Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2017, 15:36   #105
valtharys
 
valtharys's Avatar
 
Reputacja: 1 valtharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputacjęvaltharys ma wspaniałą reputację
Tosse Basler

Ex strażnik więzienny nie miał przy sobie niczego co mogłoby złagodzić ból, i także nie było niczego takiego w pobliżu. Kamienna, zimna płyta na której siedział dawała bezpieczeństwo jemu. Nie można było jednak tego powiedzieć o Av’Ren’Hin, którego zobaczył jak przygotowuje się by podążyć jego śladem. Strażnik wiedział że, wystarczy tylko jeden błąd i może to kosztować elfa życie. Niespełna sto metrów. Nieduża odległość, ale w tej sytuacji przebycie jej zdaje się trwać wieczność.

Tosse zaczął więc bacznie się przyglądać wszystkiemu dookoła. Za nim znajdowały się mosiężne drzwi. Tak jak w poprzednich, na środku znajdowała się kołatka, którą wystarczyło przekręcić by je otworzyć i ruszyć dalej. Tu decyzję musiał podjąć sam co chce uczynić. Mógł zostać, lub mógł ruszyć dalej zostawiając towarzyszy samym sobie.

Ściany dookoła niego stworzone były z cegieł, lecz w dwóch miejscach znajdowały się szczeliny. Znajdowały się one blisko siebie, że gdyby Tosse chciał do obu wyrw włożyć dłonie nie byłoby problemu z tym. Gdy przyjrzał im się bliżej dostrzegł w środku coś w rodzaju wajchy, dźwigni którą można by pociągnąć, ale po obu stronach dźwigni można było dostrzec stalowe ząbki.

Przy pierwszej lekkiej próbie ruszenia z którąś dźwigni, Bassler zauważył jak ostrza zaczynają się poruszać w kierunku dłoni. Zapewne po to by je ścisnąć lub ją przebić. Do czego jednak owe dźwignie mogły służyć. Być może to był rodzaj mechanizmu który, również blokował pułapki w korytarzu. Nie miał jednak pewności, choć znając zasady gry domyślał się że, to było ich zastosowanie.

Nie zdołał jednak powiedzieć niczego, gdy elf ruszył do przodu. Gra trwała dalej.

Reszta

Ponownie osłonięte dłonie łańcuchami, szmatami czy za pomocą innych narzędzi naparły na stalowe pręty, co pozwoliło na osłonięcie przed kolcami. Sama maszyna poruszała się topornie, i trzeba było włożyć sporo wysiłku by nie spowolnić kręcenia. W końcu tempo zostało nadane i można było usłyszeć różne dziwne dźwięki, które wydobywały się z korytarza, a właściwie zza ścian, czy spod kafelków.

Av’Ren’Hin ruszył przed siebie, i nie mógł nie przyznać przed sobą jaką poczuł ulgę, gdy po postawieniu stopy na jednym z kafelków nic się nie wydarzyło. Kulejąc parł do przodu, a pot perliście zaczynał spływać mu z czoła. Oczy elfa z każdym przebytym metrem rozszerzały się coraz bardziej, a serce przyspieszało swoje bicie.

Metr za metrem był pokonywany, i elf nie mógł wiedzieć że gdy przebył połowę drogi Tallana wraz z Leśnikiem raz po raz upadali pchając uparcie pręty. Sor’Kane nie zważał na ból, zmęczenie i pieczące dłonie tylko pchał dalej. Tak samo jak Maksymilian. Wszyscy mimo zmęczenia, bólu i poparzeń pchali uparcie, by kolejny z nich dotarł bezpiecznie na drugą stronę korytarza.

W końcu elf dotarł. Cały i zdrowy, a wówczas wszyscy którzy pchali odetchnęli z ulgą. Poza Sor’Kanem i Maxem każdy miał mocno poparzone dłonie, a także dziesiątki zacięć na dłoniach, które znaczyły plamy krwi.

Av’Ren’Hin, gdy tylko dotarł na miejsce zobaczył to samo co Bassler. Schowki i dźwignie. I stalowe kolce.
 
__________________
Dzięki za 7 lat wspólnej zabawy:-)
valtharys jest offline