do elfów wybuchła z dnia na dzień, po niszczycielskiej burzy, czy też już od jakiegoś czasu ktoś odwalał krecią robotę i umiejętnie podsycał niechęć do długouchej rasy, której zarzucano wiele rzeczy - od długowieczności po zarozumialstwo? Trudno było orzec, poza tym i tak znalezienie odpowiedzi na to pytanie musiało poczekać, jako że Ellisar nigdy bliżej nie interesował się zmianami w stosunkach między różnymi rasami.

- Oddaliliśmy się od stolicy - stwierdził, gdy Dusza wskazała położenie płonącego miasta. Wolał nawet nie myśleć o swoim wierzchowcu. - Jako że miasto musimy ominąć, więc pozostaje nam chata. Zapraszam. - Poklepał dłonią górę plecaka, a potem przykucnął i wyciągnął rękę, by kotka bez problemu mogła się wspiąć i zająć wskazane miejsce.
Gdy tylko Dusza wygodnie się umościła, Ellisar ruszył spiesznie, acz równocześnie czujnie, w stronę, gdzie - według moonrii - znajdowała się chata.
Miał nadzieję, że nie trafią na samotnika, niechętnie nastawionego do wszystkich intruzów. I że ten ktoś udzieli im informacji co do dalszej drogi.
A może sprzeda im konia? Albo narty. Chociaż zapewne psi zaprzęg byłby najlepszy.

- Czy masz jakiś sposób kontaktowania z Mizo? - spytał, gdy przeszli już kilkanaście metrów. - Porozumiewanie się w myślach na odległość lub coś w tym stylu? Czy macie jakieś umówione miejsce spotkania, na wypadek, gdybyście się rozdzielili?
 
Kerm jest teraz online