Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-02-2017, 17:42   #20
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Agnese widząc płonącą wioskę zaczęła się powoli cofać. Czuła jak świat wokół nabiera krwawych kolorów. Jej kły mimo, iż nie była jeszcze bardzo głodna, zaczęły się wysuwać. Chwyciła kilkoro dzieci i ruszyła w kierunku powozów.

- Biegnijcie!- Jej krzyk podziałał na maluchy, jako, że nadal były pod wpływem jej uroku. Sama odbiła w bok.


Demon ruszył za nią całkowicie nie zważając na wymykające mu się małe istotki, które zgodnie z poleceniem ruszyły przed siebie, prosto w kierunku wozów. Z ulgą zauważyła, że jej ludzie zaczęli strzelać. Zaczęła krążyć pomiędzy jeszcze nie płonącymi domami. Cały czas czuła jednak na plecach ciepło. Ścigał bowiem Agnese, jakby nie widział nikogo innego.

szał - samokontrola 5,7,9,9 - trzy sukcesy - udało się jej opanować

użycie temporis poziom 5 okult + inteligencja +1 SW (3+4) - st 7 z uwagi na trudne warunki 6,4,3,9,4,10,3,- 4, - 2 sukcesy



Chowając się na chwilę za jednym z domów, wyszeptała kilka słów. Usłyszała, jak trzask pękających pod ciężarem demona desek więźb spowalnia. Zwalnia… ale nie wystarczajaco. Była osłabiona, ale czuła, że jej rzeczywistość zwolniła odrobinę. Ruszyła dalej biegiem, wyostrzając zmysły. Zerknęła na demona. Jego ciało naszpikowane było bełtami, wystrzelonymi przez jej ludzi. Z tego co udało się jej zobaczyć większość nie robiła na nim, żadnego wrażenia. Jednak niektóre musiały boleć. Ciemny stwór bowiem po paru trafieniach jakby zatrzymywał się na moment, zaś powietrze przenikało coś na kształt wibrującego, obrzydliwego syczenia, trochę przypominającego węża. Nawet jednak te skuteczniejsze bełty nie potrafiły wyrządzić mu większej krzywdy. To było tak, jakby strzelać w puchową pierzynę. Elastyczne cielsko chłonęło energię strzałów. Zresztą trudno powiedzieć, któż wie bowiem, jakie były jego silne, czy słabe strony. Jednak choć może nie był tak cudownie zręczny, jak Agnese, jednak wydawał się straszliwie wytrzymały. Szczęściem jedynie było, iż nie roztaczał drapieżnej aury strachu, jak niektóre istoty jego rodzaju. Inaczej prawdopodobnie nawet pełna odwagi ochrona signory Contarini mogłaby po prostu poddać się rozpaczy oraz uciec.

Wampirzyca odsunęła się większy kawałek by zobaczyć co tak naprawdę robi bestii krzywdę. Demon wyglądał niczym cień, całkowicie czarna masa poruszajaca się w sposób odrobinę przypominający skaczącą żabę. Jego ciało falowało, raz na jakiś czas tworząc dodatkowe elementy, kończyny, ale zawsze na krótko. W końcu udało się jej dojrzeć co sprawiało bestii ból. Gdzie nie gdzie pośród masy śmieci dostrzegłą strzał skrzące się białymi iskrami. Zerknęła w stronę swoich ludzi i szybko zobaczyła komu zawdzięcza odrobinę magii tej nocy. Ludzie Kowalskiego mieli umagicznione bełty.

szał - samokontrola 1,10,6,2 - 9 - jeden sukces - jeszcze jeden i opanuje szał



Ruszyła dalej biegiem, unikając demonicznego ciepła i starając się zastanowić co tak naprawde może zrobić. Na szczęście czuła, że unikając demona jakoś udaje się jej zapanować nad szałem. Z tego co udało się jej dojrzeć, będzie musiała odsłonić mu co nieco tej czarnej brei, bo gdy tylko umagicznione strzały trafiały na jego ciało, zadawały mu poważne rany. Wtedy dostrzegła ja. Ten typowy drewniany element każdej włoskiej wsi. Kapliczkę. Oberwała kawałek sukni, odsłaniając swoje zgrabne nogi, a jednocześnie ułatwiając sobie poruszanie się. Wypadła na otwartą przestrzeń szerokiej drogi, która najwyraźniej musiała służyć lokalnym mieszkańcom do handlu. Agnese dopadła przydrożnej kapliczki i wydobyła z niej metalowy krzyż.

szał - samokontrola 2,9,8,1 - opanowała bestie po raz drugi



Wtedy usłyszała to. Potężne tupnięcie gdy bestia zeskoczyła z dachu i wylądowała na ubitym piachu. Poczuła jak bestia pełza pod jej skórą, czując gorąc demona. Widziała wszystko w odcieniach czerwieni ale panowała nad sobą. Puściła w obieg więcej krwi i poczuła jak mięśnie rozrywają szwy sukni. Wsunęła krzyż za pas i ruszyła na demona, by zewrzeć się na środku drogi. Chwytała kolejne elementy odrywając je od czarnego cielska. Czuła jak ogień rani ją potwornie, użyła jednak całej siły woli by odsłonić okolice serca. Odrzucane przez nią elementy wbijały się z impetem w ściany domów i ziemię, zagłębiając się nie raz na kilkadziesiąt centymetrów. Gdy zobaczyła przed sobą gęstą czarną masę, sięgnęła po krzyż i wbiła go tak głęboko jak tylko była w stanie.

Odskoczyła mając nadzieję, że jej działania cokolwiek zrobiły demonowi. Wtedy rozległ się potworny huk. Czas wrócił do swego normalnego tempa. Wszystko oszalało. Z nieba posypał się grad bełtów i strzał, płomienie demona zatańczyły w szaleńczym, a wampirzyca poczuła jak bestia w niej wyrywa się. Jak uderza w jej martwe serce. Była blisko… robiła się głodna. Jeśli będzie musiała użyć dyscypliny jeszcze raz istniała szansa, że jej ludzie będą musieli walczyć jeszcze z jednym demonem.

szał - samokontrola 7,8,1,8 - dwa sukcesy



Chwilo trwaj! Ale ona trwać nie chciała, wręcz przeciwnie, pędziła gwałtownie wraz z czarną niczym smoła łapą, która zmierzała w stronę jej serca. To był ból! Potworny ból, którego nagle doświadczyła, gdy cztery długie na cal pazury przebiły stanik jej sukni po lewej stronie i niczym krótkie, lecz potwornie ostre sztylety wniknęły w jej mlecznobiałą skórę.
- Aaa! - nawet nie wiedziała, czy krzyknęła sama, czy ktoś obok niej. Alboli był to jedynie wytwór chorej wyobraźni przesiąkniętej rozpaczą., bowiem wiedziała, że ta podła, okrutna łapa zmierza prosto ku jej sercu. Cholera, było martwe, ale całkiem je lubiła. I było jeeeeeej! Jakąś resztką świadomości szarpnęła do tyłu. Albo może nie tyle świadomości, co jakimś odruchem, który każdemu każe się ratować ...

szał - samokontrola 8,10,1,4 -4 - 1 sukces



- Ach! - Contarini krzyknęła jeszcze raz z obłędem niemal w oczach, kiedy nagle łapa wniknęła w nią i próbowała, próbowała złapać, zmiażdżyć jej istnienie, ale w ostatnim momencie, kiedy już miała dotrzeć, schwytać jej serce zamknęła się. Odruchowy odskok wampirzycy sprawił, że potworna kończyna wniknęła zbyt płytko. Przebiła suknię, skórę, zmiażdżyła po drodze dwa żebra, na których zacisnęła się zamiast serca. Czerń oraz otchłań bólu niczym tsunami uderzył Agnese, kiedy nagle w łapie bestii zawisł wyrwany kawałek jej ciała, niby krwawy ochłap mięsa, pogruchotanych kości i skóry. Jej pierś, piękna, jędrna, całowana obłędnie, kąsana, ssana, pieszczona noc wcześniej przez przystojnego faerie była teraz kawałkiem krwawej, oderwanej od jej ciała miazgi.

szał - samokontrola 8,8,8,9
- i posżło jest 5 sukcesów w sumie szału nie ma



Czerń przed oczyma oraz otchłań. Nie był to dla niej cios śmiertelny, jak dla zwykłej kobiety, ale nawet dla wampirzycy stanowił coś straszliwego. Bolesnego oraz uderzającego w samo jądro jej myślenia o swojej płci, jej poczucia własnego piękna … nawet jeśli mogła zregenerować swe ciało wielka ilością krwi. Na szczęście bestia nadal siedziała gdzieś w środku. Powinna puścić w obieg krew, wyleczyć część ran, ale już nie zregeneruje się, nie da rady, ten cios oszołomił ją, choć nie trafił, potem będą kolejne, jeszcze mocniejsze i te dostaną ja na pewno. Jej ludzie padną po niej …

Jednak kolejny cios nie następował. Agnese przez chwile nie robiła nic, nie mogła zrobić nic w morzu bólu, nawet rzucić się na kogoś pijąc krew. Chociaż wiedziała, że za moment taka chwila nastąpi. Głód narastał wraz z upływającą z rany vitae. Słyszała tylko jakieś ruchy, jakieś słowa, okrzyki, szum i nagle poczuła ulgę. Ulgę! Choć wszystko straszliwie piłowało, jednak jakby mniej niż moment. Pierś pozbawiona jednego z dwóch atrybutów kobiecości z wyrwanym cyckiem, z wystającymi kośćmi żeber wyglądała gorzej niż okropnie, czerwono rozpalone oczy Agnese zaczynały odruchowo szukać ofiary, zaś jej smukła dłoń drapała ziemię. Obok siebie widziała przez czerwień ghulicę, która przytrzymywała jej dłoń, mężczyznę spośród zbójów, którego potraktowała Prezencję oraz pochylonego Kowalskiego. Jego dłoń niemal dotykała jej rany. Mężczyzna coś szeptał, zaś z jego palców dobywało się połączone jasno-brązowe światło, które padało na jej ciało.

Agnese zamknęła oczy. Czuła potworne pulsowanie w kłach. Głód. Musiała wytrzymać jednak jeszcze chwilkę. Niech odejdą… zaraz znajdzie sobie pożywienie.
- Kowalski … - Jej głos był zachrypnięty. - .. Jak zaraz się stąd nie zabierzesz to możesz skończyć jako mój posiłek.
Mężczyzna spojrzał na nią przeciągle, ale grzecznie powstał i zrobił trzy kroki do tyłu. Jego dłoń przestała wydzielać leczniczo-twórcze światło, cokolwiek to było. Jednak kłócić się z rannym wampirem to tak, jak iść na randkę z tygrysicą i śmieszno i straszno. Ból mocniejszy powrócił. Agnes poczuła, jak przeszywa jej rozpalony czerwienią umysł.

Wampirzyca wyciągnęła dłoń do mężczyzny którego zauroczyła i gdy ten się nachylił, chwyciła go za szyję, przyciągając ją do swoich ust. Jej kontrola była za słaba. Kark pękł. Piła łapczywie nie zważając na obserwatorów, aż w końcu padła zmęczona obok zwłok mężczyzny. Czuła jak krew regeneruje rany, jak czerwień sprzed oczu znika. Głód nadal był, ale mniej dotkliwy.
- Teraz poproszę o te cudowności, które mi zapewniałeś. - Uśmiechnęła się do polaka szczerząc się. - Chyba, że już nie zasługuję.
- Cazzo signora - widać było, że Kowalski jest zdenerwowany jak jasna kurwa, a może jeszcze gorzej. - Póki mnie wynajmujesz i zachowujesz się przyzwoicie, na pewno nie wypuszczę cię z tego świata, ile mogę coś na to poradzić - mężczyzna ponownie ustawił się nad nią, wyciagnął dłonie i coś mruknął pod nosem. - Po kiego grzyba zachciało ci się tańczyć z tym dziadostwem. Nie mogłaś go jakoś wcześniej - z jego palców ponownie poleciał zestaw promieni, takiego splecionego światła, który omył jej już nie ranę, ta bowiem zaleczyła, ale młodą, brzydką oraz potwornie chropowatą skórę. Pierś już odzyskała i choć nie różniła się wielkoscią czy ksztalłtem od tej nienaruszonej, swoja barwa przypominała koszmar typu kupa połączona z czerwonym keczupem. Jednak pod jego wpływem także ona zaczeła się zmieniać powoli normalniejąc, jeśli to było prawidłowe określenie tego słowa.

Tak, było lepiej, znacznie lepiej, choć Agnese wiedziała, że wewnątrz jej ciała jest dalej sieczka, ale pomimo to, było zdecydowanie lepiej. Dzięki krwi oraz wysiłkom Kowalskiego, który ani zająknął się wcześniej, że jest magiem. Pewnie dzięki jego umiejętnościom Wilenna mogła wziąć aktywny udział podczas walki, zaś teraz pomagał wampirzycy.
- Potrzebujesz jeszcze krwi - mruknął - odbudowuję twoje ciało, ale zużywam część energii, którą masz. Inaczej się nie da … przynajmniej nie potrafię - przerwał proces leczenia oraz podniósł się ciężko dysząc.
- Oh Kowalski, wynagrodziłabym cię dodatkowo z przyjemnością płacąc cenę swoim ciałem, ale może poczekajmy z tym, aż się wygoję. - Mrugnęła do mężczyzny i podniosła się powoli.
- Moja religia zabrania mi zignorować to wyzwanie - uśmiechnął się tęższy mężczyzna pomagając jej powstać, zaś na jego twarzy zagościł filuterny uśmiech. - Ale dopiero wtedy, kiedy będziesz całkiem najedzona - dodał podkręcając wąsa.

Agnese puściła w obieg więcej krwi pozwalając by jej ciało zaczęło się regenerować.
- To trochę zajmie.
Gilla podała jej swój płaszcz, którym wampirzyca zasłoniła nagie odkryte ciało.
- Ruszajmy dalej. Nie chcę oglądać tego miejsca. - Agnese zerknęła na kręcące się przy wozach dzieci. - Zabieramy maluchy z sobą. Będę się martwić co z tym począć w Rzymie.
- Oczywiście, pani - ghulica spojrzała na swoją panią. Skrzywiła się trochę na myśl, że będę musieli jechać przez płonącą częściowo wieś. Nikt nie lubił ognia, konie także nie, nawet jeśli droga wydawała się czysta, ale cóż, jak trzeba to trzeba. - Pani, prawdopodobnie za dnia dojedziemy do Rzymu. Gdzie mamy się kierować, co robić?

Agnese ruszyła w stronę powozów. Mimo, że przed chwilą się posiliła, czuła lekki głód. Starała się nie skupiać wzroku na swojej ochronie.
- Zatrzymamy się w pałacu markiza Alessandro di Colonna. Będę chciała by wyprzedzili nas posłańcy… może Borso? - Wampirzyca uśmiechnęła się do Gilli. - Podeślij mi jakąś garderobianą do powozu i ruszajmy.
 
Aiko jest offline