Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2017, 17:56   #82
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
- Mocno oberwałeś? - zapytał Młynarza Nolan.
Triss złamał ekspres “inteligentny” wyrzutnik energicznie wyrzucił zużytą łuskę którą Triss szybko zastąpił nowym nabojem
- Chyba zmienimy lokal, przestało mi tu odpowiadać
- Dam radę. Popieram. - syknął Młynarz.
Legł pod parapetem oglądając ranę. Nic poważnego, ale będzie trzeba się tym zająć.

Myśliwy zdołał przeładować sztucer a Młynarz schylił się pod niskim parapetem wystawy dawnego salonu fryzjerskiego. Nie mieli więc wglądu na to co się dzieje na zewnątrz. Ale ci z zewnątrz jednak musieli namierzyć ich pozycję na pewno a nie przypadkiem bo kilka pocisków odłupało ściany wokół wystawy rozbijając się o parapet i zasypując ceglanymi odłamkami i spalonym pyłem ludzi skrytych poniżej i za nim lub rozbijając się o wewnętrzną ścianę dawnego lokalu robiąc w nich kolejne kratery. Mutant czuł pieczenie w miejscu trafienia a między palcami na zakurzoną posadzkę spływało mi coraz więcej kropel krwi wsiąkając od razu w piach zaległy na dawnej posadzce.

- Wykończmy ich. - mruknął Młynarz i zaczął się czołgać do innego okna.
Tam przystanął wychylił się i nie poświęcając czasu na dokładne celowanie wypalił. Potem znów padł na ziemię i zaczął czołgać się dalej.
Prawdopodobnie zaczną ich flankować. Może będzie dobry moment na użycie siekiery?

Młynarz przeczołgał się i strzelił szybko raz. Nie był pewny czy trafił czy nie. Z zewnątrz doszły ich jakieś hałasy, krzyki, wymownym zrobił się dźwięk odpalanego pojazdu. Choć brzmiał inaczej niż średni silnik furgonetki jaki słyszeli dotąd. Gdy wyjżeli ponownie zza parapetów dostrzegli odjeżdżający tył osobówki częściowo przysłonięty wzniesionym kurzem. Trafiona furgonetka nadal stała tak samo jak poprzednio. Żadnego ruchu nie było widać ani nie dało się usłyszeć. Wyglądało jakby wszyscy dotychczasowi aktorzy tej sceny zostawili ją bez żalu pozostawiając na niej tylko dwóch Łowców.

- Dobra, pora obejrzeć pobojowisko - Triss zarzucił ekspres na ramię i dobył rewolweru, wolał nie ryzykować, w strzelaninie brały udział trzy strony i wątpił żeby przedstawiciele dwóch z nich zgodnie wsiedli w samochód i razem odjechali. No i mogło się jeszcze okazać że ktoś jest mniej martwy niż by się wydawało na pierwszy rzut oka - I zorientować się w co wdepnęliśmy. Może na początek zobaczymy gdzie pognali nasi sprinterzy?

Obchód pobojowiska przyniósł kilka odkryć. W oczy w oczywisty sposób koliła postrzelana furgonetka. Cała szoferka, zwłaszcza miejsce kierowcy była uwalana klejącymi rozbryzgami krwi, mózgu z doklejonymi fragmentami czaszki i włosów. Zginęło w tym miejscu dwóch ludzi i nie dało się tego nie zauważyć. Ich samych Łowcy też znaleźli.

Pierwszy kierowca, leżał skulony bezwładnie obok rozwalonych na oścież drzwi szoferki gdzie został bezceremonialnie wyrzucony przez drugiego który zginął chwilę potem. Obydwaj mieli po kilka ran postrzałowych. Część w rejonach głowy, szyi, czy góry klatki piersiowej powstała pewnie od postrzału któregoś z łowców. Wyglądały na spore, poważne rany od pełnowymiarowych pocisków karabinowych. Część jednak jak lekka rana nogi czy brzucha zadali im pewnie inni uczestnicy walki.

Przy nich znaleźli też jeden rewolwer kalibru .357 Magnum który był pełny. Ponieważ jak widzieli podczas walki Latynos z niego strzelał więc widocznie zdążył go przeładować ale już nie strzelić. W pobliżu furgonetki znaleźli nawet miejsce z rozsypanymi, złocącymi się w pyle i piachu łuskami w tym kalibrze. Drugi z mężczyzn miał przy sobie strzelbę pump action a w pobliżu szoferki znaleźli dwie puste łuski od tej broni. Sama broń pewnie była na sześć czy siedem naboi jeśli była w pełni załadowana. Wewnątrz i w pobliżu vana znaleźli też trochę łusek od parabellki ale żadnej broni na jaką by chodziła ta amunicja. Sama burta pojazdu też było postrzelana od strony gdzie wcześniej stała ekipa przeciwników tych w furgonetce.

Trzecie ciało znaleźli trochę dalej za stertą gruzów jaki na początku walki zasłaniał częściowo ten fragment pola walki. Okazało się silne karabinowy pocisk czy nawet dwa prawie urwały większą część głowy zabijając go natychmiast. Przy nim znaleźli jeszcze jedną klamkę.

Po drugiej ekipie też zostały łuski i krwawe ślady. Ci chyba też bazowali na powszechnej broni krótkiej sądząc po znalezionych łuskach. Krew wskazywała, że część z nich musiała zostać jakoś trafiona z czego jeden chyba bardzo poważnie. Rany jednak nie były na tyle poważne, żeby zabić któregoś z nich na miejscu. Biorąc pod uwagę, że ekipa z furgonetki miała w większości broń lekką i śrutową a Łowcy z karabinami koncentrowali ogień przede wszytkim na ekipie z furgonetki właśnie aż tak strasznie dziwne to nie było. Nie znaleźli żadnych porzuconych magazynków więc albo tamci nie mieli zapasowych magów albo nie zużyli nawet jednego lub zabrali puste ze sobą. Nigdzie nie znaleźli uciekającej z vana dziewczyny ani żywej, ani rannej, ani martwej. Nie byli też pewni ale jeden czy dwóch z tego vana mieli szansę zwiać pieszo z pola walki. Gęsty i pocięty kupami gruzów teren sprzyjał ukrywaniu się i skracaniu zasięgu.

Rozglądając się po pobojowisku Młynarz mruknął cicho. Znalazł jakieś osłonięte miejsce i szybko opatrzył krwawiącą ranę próbując ją possać, wylizać dla wstępnego odkażenia. Potem splunął na kawałek bandaża dobyty z jednej z ładownic. Zwilgoconym miejscem przyłożył do rany i zawiązał opatrunek.
Rewolwer zgarnął dla siebie. Sześciostrzałowce to była bardzo dobra broń szczególnie dla Łowców. Łażenie w brudzie i pyle skutkowało prawie pewnym zabrudzeniem broni, a te cacuszka słynęły z tego że były tak niezawodne jak osławione ruskie kałachy.
Mutant zgarnął też łuski. Może to jakiś sroczy zmysł kazał mu zbierać błyszczące rzeczy?
- Półprodukt. Rusznikarz chętnie da parę gabli za nie. - wyjaśnił Nolanowi szeptem - A teraz… Pobawimy się w tropicieli? Ewentualnie bierzmy furę. Rozbierzemy ją na części i zużyjemy na modernizację kryjówki.
Po dłuższym namyśle wziął do rąk swoją niezawodną siekierę. Od razu poczuł przyjemny skok adrenaliny, ale powstrzymał się przed pognaniem między gruzy.
Wróg ma broń palną… trzeba go chytrze podejść, pomyślał.

- Jasne, nawet znam jednego rusznikarza który chętnie to weźmie. Silnik nie oberwał, więc pomijając że zaraz zacznie śmierdzieć to furgonetka powinna być na chodzie, myślę że może się przydać, albo wykorzystamy silnik jako generator jeśli się okaże że furgonetka jest zbyt rozpoznawalna.- Triss schylił się i zaczął rozglądać - zastanawiam się gdzie się podziali nasi uciekinierzy- Wątpię żeby były jakieś tropy w tym gruzie ale nie zaszkodzi się rozejrzeć tam gdzie ich ostatnio widzieliśmy. Z drugiej strony w takiej sytuacji to bym spieprzał dopóki bym oceanu nie zobaczył…

- Prawda. Szybki rzut oka jak to wszystko wygląda, a potem zgarnijmy pryzowe i spierdzielajmy.

Młynarz skończył walkę z krwawiącą raną postrzałową ramienia. Nie miał przy sobie opatrunków więc musiał poradzić sobie sztukując za pomocą noża i rękawa. Teraz wyglądał więc trochę mało symetrycznie ale rana przestała zauważalnie przeciekać. Jak taki improwizowany bandaż miał się do utrzymania rany w czystości i higienie w tym otaczającym ich skwarze i pyle na razie nie miało to znaczenia. Jeśli nawet wda się zakażenie to później a chwilowo zagrożenie z osłabienia z powodu upływu krwi zostało zażegnane.

Zebrane łuski były w różnym stanie. Jedne były zgniecione butami, inne odkształcone drobniej jeszcze inne uchowały się całe. Na oko Łowców nie była to amunicja pierwszego sortu i nosiła już ślady wcześniejszych elaboracji. Latynosi widocznie nie dysponowali budżetem lub dojściem pozwalającymi się strzelać przedwojenną amunicją pierwszej klasy i używali jakichś powojennych produktów.

W tym czasie Tristan zdołał obejść pobojowisko nieco dokładniej. Sprawa nie była łatwa bo tropów było aż nadto. Widać obie grupki zdołały sobie połazić w tę i we w tę. Ale chyba nie przeplatały się ani razu bo nawet najbliższe tropy obydwu grupek były oddalone o kilka kroków od siebie a większość była skumulowana wokół własnych pojazdów.

Nolan jednak znalazł obiecujący ślad. Mutant dopiero gdy tropiciel mu wskazał dostrzegł kropki krwi na obrzeżach pobojowiska. Poza tym musiał zdać się na głównego tropiciela Łowców. Ten zaś widział dużo więcej. Dwie osoby. Lekko krwawiące. Jedna lub obydwie. Złapały się czy przetarzały po gruzie i piachu. Widział odciski ubrań i dłoni świadczące, że postacie nie były w standardowym pionie. Pewnie chodziło o walkę choć niezbyt krwawą bo krople krwi były pojedyncze. Nie był w stanie określić czy powstały podczas tej szamotaniny czy już wcześniej.

Tropy prowadziły w głąb zrujnowanego budynku. Przez na wpół zawalone okno do środka. Okno było tak nisko w tej kupie gruzu, że dla ich pozycji w starym zakładzie fryzjerskim czy pewnie reszty też nie było zbyt widoczne. Dopiero teraz gdy stało się naprzeciw tych Ruin. Tropy śpieszyły się jakby tamci biegli albo prawie. Były bardzo bliskie siebie co było trochę nienaturalne. Zbyt blisko, że aż częściowo nachodziły na siebie. Swobodniej było pewnie trzymać się obok lub o krok czy dwa dalej co by pozwalało na swobodny bieg i mobilność obydwu osób. Te jednak trzymały się blisko siebie, zapewne nawzajem utrudniając sobie poruszanie się.
 
Stalowy jest offline