Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2017, 12:03   #10
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację
Wytarła się i podsuszyła włosy na tyle, żeby z nich woda ciurkiem nie leciała, a następnie zawinęła je w ręcznik. Jej suszarka oczywiście tkwiła tam gdzie ją zostawiła czyli w jej łazience, w chuj od mieszkania Nick’a. Będzie musiała wstąpić do siebie i zebrać najważniejsze rzeczy. To jednak miało poczekać do jutra.
Po namyśle zgarnęła podkoszulek do ręki, jednak go nie założyła. Uznałą za włąściwe poczekać, aż włosy cąłkiem jej wyschną. Poza tym była jeszcze sprawa zakłopotania Nick’a, której nie mogła przecież tak zostawić, prawda? Z tą myślą i półuśmieszkiem na ustach, wyszła z łazienki szukając wzrokiem właściciela mieszkania.
- Ja pierdolę, mówiłem ci, żebyś sobie coś wzięła - powiedział Sanderson, stojąc tuż przy wejściu i czekając na swoją kolej. Odwrócił wzrok, który zdecydowanie uciekał w kierunku piersi i nie tylko.
River nie musiała się odwracać, więc dokładnie widziała policjanta stojącego w samych bokserkach z koszulką w dłoni. Na jego ramionach dostrzegła wytatuowane pagony, natomiast nieco niżej, miejsce niedelikatnie potraktowanym przez Kasteta powiększyło się wyraźnie.
- Moja kolej - burknął niechętnie odwracając wzrok od nagiej kobiety.
- I wzięłam - poinformowałą go, gdy już się nacieszyła reakcją, machając przy tym trzymanym w dłoni podkoszulkiem. - Więc przestań zrzędzić i rusz tyłek - co mówiąc przeszła obok niego i zanim jej zdążył zniknąć w łazience, zlustrowałą też jego tylne części. Naszła ją przy tym ochota żeby sprzedać mu klapsa w ten jego ściśnięty tyłek, jednak zrezygnowała. Wątpiła żeby to go chociaż trochę rozluźniło. Ten facet zwyczajnie lubił się jej podkładać i tyle. Może to uwidaczniały się jego masochistyczne skłonności? To by w sumie tłumaczyło mieszkanie w takiej dzielnicy.
- Nie obrazisz się jak ci zrobię wjazd na kuchnię, co? Gardło mi nieco wyschło - poinformowała, zatrzymując się przy sofie, na którą rzuciła trzymany w dłoni podkoszulek.
- Bierz co chcesz! - zawołał ze środka. Chwilę później rozległ się dźwięk lejącej się wody.
Tylko się uśmiechnęła w odpowiedzi.
- Chodź draniu, zapolujemy - wróciła się do Kasteta, ruszając to owej ciemnej i tajemniczej kuchni. Pierwszą rzeczą, która przykuła jej uwagę była butelka whisky w podajniku i czekająca na napełnienie szklaneczka.
- Podwójny - zamówiła bo jakoś trzeba się było za szperanie po kuchni zabrać. Gdy szkło się napełniało sprawdziła lodówkę, z której zgarnęła kawałek kiełbasy. Co prawda nie miała pojęcia do za cholerstwo wchodziło w jej skład ale póki co taka przekąska musiała Kastetowi wystarczyć. Dla siebie i Nicka wyłowiła mrożoną pizzę, która wpakowała do mikrofali. Czekając aż się zrobi zgarnęła drinka i zabrała się za dalsze szperanie. Jak nic trzeba było zrobić także zakupy do kuchni. Przeglądając zawartość szafek dorzucała do listy kolejne produkty z lodami, czekoladą i popkornem na czele. Nie miała pojęcia jak ten facet był w stanie funkcjonować bez podstawowych produktów. To jednak miało się wkrótce zmienić. Podobnie jak miał się zmienić stan, w którym znajdowało się mieszkanie. Lubiła chaos ale nie w postaci burdelu. Przynajmniej nie w miejscu, w którym miała się relaksować po dniu lub nocy spędzonej na robocie. Do zajęć na następny dzień dorzuciła więc jeszcze sprzątanie.
Po namyśle, siedząc już na sofie z parującą pizzą w łapie, odwiedziła całodobowy sklep w którym zamówiła niezbędne rzeczy na rano. Jakby na to nie spojrzeć nie mogła wyjść na miasto w samym podkoszulku Nick’a. Przynajmniej nie w tej dzielnicy. Do koszyka trafiłą więc bielizna, nowe bojówki które i tak planowała kupić, czarna koszulka i po namyśle także nowa kurtka. Nie bez powodu mówią, że zakupy to najlepsza terapia odstresowująca. Śmigając po katalogu sklepu, Madison nuciła sobie pod nosem melodyjkę, którą puszczali w tle, zapewne dla komfortu psychicznego klientów, co mogło się przydać niekiedy, szczególnie gdy człowiek przechodził do sekcji w której regulowało się rachunek. Mogła sobie jednak na to pozwolić. O mały włos nie rozwaliło jej na drobne kawałki, a w chwilę później prawie zaliczyła darmową operację plastyczną facjaty, więc… Wyrzuty sumienia z powodu szastania kasą odstawiła na inną okazję. Wybrała jeszcze opcję dowozu na miejsce wpisując jako adres docelowy melinę Nick’a po czym opuściła owe niekoniecznie bezpieczne dla jej kieszeni miejsce. Powracając do normalnego widoku stwierdziła, że jeden drink to za mało więc udała się po dolewkę. Kastet zwinął się w kłębek i usnął więc jedyne co jej zostało to czekać aż Sanderson skończy się szorować i do niej dołączy.

Policjant wyszedł w koszulce oraz czystych bokserkach i niemal zatoczył się z powrotem do środka.
- Kurwa! - rzucił nagle, po czym wyszedł, odwracając wzrok.
- Jeśli nie chcesz, żebym się gapił na twoje cycki, to się ubierz - powiedział, zaś drzwi za nim zamknęły się, zaś on sam stał, jakby wahając się czy podejść do niej, czy zostawić w spokoju.
- Nick, do cholery, przestań pierdolić - przewróciła oczami, sięgając po kolejny kawałek nieco ostygłej już pizzy. - Sam to na siebie wziąłeś więc przestań zrzędzić. Nie mam zamiaru zmieniać zwyczajów tylko dlatego że z ciebie się nagle świętoszek zrobił.
Dla potwierdzenia zlustrowała go z góry na dół i z powrotem. Bynajmniej jej wzrok nie omijał niczego, a wręcz przeciwnie. Nie miała pojęcia co w niego znowu wstąpiło ale zrzucała to na niedobór promili we krwi. Dobrze, że zapobiegawczo miała przygotowaną szklaneczkę z lekarstwem bo inaczej mogłaby ją kurwica trafić.
- Siadaj - klepnęła miejsce obok siebie, sama rozsiadając się wygodnie ze swoimi łupami.
Podszedł powoli i usiadł, choć nie rozłożył się na sofie tak, jak poprzednio. Madison dostrzegła podczas oględzin bardzo wyraźny ślad zgrubienia znajdujący się wewnątrz bokserek.
Nie usiedział długo, gdyż wstał po chwili i poszedł do kuchni. Wrócił chwilę później ze szklanką whisky. Połowę alkoholu wypił od razu, zaś resztę odstawił. Zdawało się, że siedział trochę mniej sztywno niż poprzednio, choć odnosiło się to jedynie do jego ogólnej postawy. Cherry dostrzegała kątem oka jego spojrzenie. Na bokserkach pojawiła się plamka wilgoci, choć mogłaby przysiąc, że wcześniej jej tam nie było.
- To… jakie plany na jutro? - zapytał przerywając ciszę.
Cherry, która przyglądała się mu znad brzegu szkła, tylko pogłębiła swój uśmieszek. Słodki był jak go tak brało. Wkurwiający ale słodki, co stanowiło całkiem kusząca kombinację. Odstawiła niedopity trunek na stolik i przeciągnęła się wzdychając gdy tu i tam coś strzeliło. Poprawiła się na sofie, podciągnęła nogę tak że jej stopa wylądowała tuż przy kolanie drugiej, a następnie wygięła się by wbić spojrzenie w sufit. Jeżeli nawet wiedziała jakie wrażenie robi tym na Nick’u, a pewnie wiedziała, miała to głęboko w dupie. Jego problem, że sobie dawno nie pobzykał, nie jej.
- Będę musiała wrócić na chatę - odpowiedziała na to jego “zgarnąłem laskę do mieszkania i nie wiem co z nią dalej robić”, pytanie. - Spakować trochę rzeczy, skoczyć na to pierdolone badanie do szpitala, odwiedzić tego pojeba, którego skasowałeś i przygotować się na wizytę w banku. To tak z głównych, bo kurwa wszystkiego wymieniać nie mam ochoty.
Odwiązała ręcznik i pozwoliła mu spaść za sofę, a sama zajęła się przeczesywaniem kłaczy. Nawał tego, co miała do zrobienia, przygniatał nieco. Nie miała ochoty o tym myśleć, a jednak stale tłukło się to gdzieś z tyłu jej głowy. Czuła, że ręka jej drży, co tylko dodatkowo ją wkurwiło. Nie była ze stali, chociaż wolała myśleć, że jest. Pierdolenie… Nie miała problemu z lufą wycelowaną w jej głowę, z pięścią zmierzająca w twarz czy brzuch, z nożem celującym w serce, ale, kurwa, bomba?! Co za kurewski tchórz podkłada bombę…
Tymczasem Nick przestał patrzeć na Cherry kątem oka. Teraz wpatrywał się w to, jak się przeciąga oraz w całe jej nagie ciało.
- No, to czeka cię pracowity dzień - rzekł spokojnie do swojej rozmówczyni, a raczej do jej piersi. Na pamięć zgarnął szklankę z miejsca, w które ją odstawił, nie odrywając wzroku od ciała River.
- Cóż za wspaniała sztuka dedukcji, Sherlocku - prychnęła, unosząc nieco głowę by zamiast na sufit, spojrzeć na niego. Czasami… - Tak, dzień i wieczór - sprostowała, bo spotkanie w banku było jakoś tak po godzinach jego zamknięcia, co jednak musiała jeszcze sprawdzić. Za spóźnienie jej raczej nie pochwalą. No i, kurwa, wciąż nie wiedziała co im powie.
- Bądź tak dobry i podaj szkło, co? - Nie chciało się jej ruszać, a on w obecnej chwili miał bliżej.
Sanderson uśmiechnął się łobuzersko, upił jeszcze trochę whisky.
- Nie będziesz tak miła i nie pochylisz się? - zapytał i nie czekając na odpowiedź zgarnął szklankę, wychylając się bardziej niż było to konieczne. Niewątpliwie po to, by dostrzec elementy zakryte obecnie przed jego wzrokiem. W końcu, dość powoli, oparł się ponownie i podał jej naczynie.
- Proszę - powiedział do lewej piersi.
Dzięki temu, że wpatrywał się w jej pierś nie miał okazji dostrzec jak przewraca oczami.
- Dzięki - mruknęła, odbierając szkło i mocząc wargi w jego zawartości. Czuła, że mogłaby wlać w siebie zawartość butelki. Kolejnej. Był to sposób dobry i sprawdzony. Szkoda tylko, że często kończył się niekoniecznie przyjemnymi skutkami ubocznymi, które atakowały z rana, akurat wtedy, kiedy powinna być na pełnych obrotach.
Nie mając ochoty zagłębiać się z powrotem w myśli, które właśnie próbowała zapić, skupiła się na tym, co miała przed oczami.
- Dobra… To skoro znasz już moje plany, wypada żebyś się podzielił swoimi - rzuciła, nie konkretyzując o które plany jej chodzi, ani o ich ramy czasowe. Bo, niby, dlaczego miałaby mu życie ułatwiać?
Nick najwyraźniej uznał, że pytała o jutrzejszy dzień, gdyż odparł od razu:
- Jak to, kurwa, co? Idę do pracy. Będę późno, więc nie czekaj z kolacją. Rano zrobię ci autoryzację, więc przygotuj się na pobudkę - odparł nie przestając się gapić.
- Tobie się wydaje, że jakaś kolacja będzie? - Parsknęła, bo sam pomysł wydał się jej cholernie zabawny. Cholerny pracoholik… Co on w ogóle w tej robocie widział, tego nie wiedziała. Ani dobrze płatna, ani godziny przystępne… Do tego co rusz jakieś zasady, których musiał przestrzegać. Jak nim rzuciły mu się na łepetynę, co widać było gołym okiem.
- Wiesz… - Zaczęła, wychylając trunek do dna. - Chyba za dużo czasu spędzasz z gazetkami.
- Z czym?
- zapytał nie bardzo rozumiejąc.
- Z gazetkami - powtórzyła uprzejmie, odrywając plecy od oparcia sofy, przez co obiekt jego zainteresowania znalazł się nieco bliżej jego oczu. River jednak nie poprzestała na tym, o nie. Odstawiła szkło na stolik, nie patrząc gdzie ono ląduje, a następnie podniosła dupsko i oparłszy dłonie na barkach gliny, przerzuciła nogę przez jego kolana i usadowiła się dokładnie tam, gdzie rósł jak na drożdżach.
- One nie gryzą… Możesz ich dotknąć, Nick… Na litość Boską, kiedy ty ostatnio jakiś burdel zaliczyłeś?
Wyglądał na całkowicie zaskoczonego, lecz jego dłonie usadowiły się na jej pośladkach.
- Nie rozumiem cię. Ni chuj. Na początku myślałem, że masz taki nawyk. No to starałem się uszanować. Potem wydawało mi się, że chcesz mnie powkurwiać. Patrz, ale nie dotykaj, a teraz… - spojrzał na nią, na chwilę odwracając oczy od sutków na wysokości własnej twarzy. W tym czasie odsunął jedną dłoń i przesunął palcami pod nagą piersią, by potem ścisnąć ją w dłoni. Nie odezwał się więcej. Zbliżył twarz do drugiej i musnął językiem. Jeszcze na chwilę spojrzał w górę, by upewnić się, że River nie żartowała.
Spojrzał tylko po to by zobaczyć jej uśmiech, który jak nic pasował do obrazu zadowolonej z siebie kotki. River zachodziła w głowę jak ten facet w ogóle się uchował. Jakim cudem żadna go jeszcze nie zgarnęła, przecież był tak cholernie prosty w obsłudze, że aż żal było z tego korzystać. Tyle, że Cherry zbytnio lubiła własną przyjemność by skupiać się na czymś tak nieistotnym jak żale.
- Za dużo myślisz, Nick - poinformowała go, pochylając głowę by wbić usta w jego wargi. W międzyczasie jej dłoń wślizgnęła się między jej uda, które podniosły się tylko na tyle, by zrobić jej miejsce. Zahaczając palcami o gumkę bokserek, zabrała się do ich ściągania. W przeciwieństwie do niego, nie lubiła marnować czasu.
Uśmiechnął się lekko, co mogła bardziej poczuć niż zobaczyć. Pogłębił pocałunek i również uniósł się nieznacznie, by pomóc jej zdejmować przeszkadzającą część odzieży, z którego ostatecznym zdjęciem poradził sobie za pomocą nóg. Ostatecznie oderwał się na chwilę od ust Madison, zdjął koszulkę i ponownie przycisnął własne ciało do jej, dłonią pomagając sobie w zagłębienie się w River.
Jęknęła gdy w nią wszedł ponownie szukając jego ust. Na jej własnych krążył lekki uśmieszek zadowolenia, który jednak zaraz został zmiażdżony gdy odnalazła wargi Nick’a. Kurwa… Czekała na to od chwili, w której zaczęli gadać przy drinkach w “Lush”. Tego jej właśnie było potrzeba, więc nie tracąc czasu zaczęła się na nim poruszać, z każdym ruchem nabijając głębiej. Jej kolana rozsunęły się szerzej, dając jej więcej miejsca, a co za tym szło głębsze połączenie. Piersi ocierały się o jego tors, który podrażniał stwardniałe sutki. Chwyciła głowę Sandersona i odchyliła do tyłu, sama robiąc to samo, drugą dłoń opierając o jego kolana. Poprowadziła jego usta tam, gdzie chciała by się znalazły, wprost na spotkanie piersi.
Nick nie opierał się. Wzdychając z widocznej przyjemności przypadł ustami do sutków, które ssał i gryzł, a potem lizał. Ssał liżąc i lizał gryząc. Ściskał przy tym piersi Cherry nieraz zjeżdżając krótkimi paznokciami przez żebra. W końcu wsunął jedną dłoń między nich i położył na łechtaczce Madison. Poruszał nią szybko, w czym pomagały również gwałtowne, szybkie ataki kobiety. Palcami drugiej dłoni pieścił okolice drugiego wejścia do jej wnętrza.

River szybko doszła do wniosku, że Nick jednak odwiedzał burdele i wynosił z nich całkiem przydatną wiedzę. Czuła jak podniecenie wzrasta i rozpływa się po całym ciele, przyspieszając oddech i wyrywając z jej ust coraz to głośniejsze westchnięcia, które z kolei zaczęły przeradzać się w jęki, w miarę jak pieszczoty nabierały intensywności. Jej dłoń, która tkwiła we włosach gliniarza, zsunęła się na jego plecy zostawiając po sobie szybko nabiegający krwią ślad po paznokciach. Te zaś zsunęły się nieco na bok, przez żebra, po to tylko by powrócić na plecy gdzie zatrzymały się na chwilę badając, nieco delikatniej tym razem, fragment skóry nad pośladkami Nicka. Drapnięcia po chwili zastąpione zostały pociągnięciami opuszków palców, była to jednak krótka przerwa, po której ostrzejsze pociągnięcia wróciły do gry. W międzyczasie biodra River poruszały się w rytm ruchów dłoni Nick’a, która pobudzała jej łechtaczkę niemal doprowadzając do orgazmu.
Ten z kolei jęknął przeciągle i westchnął, nie zaprzestając pobudzania sutków ustami, zębami i językiem. Chwycił go w zęby, przygryzł i pociągnął. Przyspieszył również ruch dłoni, zaś palec drugiej napierał od drugiej strony, łagodnie i wytrwale walcząc z napiętymi mięśniami pośladków.
Te zaś rozluźniły się nieco gdy River zmieniła delikatnie pozycję, prostując się i opierając dłonie o tył sofy. Jej palce wbiły się w oparcie, dając jej wsparcie dla ciała, które poruszało się teraz nieco wolniej. Były to ruchy nastawione nie tyle na szalony pęd, co na jak najgłębsza penetrację. Jej biodra przesuwały się do przodu i w tył, biorąc go całego w posiadanie i nabijając się aż po kraniec, który Nick mógł wyczuć gdy w niego uderzał.
Widziała jak odchylił się do tyłu w przypływie rozkoszy. Wstrzymał na chwilę oddech i westchnął, zaś jego palce ułożone na łechtaczce zwolniły na chwilę. Tylko na chwilę. Poruszał palcem w jej wnętrzu do przodu i do tyłu. Jego ciało napinało się coraz mocniej. Odgiął głowę w bok, by dosięgnąć palca Madison tylko po to, by zacząć go lizać wewnątrz własnych ust. Widać było i czuć, że powoli zbliża się do końca. Obie dłonie przyspieszyły.
Do końca zbliżała się także River, bo do cholery ile można było wytrzymać. Mógł poczuć jak jej ciało pulsuję od wewnątrz, tak samo jak drżało z zewnątrz. Oddech już dawno zgubił rytm i teraz, gdy jej głowa znalazła się w pobliżu drugiej dłoni, mógł ów oddech czuć na swoim karku. Podobnie jak mógł na nim poczuć jej usta, które rozpoczęły drogę w kierunku idealnie wystawionego ucha. Otuliła nimi jego płatek i zassała, muskając u podstawy zębami. Jej język rozpoczął z nim swą zabawę, podczas gdy ruchy bioder odpowiedziały na działania jego rąk. Chciała więcej i głębiej i to właśnie dostawała, a gdy osiągnęła szczyt oderwała usta od jego ucha i obwieściłą to głośnym, pełnym spełnienia krzykiem, który usłyszeli, bez wątpienia, wszyscy najbliźsi sąsiedzi Nicka. Nie, żeby ją to cokolwiek obchodziło, gdy ponownie oparła czoło o jego bark i próbowała odzyskać zdolność wtłaczania powiatrza do płuc.
Mężczyzna poruszył się jeszcze kilka razy w jej wnętrzu, po czym jego oddech zamarł całkowicie, a on wyprężył się. W tym czasie przywarł mocniej do kobiety i opadł dysząc ciężko. Nie wyszedł z niej jednak. Wciąż czuła twardość w swoim wnętrzu, choć już nie tak intensywną, jak na początku. Jednakże kilka sekund później poczuła jak świat nagle zmienia położenie. Wylądowała plecami na siedzisku, zaś Sanderson wysunął się z jej wnętrza i uśmiechnął łobuzersko, nurkując głową między jej nogami. Poczuła dłonie przesuwające się po wewnętrznej stronie ud oraz język nieco poniżej wlotu do pochwy. Ten przeszedł nieco wyżej, a dłonie również skoncentrowały się na tym małym fragmencie jej ciała.


Roześmiała się w odpowiedzi na gwałtowną zmianę pozycji, jednak śmiech ten urwał się gwałtownie gdy poczuła jego język. Rozszerzyła uda, dając mu lepszy dostęp do swojego wnętrza i położyła dłoń na jego głowie, kierując tam, gdzie powinien skupić swoje działania. Drugą przesunęła na swoją pierś, obejmując ją i ściskając, skupiając ruchy kciuka w okolicy wciąż napęczniałego sutka. Z jej ust zaczęły wyrywać się jęki i westchnienia, odpowiadające natężeniu zarówno pieszczot jej dłoni, jak i tych, które dostarczał jej Nick.
Jego palce wsunęły się do środka, usta ssały łechtaczkę, zaś koniuszek języka błądził po niej przez jakiś czas. W końcu jednak odsunął głowę, oddając to miejsce do pieszczenia drugiej ręce. Językiem powędrował niżej. Poczuła jak oprócz palców penetrujących jej wnętrze wsuwa się tam również język i porusza się tam niezależnie od palców.
Opuszczające jej usta jęki przybrały na sile. River, której dłoń wciąż pieściła pierś, wygięła się w łuk, dając mu większy dostęp i zapraszająco poruszając biodrami. Do pierwszej, dołączyła także druga dłoń, zajmując się sąsiednią piersią. Zwilżone językiem palce pieściły nabrzmiałe sutki, raz po raz zaciskając się na nich. Wciąż jednak było jej mało więc skorzystała z barków Nicka, na których ułożyła swoje nogi dając mu pełny dostęp do swojego wnętrza i jedną z nich przyciągając do niego jego głowę. Nie była pewna ile jeszcze mogła wytrzymać, jednak sądząc po efektach działań Sandersona, wkrótce mogła liczyć na kolejny, chociaż pewnie nie tak mocny, odlot.
Poczuła wchodzący głębiej, rozpychający się wszędzie język oraz ruszające się szybko palce, jednak po kilku chwilach wysunął się z pochwy, a zamiast tego zobaczyła nieco wyraźniej oddalającą się głowę Nicka. Niemniej palce przesunęły się z tylnej na przednią ściankę, tam rozpoczynając prędkie działania. Na chwilę zwolniły, gdy usta Nicka ponownie zassały łechtaczkę, ale potem znowu przyspieszyły, kiedy się nieco oddalił. Zbliżył się nieco do piersi, które polizał i przygryzł lekko. Nie wypuszczając sutka spomiędzy zębów odgiął się do poprzedniej pozycji, a ten wyślizgnął się z uścisku. Zwolnił, lecz pogłębił za to wbijanie w nią palców, które uderzały w zakończenie wnętrza.
Syknęła, gdy poczuła jego zęby na sutku, który stanowił obecnie bardzo wrażliwe miejsce na jej ciele. Zaraz jednak wyciągnęła dłoń by przyciągnąć głowę Nick’a z powrotem. Wrażenie bowiem może i było nieco bolesne, jednak przy tym cholernie przyjemne. Jednocześnie ruchy jej bioder wyszły na spotkanie jego dłoni, nabijając się na nią tak, jak wcześniej nabijała się na inną jego część. Miała ochotę skończyć, czuła jak cała pulsuje, nie tylko wewnątrz. Ciało domagało się uwolnienia nagromadzonej energii, jednak czegoś jej w tym cholernie brakowało. Wygięła biodra mocniej, jednocześnie stopą naciskając na dolną część pleców mężczyzny, dając mu wyraźny znak, czego od niego w tej chwili potrzebowała i bynajmniej nie chodziło jej o rękę.
Roześmiał się krótko i dźwignął Madison, samemu przechodząc za jej plecy. Nie widziała go, lecz poczuła na piersi jego dłoń zaciskającą palce na jej sutku. Moment później poczuła jak coś twardego wsuwa się w nią i porusza w jej wnętrzu. Pieszczoty pojawiły się również na drugiej piersi, lecz dłoń szybko zsunęła się w dół, wspomagając nadchodzący orgazm u źródła.
River w odpowiedzi pochyliła się do przodu wypinając mocniej pośladki i rozkoszując zarówno pchnięciami jak i dotykiem dłoni. Nie miała jednak zamiaru całkowicie oddawać mu inicjatywy więc do owych zapasów doszły także ruchy jej bioder, chociaż miała wyraźny problem z utrzymaniem ich w tym samym rytmie, w którym nadchodziły uderzenia. Wszystkiemu zaś winna były palce na jej łechtaczce. W końcu zrezygnowała, czekając na falę rozkoszy, która zbliżała się w miarę zwiększania intensywności doznań, po to by w końcu zalać ją całkiem. Przez chwilę pławiła się w niej, rozkoszując wrażeniami napływającymi z pulsującego punktu między jej nogami, jednak wciąż czuła w sobie Nick’a, który wnikał w nią raz po raz, pobudzając kolejne, wrażliwe na bodźce miejsce w jej ciele. I tym razem wyszła mu w pełni naprzeciw, odpowiadając na jego uderzenia, własnymi.
On jednak najwyraźniej odpoczął na tyle, że nie zamierzał ustawać. Nawet przyspieszył nieco, korzystając z chwilowej wrażliwości. Poczuła jak, nie przestając jej wypełniać, pochyla się. Ścisnął i pociągnął najpierw jeden, a potem drugi sutek, chwycił jej ręce i złączył w okolicach pośladków. Jej całe piersi leżały teraz na górnej części oparcia, ocierając się o materiał przy każdym ruchu. Dłoń Sandersona wsunęła się we włosy Cherry niedaleko od zakończenia karku i pociągnęła lekko za nie. Ponownie poczuła nacisk na odbyt. Powolny, niesłabnący, lecz tym razem próbował w nią wtargnąć nieco grubszy palec. Zapewne kciuk, gdyż pozostała część dłoni wciąż przytrzymywała jej nadgarstki.
Nick jak nic miał doświadczenie w trzymaniu za nadgarstki. River odchyliła głowę i zerknęła na niego z ustami na wpół otwartymi, z których wydobył się szybki oddech, dodatkowo wzmacniając ruch piersi. Skurwiel wiedział co robić, a jej problem polegał na tym, że się jej to podobało. Mięśnie odbytu pulsowały w rytm jego ruchów, doprowadzając ją do szału. Sprawiały, że miała ochotę wypiąć się bardziej, otworzyć na ów nacisk i pozwolić mu wniknąć głębiej. Wrażenie niosło ze sobą pewną słabość, nakazująca pochylić głowę i oddać się płynącej rozkoszy. Tego jednak zrobić nie mogła. Raz - bo trzymał jej włosy. Dwa - bo tak. Zamiast więc się poddać, uparcie, ku własnej i jego przyjemności, podejmowała walkę, poruszając biodrami by raz za razem nadziewać się na niego. Była tak cholernie blisko tego by skończyć. Czułe ten wybuch, jak rósł w niej i pęczniał. Chciała by wreszcie rozkosz eksplodowała w niej, odcinając świadomość na te krótkie sekundy. Kurwa… Po to go w końcu drażniła, żeby dał jej odetchnąć. Jeszcze jedno pchnięcie. Jeszcze jeden jęk, który wyrwał się na wolność…
Czuła jak wciąż zagłębia się w nią, zaś kciuk zgiął się i pociągnął w kierunku dłoni, działając jak miękki hak. Wypuścił z dłoni jej włosy, a dłoń ponownie wylądowała na łechtaczce, której nie miał zamiaru dawać wytchnienia.
Wygięła się w łuk, prostując nieco, jednak nie na długo. Dotyk, który poczuła na łechtaczce, zmusił ją do ponownego opadnięcia na oparcie sofy, a co za tym szło do zwiększenia nacisku, który powodował kciuk. Traciła kontrolę nad swoim ciałem co było zarówno niepokojące co cholernie podniecające. Przygryzła wargę by powstrzymać coraz głośniejsze jęki, jakie koniecznie chciały wyrwać się na wolność. Jej ciało ponownie podniosło się nieco, a pośladki naparły na biodra Nick’a. Czuła drżenie ud, wywołane pieszczotami. W gardle zaś miała piasek, jednak liczyło się tylko to co z nią wyczyniał i rosnąca fala przyjemności, której nie mogła się już dłużej opierać. W końcu odchyliła głowę do tyłu i odpłynęła podczas gdy orgazmy, jeden i drugi, roztrzaskiwały jej ciało na drobne kawałki.
Przez kilka chwil czuła jeszcze kolejne ruchy penisa wbijającego się w nią, dłoni masującej łechtaczkę, kciuka wbitego w odbyt i sutków ocierających się o materiał. Potem wszystko zaczęło zwalniać.
Wyszedł z niej i jedynym dotykiem, jaki jeszcze doświadczała była dłoń trzymająca jej nadgarstki. Szybko jednak poczuła coś jeszcze, nim euforia szczytowania opadła. Coś zdecydowanie większego domagało się wejścia między pośladki. Niespiesznie, ale zdecydowanie wciskało się w jej wnętrze.
Kurwa… Nick… Zdołała jeszcze pomyśleć, nim fala niemocy wywaliła całe myślenie z obiegu. Czuła jak mięśnie rozluźniają się, pozwalając na to by wszedł głębiej, wzmacniając wrażenie, jakie jego obecność na niej robiła. Jej głowa opadła za oparcie sofy, a piersi zostały w nie wgniecione, jednak gówno ją to obchodziło. Cała jej świadomość skupiła się tylko w jednym miejscu, tam gdzie mięśnie pulsowały, próbując jednocześnie wypchnąć go z siebie i wciągnąć głębiej. To drugie wyraźnie wygrywało, przeszywając ją następującymi po sobie falami przyjemności, które nie pozwalały na wyraźnie sprzeciwu. Jakby oczywiście miała ochotę jakiś wyrażać. Nie, zamiast tego wyszła mu naprzeciw, chociaż powoli. W takich igraszkach trzeba jednak było zachować odrobinę rozumu jak się chciało wykorzystać ich cały potencjał, a River jak cholera, właśnie do tego dążyła.
Powoli posuwał się głęboko w nią i wysuwał niespiesznie od czasu do czasu rozdając klapsy wypiętym pośladkom. Ponownie położył ręce na jej biodrach wspomagając ruch własnych, delikatnym przyciąganiem jej. Nagle poczuła jak wchodzi głębiej i głębiej, i jeszcze głębiej tak, że czuła jego ciało mocno przyciśnięte do własnego. Jego ruchy stały się znacznie oszczędniejsze, choć delikatnie zwiększyła się częstotliwość. Penetracja nieznacznie tylko pomniejszała się i powiększała.
Uwolnione ręce znalazły swoje miejsce na oparciu, wbijając w materiał i zaciskając na nim palce. Gdy zaczął wchodzić głębiej, ciało River wygięło się w łuk, a z jej ust wyrwało przeciągłe jęknięcie, zakończone cichym syknięciem. Skurwiel wszedł naprawdę głęboko ale przynajmniej wiedział co robić. Zmieniając rytm dawał jej znacznie więcej przyjemności, niż się po nim spodziewała, więc gdy ponownie ją ustabilizował, opadła na oparcie oddając się rozkoszy, która rozlewała się po jej ciele. Dopiero po dłuższej chwili jej dłoń zsunęła się z oparcia i wylądowała między jej nogami. Nie, żeby potrzebowała czegokolwiek więcej ale chciała go poczuć przez cienką, tylną ściankę do której wsunęła palce. Zaczęły się one poruszać zgodnie z jego rytmem. Przyciśnięty do łechtaczki nadgarstek sprawiał, że w Madison znowu narastała kolejna fala rozkoszy. Łagodniejszej i powolniejszej niż wcześniejsze, ale i tak zdolnej do tego by wyrwać z jej ust kolejne, coraz to głośniejsze westchnięcia przeradzające się w jęki.
Również z jego strony usłyszała cichy odgłos przypominający połączenie jęknięcia z warknięciem. Poczuła jak wysuwa się z niej i powoli wsuwa na poprzednie miejsce, lecz tym razem posunięciom towarzyszyły drżące westchnięcia.
Na jej ustach pojawił się uśmieszek, którego nie mógł dostrzec. Długo czekała by usłyszeć te odgłosy z jego ust, które to sprawiły jej cholerną satysfakcję. Zapewne to było przyczyną tego, że przejęła nieco inicjatywę. Do jego ruchów doszły jej. Wyraźnie szybsze i zachęcające do gwałtowniejszych wbić. Jej ciało dostosowało się do jego, dzięki czemu mogła sobie pozwolić na tą chwilę, lub chwile szaleństwa. Chciała go z powrotem, głęboko i bez cackania. To samo przekazywała dłoń, masująca go od jej wnętrza, której ruchy przyspieszyły odpowiednio, a palce zaczęły wsuwać się głębiej, próbując dotrzeć do końca. W pewnym momencie jednak dała sobie z tym spokój i wycofała dłoń, kładąc ją na oparciu. Służyła teraz, podobnie jak i druga, do tego by River mogła gwałtowniej się odpychać i nadziewać na Nick’a, którego palce zacisnęły się mocno na jej pośladkach.
Ze słyszalną przyjemnością podążył za mocniejszymi ruchami ze strony Madison, samemu wzmacniając je po swojej stronie. Wchodził w nią szybciej i głęboko, wbijając się wręcz w jej ciało. Jęknął ponownie, gdy jego dłonie naprzemiennie zaciskały się i rozluźniały. Oddech stawał się gwałtowniejszy i zdecydowanie zbyt płytki w porównaniu z normalnym. Cherry nawet bez tego wiedziałaby, że tym razem z jego strony nadchodzi orgazm. Czuła to po pogłębionych posunięciach najprawdopodobniej nie pozwalających poruszać mu się za szybko.
River zaś odepchnęła się od oparcia i wyprostowała, ręką przyciągając jego głowę do swojej szyi. Jej ruchy były oszczędne ale mocne, pozwalające mu wnikać całemu. Czekała na chwilę w której skończy. Na pulsowanie, które ją wypełni. Także i jej oddech był szybki, urywany. Druga dłoń powędrowała w dół, do pośladków mężczyzny, na których skórze mógł odczuć jej paznokcie, które wbiły się wraz z momentem, w którym zacisnęła na nim palce. Dłoń przyciągała go do niej, wprost na spotkanie pośladków, które raz po raz się o niego obijały. Sama także była już na krawędzi, pomiędzy przyjemnością, a powoli zaczynającym się bólem. Była to słodka krawędź, wyrywająca z jej ust odgłosy, o które sama siebie by nie podejrzewała.
Jego usta bardzo ospale poruszały się po jej szyi, jakby zapominał o nich i przypominał sobie dopiero po chwili. Słyszała jego oddech przepełniony rosnącą przyjemnością, który rwał się coraz częściej. Warknięcia mieszały się z jękami, zaś ciało napinało się coraz wyraźniej. Nagle zamarł na chwilę, wciągając powietrze z wyraźnym trudem spowodowanym rozkoszą rozlewającą się po ciele, zaś penis w jej wnętrzu naprężał sie i rozprężał.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline