Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-02-2017, 13:12   #507
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 66 1/2

Cheb; rejon północny; port zachodni; Dzień 8 - noc 3 - 4 h do świtu; ciemność; b.zimno.





San Marino




Dwie siostry. Śmierć i sen. Sen i śmierć. Dwie siostry. Dwoje młodych ludzi. W tym samym śnie. Spleceni, połączeni, przeniknięci sobą nawzajem i swoimi siostrami. Śmiercią i snem. Rozdzieleni przez czas i przestrzeń. Zagubieni w przeszłości, z niepewną przyszłością mający na pewno tylko tą chwilę. I ten sen. Ona śniła jego sen. On śnił jej sen. Połączeni w jednym świecie ruin i drugim popiołów, otoczeni zgliszczami, pod spojrzeniami duchów, obciążeni własną przeszłością spotkali się gdzieś pośrodku tego wszystkiego. Spotkali się i byli razem. Przeżywali jeszcze raz to samo. Swój ból, poniżenie, cierpienie i upadek. Tę głupią, śmiertelną nadzieję i chwilę radości. Ale tym razem razem, we dwoje, wspierając się i czerpiąc siłę z wzajemnej więzi jaka dopiero co zbudowali.


Był tam. Pokazała mu. Ciała. Martwe i jeszcze nie. Rozpacz. Nadzieja. Niewielkie ciałko trzymane w dłoniach matki. Rozpacz i tragedia bezsilności. Gdy matka patrzy jak jej dziecko odchodzi z każdym dniem i godziną bardziej. Jak wszyscy wokół cierpią i umierają tak samo. Przeżywają tą samą tragedię. Tak wspólni a tak oddzieleni i osamotnieni w cierpieniu. Jak wszystko, cały znany świat ścian, schodów i ulic pochłaniają płomienie. I martwe i jeszcze żywe ciała. Jak kobieta odwraca się po raz ostatni i zostawia za sobą dawne życie. Jak żywa staje się mówcą gdy popioły tragedii przenikają w głąb żywego ciała, pod skórę, w żyły aż do serca i duszy. Ja zaczynają ją otaczać kości i czaszki, jak mary i zjawy stają się coraz bardziej chciwe, dostępne, zauważalne wypełniając żywą, jeszcze ciepłą spopieloną skorupę, coraz łatwiej przenikając przez żywą bramę między światami, zabierając do siebie coraz więcej, kawałek po kawałku, wykradając ciepło żywej, pobierając opłatę za obcowanie z czymś co dla śmiertelników nie powinno być dane, z czymś z czym nie umieli współżyć bez szwanku.


Był tam z nią. Nie była pewna jak i gdzie dokładnie ale czuła jego obecność. Dotyk dłoni, tak ciepłej i żywej, niosącej nadzieję. Trzymał wraz z nią umierające dziecko, serce krwawiło rozpaczą im obojgu gdy czuli jego ostatni dech który przeniósł jego umęczonego ducha do świata popiołu. Czuła jak dzieląc się z nim ciężarem tragedii on bierzę jej część na siebie. Nie była już sama skazana na zimną, pustkę duchów. Byli razem.


U niego też ona była z nim. Pokazał jej. Pięść dorosłego, nieogolonego mężczyzny wrzeszczącego wściekle.Pięść lądując na twarzy. Upadek na podłogę. Poczucie słabości i bezsilności. Bunt i niezgoda rodzący się prawie od razu. Las, zielony, strumień i zamglone góry. Chwile swobody. Pazury. Elita, szacunek, siła. Ale przecież nawet nie wiadomo gdzie ich szukać. Bezsens. Szydera, przecież wszystko jest poukładane. Będzie jak zawsze, jak u wszystkich nie ma co wydziwiać. Poza tym przecież jest taki bez sensu i cherlawy a głupków ciaków na pewno nie biorą. Ogłoszenie na budynku. Pazury! Kłótnia, bójka, łzy, ucieczka. Nigdy nie wracać. Obóz, nadzieja, ale taka trudna selekcja. Tylu kandydatów, tyle sposobów by odpaść, tyle pokus. Święta. Warta. Dyżur. Szósty z rzędu. Sierżant ma wątpliwości. To przesada. Ale są święta. Wszyscy gdzieś jadą albo do kogoś ktoś przyjeżdża. Przepustki, tylu chłopaków prosi by się zamienić bo chce mieć wolne. Noc, gwiazdy, zimny wiatr. Odgłos kolęd i śpiewów, ciepłe wabiące światła. Samotność. Tak gorzka, tak głęboka, tak permanentna. Kumpel na warcie czyta list z domu. Opowiada co tam się dzieje. Przeżywają przez chwilę razem. Robi się nawet miło. Ale w końcu pada to naturalne, kurweskie pytanie. Co za kretyn! Po co się pyta!? Złość, gniew, kolejny dyżur. Aby jakoś zapomnieć coś czego nie da się zapomnieć. Udawać chociaż. Tylko ona. Dziewczyna co prawie się nie odzywa i bez przerwy żuje gumę. Ona też nigdzie nigdy nie wyjeżdża. I do niej nikt nie przyjeżdża. I nikt nie pisze. Nawet głupiej kartki by mieć co przeczytać przed zaśnięciem, co odpowiedzieć kumplowi z warty. Dziewczyna robiąca balona. W drzwiach magazynku do sali gimnastycznej. Pochodzi. Zmieszane spojrzenie, troska i poczucie winy. Mówi coś bez sensu ale miło. Przeprasza, dziękuje, no nie ma sprawy. Robi się nawet miło. Zmieszanie, nie wiadomo co kto ma powiedzieć dalej. W sumie nawet ładna. Skradziony pocałunek. Zaskoczenie. Ale też ma tak samotne i spragnione usta. Wrzask, wstyd, baczność. Instruktor w drzwiach.


Była tam z nim. Pomagała mu wstać z podłogi po ciosie pięści, przeżywała z nim nadzieję i radość po znalezieniu ogłoszenia. Złość i gorycz samotności w tak tragicznie długie świąteczne warty. Bezsensowną nadzieję na list od kogokolwiek który przecież nie nadejdzie. Nikt nie przyjedzie, nie ma do kogo jechać, nikt nie napisze, nie ma do kogo pisać. Była z nim w magazynku sali gimnastycznej gdy całowali się ze sobą choć na tą chwilę dzieląc się z kimś i zwyciężając tak sąsiednią a jednak oddzielną samotność. Razem prężyli się na baczność przed rozgniewanym instruktorem płonąc ze złości i wstydu. Nie był już sam skazany na samotność wart i regulaminów, była z nim. Byli razem.



---




- Ekhm… - obudziło ich grzecznościowe chrząknięcie. Boomer. Więc musieli zasnąć. Para młodych ludzi okrytych śpiworem na podłodze zarobaczonej i zżeranej na żywca terenówki. Metal cierpiał w milczeniu skrzypiąc jedynie odłupywanymi z niezniszczalnym uporem głodnymi szczękoszczułkami. Musieli zasnąć oboje. Czy to jego ukoił do snu jej głos, czy to ją pospał jego łagodny dotyk nie byli pewni ani nie było istotne. Istotne było to, że tu i teraz, na tej żywej od robalowej wykładziny podłodze terenówki dobrze im było ze sobą razem. Ona zasnęła wciąż siedząc na jego biodrach z głową wtuloną w jego ramię. On wciąż mimo snu obejmował ją opiekuńczym gestem. Teraz zgodnie się obudzili tak samo jak wcześniej zgodnie zasnęli. Ile spali? Nie było pewne. Ale pewnie krótko. Za krótko by uznać to za pełnoprawny odpoczynek. Raczej, za przelotną drzemkę.


A mimo tego ten sen ich jakoś zespolił i zestroił we wspólną nutę. Zaraz po przebudzeniu i spojrzeniu na chyba trochę speszoną najemniczkę wzrok wrócił im w naturalnym odruchu ku sobie nawzajem. Nie wyspali się. Nie odpoczęli. Ale przeżyli coś wspólnie razem. Coś co tradycyjnie łączyło się ze związkiem mężczyzny i kobiety. Emi jak ją nazywał Pete czuła się jakaś spokojniejsza. Wyspana w ogóle i ciało zdążyło jej zdrętwieć od tego spania na siedząco ale sen był jakiś kojący. Jakby tak śpiący przy niej mężczyzna odstraszał wszelkie koszmary i chciwe uwagi nawet we śnie duchy. Jakby się zlękły, że teraz San Marino jest silniejsza uskrzydlona tak dawno uśpioną i prawie zapomnianą gamą emocji. Nix z bliska puścił jej oczko i na chwilę zetknął swoje usta z jej ustami zupełnie jak to kiedyś pary robiły na filmach i podobno nie tylko na filmach.


- Co jest Boomer? - spytał Pazur przecierając dłonią swoje oczy i wygrzebując z nich śpiochy.


- Na drugim brzegu jest jakiś ruch. Przyjechał hammer i ciężarówka. Żołnierze. Z dziesięciu, może tuzin. Widziałam tych z Łosia. Tego z okiem co tam oberwał od kutrów przy nabrzeżu, tego z uchem i granatnikiem i tą zastępczynie szeryfa. Żołnierze wynosili jakieś ciała z domu. Nie wiem czy żywe czy nie. Potem pojechali wszyscy do centrum. - Boomer swoim smutnawym, stonowanym głosem opowiedziała co widocznie właśnie widziała na zewnątrz. Złapała jakiegoś biegającego po szybie inekta i przypatrywała mu się chwilę.


- Dzięki Boomer. - Nix westchnął i skinął głową wyciągając swoje ramiona szeroko. - Ale nie musiałaś tu schodzić. Mogłaś powiedzieć przez radio. - powiedział gdy skończył się przeciągać i spojrzał lekko przechylając głowę w stronę żującego gumę Pazura.


- Próbowałam. Ale radio mi siadło. Pewnie przez te cholery. - najemniczka nie spojrzała na Nix’a tylko kiwnęła głową w stronę wierzgającego w jej palcach insekta.


- Pokaz te radio Boomer. - Pazur w czapce machnął przyzywająco na Pazura żującego gumę i ta podała mu swoje radio. Nix pstrykał chwilę i coś sprawdzał ale radio nadal pozostawało głuche. Jakby dla pewności pstryknął swoje jakie miał zamontowane przy piersi i od razu rozległ się charakterystyczny odgłos eteru. - Pewnie to byli ci z łódki o których mówił szeryf Dalton. Ta trójka też by się zgadzała. No to brakuje nam jeszcze czterech. My mamy jednego. - Nix mówił jakby podsumowywał znane dane. Przy okazji wyjął multitool z kieszeni, z niego wydłubał gadżet do odkręcania śrubek i po kolei zaczął otwierać radio.


- Nie widziałam ruchu na rzece ani w pobliżu. - Boomer dodała swoje spostrzeżenie i jakoś nie zabrzmiałoby spodziewała się odmiany sytuacji względem zaginionych żołnierzy Nowojorczyków.


- Jeśli tamci zabrali wszystkich którzy dotarli do tamtego brzegu a my nie mamy tutaj nikogo prócz tego pyskacza w furgonetce no to zostaje rzeka. - Pazur pokręcił głową jakby musiał powiedzieć smutną oczywistość na głos. W taki mróz szanse przeżycia kogoś tyle godzin w tak zimnej wodzie graniczyłyby z cudem.


- Myślę, że oni mają snajpera. - powiedziała ni z gruchy ni pietruchy najemniczka której pracujące przy krótkofalówce dłonie Nix’a zdawały się przyciągać. Mimo to cały czas żuła gumę i trzymała w palcach schwytanego insekta.


- Kto ma tego snajpera? Ci z NYA? - Pazur na chwilę podniósł głowę ku drugiemu Pazurowi stojącemu wciąż w drzwiach.


- Nie. Nie wiem. Może i mają. Nie znalazłam żadnego. Ale nie, chodzi mi o tych Runnerów. Tam ktoś był myślę, że to snajper. Widziałam z dachu. Wysiadł przez tylne drzwi. Ubrany w maskującą siatkę i z karabinem z lunetką. Potem odłączył się od wszystkich i myślę, że poszedł nas filować. Straciłam go z oczu. Nie mogę go namierzyć. Schowałam się bo nie wiadomo co zrobi. -
Boomer żuła gumę i mówiła. Robal chyba jej się znudził bo stuknęła jego główką o szybę. Obejrzała jak wygląda po tym zderzeniu. Łapki wciąż przebierały choć teraz bardziej desperacko i chaotycznie.


- No. To wygląda jak snajper. Jak go zgubiłaś. - Nix spoważniał i podrapał się kciukiem po brodzie. - No tak, pewnie zabezpiecza teren. Dobrze, że się schowałaś Boomer. Myślisz, że ma nocny sprzęt? - Pazur spojrzał na Boomer pytająco. Ta skrzywiła się jakby rozmowa zaczynała jej ciążyć. Stuknęła szybko dwa razy dużo mocniej w szybę trzymanym robalem. Cały front pancerzyka rozmazał się kleksem po szybie. Pazur w czapce wywalił jakiś paproch wyglądający na owadzią wylinkę i wysypał jakiś kawałek luźnej blaszki.


- Pewnie coś ma jeśli po prostu nie poszedł się urwać. Za daleko odszedł by coś widział na zwykłą lunetkę w taką pogodę. -
oceniła najemniczka i cisnęła truchełkiem z plastiku na beton rozgniatając resztkę robala wojskowym butem.


- Dasz radę jakoś go namierzyć? - Nix po namyśle wrócił do przeglądania radia. Sięgnął do jakiegoś pojemnika co wyglądał na zbiór złomu i części wszelakich i zaczął grzebać w nim i w tych kawałkach metalu i tym robactwie co go konsumowało.


- Nie wiem. Może. - baloniara wzruszyła ramionami odpowiadając raczej obojętnym głosem. - Hej Nix… - zaczęła skubiąc nerwowym ruchem swoje ciemne włosy.


- No? - zapytany nie był zbyt rozmowny bo właśnie pospołu z multitoolem siłował się z jakąś blaszką by ją odciąć czy przyciąć.


- Osłaniałam cię Nix! - Boomer prawie krzyknęła tym razem dla odmiany bardzo przejętym głosem patrząc wprost na twarz drugiego Pazura. Ten syknął bo nagła gwałtowność koleżanki spowodowała, że zaciął się ostrzem w palec. Nie zdążył nic odpowiedzieć bo Boomer zaczęła się chyba tłumaczyć dalej. - Wszystko widziałam z dachu! Jakby wyskoczył do ciebie z nożem albo pistoletem to bym strzeliła! Z tej odległości bym nie spudłowała! Ale widziałam cię… Chciałeś bym nie strzelała… Ale mówię ci Nix jakby coś ci wyskoczył to i tak bym strzeliła… Nikt na mnie nie patrzył raz bym na pewno zdążyła strzelić. Dlatego zgubiłam tamtego. Bo przestałam go obserwować. - Boomer wyrzuciła z siebie głosem gęstym od emocji ale z każdym kolejnym zdaniem głos i wzrok zaczynał wracać jej do smutnawej i stonowanej normy. Brzmiało z początku jak troska i szczera więź łącząca z bliskim człowiekiem ale z czasem zeszło w stronę jakby się tłumaczyła albo nie rozumiała czegoś.


- Dobrze, zrobiłaś Boomer. Nie chciałem byś strzelała bo właśnie widziałem, że ma puste łapy. No co by mi zrobił? W pysk dał? Od tego się nie umiera. A jak byś strzeliła no to… - Pazur starał się uspokoić Pazur pozytywnym słowem i zdrowym rozsądkiem. Nie dokończył ale jakby zareagowała horda Runnerów na strzał w szefa nie było zbyt trudne do przewidzenia. - Dobrze zrobiłaś Boomer. Widzisz? Nie strzeliłaś i wszyscy jesteśmy cali. - uśmiechnął się przeciętymi i już nieźle spuchniętymi wargami Pazur. Zabrzmiało dość pociesznie i na Boomer chyba podziałało uspokajająco. - Chodź Boomer, nie stój tam tak. Chodź do nas, ogrzejesz się. - Pazur zachęcił gestem Pazura i ta po chwili wahania weszła do środka siadając na przyburtowej ławeczce terenówki. Wewnątrz nawet gdy spora część ciepła uciekała przez rozbite w kraksie okna to i tak musiało być dużo cieplej niż na zewnątrz.


Chwilę trwali w milczeniu gdy Boomer jak sroka w gnat obserwowała jak Nix zmaga się z naprawianiem radia. Już dociął chyba co trzeba i teraz sapał i stękał gdy chyba próbował już w te radio wszystko poskładać w całość.


- Słuchaj Nix. A możemy tutaj zostać? - spytała w końcu siedząca na ławeczce dziewczyna. Schyliła się gdzieś w kąt i sięgnęła po coś a gdy jej ramię wróciło trzymało butelkę jak od wina. Już po części zaczętą.


- Tak zostaniemy. Spróbujemy z tymi kutrami. Szef mówi, że to dobry plan więc pewnie jest tak dobry jak się da. Wiesz, załatwimy te kutry to tu nie będą do nikogo strzelać. - Nix mówił trochę niedbałym i rozkojarzonym tonem gdy coś tam w radio się chyba zacięło czy utknęło i aż się spocił od wysiłku dosztukowania w całość zepsutego mechanizmu.


- Aha. - kiwnęła głową dziewczyna i siedziała na ławeczce tym razem wpatrzona w trzymaną butelkę. - A tak potem? Moglibyśmy tu zostać? Wiesz, tak na dłużej. Po co mamy gdzieś wracać jak i tak już jesteśmy Pazurami? - dziewczyna znów jakby zaczęła się tłumaczyć widząc jak Nix zaczął kręcić głową ledwo powiedziała swoje pomysły.


- To tak nie działa Boomer. Musimy wrócić bo właśnie jesteśmy Pazurami. Musimy uporządkować nasze sprawy. Nie możemy zwiać jak jakieś obszczymury. To wino? Dobre jakieś? - Nix tłumaczył chyba coś oczywistego sądząc z łagodnego tonu jaki przyjął. Zerknął jednak żurawiem w stronę najemniczki i spytał o trzymaną butelkę na koniec.


- Tak. Całkiem dobre. Alice zostawiła. Opijałyśmy awans na Pazura. Chcesz trochę? - najemniczka kiwała głową gdy Nix tłumaczył swoje jakby od razu przyznając mu rację. Ale nie do końca co i w tym ruchy głowy i minie można było dostrzec. Nix skinął głową więc Boomer wyjęła korek i podała mu butelkę. - Ale Nix po co mamy wracać? Szef nas puścił kantem. Od samego początku. Teraz nie jest już naszym szefem tylko nie wiadomo kim. Ale jednak zrobił nas Pazurami. Nawet dystynkcje już mamy. To powiedz Nix, po co mielibyśmy wracać? Szef nas zwolnił ze służby, powiedział, że misja się nie udała i on sam się teraz zajmie Alice i tym Bunkrem. No to co my teraz mamy robić dalej? Po co mamy wracać do bazy? Ja bym wolała tu zostać. A co? Ty byś nie chciał? - w głosie najemniczki dał się słyszeć upór i bunt. W tej jej smutnej i przygnębionej wersji ale wymieniała całą litanię która nie brzmiała ani wesoło ani optymistycznie powodów do dumy Boomer chyba też nie widziała. Na końcowym pytaniu Nix podniósł głowę znad radia i spojrzał tęskniącym spojrzeniem na Emily. Zwlekał chwilę z odpowiedzial. Upił wina łyk przełykając wraz z nim żal i smutek i przekazał je czarnowłosej już Runnerce.


- Chciałbym Boomer. - powiedział wzdychając ciężko wciąż wpatrzony w twarz szamanki. - Ale nie możemy. - lekko wzruszył ramionami na chwilę spuszczając głowę na trzymane w ręku zepsute urządzenie. - To byłaby dezercja Boomer. Dezercja na polu walki. Wiesz jak to traktuje regulamin. Mamy kontrakt Boomer. Nie możemy robić co chcemy i gdzie chcemy. Chciałbym Boomer ale mamy kontrakt. Musimy go odsłużyć. Dopiero wtedy będziemy wolni. - świeżo upieczony podporucznik Pazurów mówił tak jakby mu ten fakt nagle zaczął wybitnie ciążyć. Wpatrywał się niechętnym wzrokiem w biegające po śpiworze robale.


- To pięć lat Nix. Parę tygodni temu było nas pół tuzina Nix. I szef. Zobacz jedna misja i zostało nas dwoje. A pięć lat? Daj spokój Nix… - Boomer zamilkła uciekając spojrzeniem gdzieś na przednie okno z rozsypanymi, szklanymi odłamkami na masce jednakowo oblezionych przez biegające robactwo. - Widziałeś w bazie ilu jest weteranów po pełnym kontrakcie. I zresztą. Jacy oni są? Popaleni, wypaleni, kalecy, bez twarzy, oczu, rąk, nóg… Ja nie chcę tak skończyć Nix. Chcę mieć dom i rodzinę. Taki jak kiedyś u nas w domu miałam. Ale swój. Ze swoim facetem. I swoim dzieckiem. Chociaż jednym. Chciałabym w końcu zajść w ciążę, nosić ją i urodzić. A potem mieć tego dzieciaczka i karmić go i ubierać, przewijać. Jak moja mam. I siostry. I moje znajome. I koleżanki. Znaczy jak jeszcze miałam i w domu byłam. Nie chcę być jakaś dziwna. Chciałabym być takie jak one. Tylko tyle. Nie chcę wiecznie latać z karabinem Nix. - Boomer jak na nią mówiła całkiem sporo cały czas zapatrzona gdzieś przez przednia szybę. Nix słuchał i chyba niezbyt wiedział co odpowiedzieć. Wydawał się jednak być zaskoczony takim obrotem sprawy. Przymknął oczy i podrapał się po nasadzie nosa.


- Po konrakcie Boomer. Teraz nie możemy. Potem. Przykro mi Boomer ale tak jest. Siedzimy na tym samym wózku. - młody Pazur rozłożył bezradnie ramiona kręcąc głową jakby rozumiał ból i tragedię kobiety siedzącej na przeciwko niego na ławeczce pożeranej przez robale terenówki ale nie wiedział jak jej pomóc. Boomer spojrzała na niego z góry jakimś nie odgadnionym wzrokiem.


- A jakbyś sam wrócił? No wiesz, ty umiesz gadać. Coś byś im wymyślił przecież. - spytała prosząco patrząc na partnera.


- Dlaczego tak ci zależy Boomer? Co się stało? - Nix wahał się ale zamiast odpowiedzieć sam zadał pytanie.


- Rozmawiałam z Alice. Powiedziała mi dużo rzeczy. Jakoś jak się napije to nawet normalnej gada a nie jak zawsze. Nie wszystko i tak zrozumiałam ale powiedziała, że by mnie tu przyjęli. I że ten Paul nie jest taki zły. Mamę ma i ona robi dobre naleśniki. Ja też umiem robić naleśniki Nix. - najemniczka podniosła głowę ze swoich dłoni na twarz najemnika i nawet pozezowała na szamankę jakby podkreślić ten swój atut. - I mówiła jeszcze, że on i ten drugi to są tacy specjalsi u tego Guido. I zobacz no póki ten ich szef nie przyjechał to z nimi dwoma wszyscy gadali. Z takim zwykłym to chyba by tyle nie gadali. No sam powiedz Nix. - Boomer znów przyjęła ton jakby zaczeła się tłumaczyć. Poruszanie tematu jednego z Bliźniaków chyba sprawiało, że czuła się niezręcznie. - I mówiła jeszcze, że mnie zostawisz. - dopowiedziała jakby na koniec to co ją bolało najbardziej.


- Co?! Nie no Boomer weź przestań z tymi głupotami! Nie zostawię cię, nie bój się! Nie wiem co tej Alice strzeliło do głowy ale to jakaś brednia! Nie zostawię cię Boomer no coś ty. Wiesz, że ja nikogo nie zostawiam jak kogoś lubię nie? Albo jak jest w moim oddziale. A ty przecież jesteś i to od samego początku. Daj spokój Boomer nie słuchaj takich głupot. - Nix słuchał z dość niewyraźną minął relacji Boomer o jej rozmowie z rudą lekarką i chyba niezbyt wiedział jak i co ma odpowiedzieć. Dopóki najemniczka nie doszła do tego, że ich drogi się rozejdą wedle słów Alice. To chyba ruszyło Pete’a na serio bo zareagował jak dźgnięty nożem. Rozejrzał się po garażu chaotycznym spojrzeniem jakby chciał zaraz namierzyć wspomnianą lekarkę ale zaraz znów wrócił do siedzącego obok Pazura. Tłumaczył jej wpierw gniewnie gdyż pomysł Alice o jakim mówiła brunetka chyba go wkurzył ale w miarę jak mówił uspokajał się i złość przechodziła w bardziej troskliwy ton. Wychylił się nieco do przodu i złapał błądzącą bez celudłoń Boomer w geście otuchy i pocieszenia. Dłoń najemniczki chętnie przyjęła ten dotyk i oplotła jego dłoń drugą dłonią.


- Ale dotąd byliśmy kadetami Nix. A teraz ty jesteś oficerem a ja trochę starszym szeregowcem. A oficerowie i szeregowcy to wiesz, inna bajka. - Boomer popatrzyła smutno i poważnie na twarz Nix’a na co ten oblizał wargi choć nie zaprzeczył od razu. - I mówiła, że teraz będziesz oficerem, takim prawdziwym jak szef. I, że szef cię szkolił na swojego zastępce. Do sztabu i w ogóle. Że pójdziesz w te kariery i sztaby a tam nie ma miejsca dla szeregowców. Wiesz jak jest. No i mnie zostawisz. - brunetka wzruszyła ramionami gładząc palcami dłoń Nix’a jakby chciała się naiceszyć tym dotykiem póki jeszcze choć przez chwilę są razem. Przez chwilę milczeli oboje i słychać było tylko chrobot insektów i nieśpieszne mielenie balonówy szczękami dziewcyzny.


- Daj spokój Boomer. To może coś, tam kiedyś tam. Na razie jest tu i teraz, jesteśmy razem i trzymamy się razem. Jak zawsze. Wrócimy do bazy to się zobaczy. Poproszę by cię przydzielili do mojego oddziału. Wiesz, jako dowódca to mam na to jakiś wpływ kim dowodzę. - Pazur siedzący na podłodze mówił starając się przekonać Pazura siedzącego na ławeczce terenówki. Ta kiwała głową czasem pykając balona i wpatrzona w trzymaną przez siebie jego dłoń. Nix jednak chyba nie mógł odmówić całkowicie braku logiki w wywodzie drugiego Pazura bo do tego nie nawiązywał.


- Ale ja bym chciała tu zostać Nix. - powiedziała w końcu Boomer. Podniosła glowe by spojrzeć na siedzącego na podłodze i rozłożonym śpiworze Pazura. - Chciałabym spróbować Nix. Może coś wyjdzie. - poprosiła spojrzeniem i głosem dziewczna siedząca na ławeczce.


- Spróbować? Co chcesz spróbować Boomer? Z tym wygolonym palantem co mu dałaś kurtkę? Z tą bandą w skórzanych kurtkach? - Nix wydawał się być pełen niedowierzania i złości na postawę drugiego Pazura. Cofnął rękę by wskazać przez wybite okna by wskazać na kręcących się za oknem Runnerów w tym jednym kulejącym w panterkowej kurtce i podgolonej głowie. Boomer powtórzyła spojrzenie i przez chwilę wpatrywała się smętnym wzrokiem w tym samym kierunku.


- Naprawdę myślisz, że to palant Nix? Taki zwykły palant? Alice mówi, że nie jest taki zły. A ty? - zapytała w końcu kobieta i wzrok z głębi garażu wrócił jej z powrotem na Nix’a. Czekała co powie jakby id tego uzależniała dalsze swoje decyzje. Nix wyraźnie przyklapł od tego intensywnego spojrzenia tak rzadkiego u Boomer i świadom tego krytycznego momentu. Nie odpowiedział wyraźnie od razu tylko wrócił do składania krótkofalówki w całość.


- Alice jest Runnerem. Gada i robi wszystko na ich korzyść. Jak ci namiesza w głowie byś z nimi została to ich wzmocni. Okey nas chyba też lubi ale jak jest na noże i topory to ona zawsze przeważa na ich korzyść. Więc wiesz Boomer miej to na uwadze jak z nią gadasz. Miła, fajna, zabawna, dużo gada, czasem jest jak dziecko, że ciężko traktować ją poważnie no ale jednak jak co to jest po ich stronie. Się weźmiesz i spróbujesz z tym palantem a ja mam wtedy dezercję w oddziale. I co wtedy Boomer? Mam przyjść po ciebie jak po dezertera? - Nix mówił szybko z wyraźnie jakoś dziwnie głośno trzaskając i wciskając elementy obudowy krótkofalówki na miejsce kończąc ją składać. Na końcu gdy mówił o dezercji spojrzał na leżący opodal karabin. Boomer też na niego spojrzała w zamyśleniu. Takie traktowanie dezercji chyba im obojgu nie było na rękę ale oboje liczyli się z takim rozwiązaniem.


- Naprawdę myślisz, że to palant? - spytała w końću po chwili milczenia najemniczka. Pytała jakby już pogodziła się z jakąś nieprzyjemną myślą w której musiałaby zrobić coś czego nie chce ale musi.


- Nie wiem Boomer. Strzelałem się z nim a nie gadałem. Jak z nim, właściwie z nimi obydwoma gadam to mnie wkurza. Taki typowy gangeros na których tacy jak my działamy jak płachta na byka. O oni na mnie. - Nix prychnął wciąż niezadowolonym głosem i prztyknął jakimiś pokrętłami. W radio zabrzęczał szum eteru. Nix popukał palcem w swoje radio co powtórzył głośnik trzymanego w dłoniach radia Boomer. - Zrobiłem ci te radio ale nie wiem ile wytrzyma. Moje też nie wiem jak długo. - powiedział już neutralnym głosem podając drugiemu Pazurowi radio a ta zaczęła je wpinać w swoje oporządzenie.


- Więc po prostu taki zwykły palant? - spytała smutno i z wyraźnie słyszalnym rozczarowaniem w głosie dziewczyna w panterce.


- Kuwa mać! - sapnął ze złością Pazur kopiąc burtę terenówki. Robale odpadły od trafionego miejsca a osłabiona blacha zostawiła dziurę i wgięcie w metalu gdy kawałek tej blachy odpadł na podłogę. - Nie. Nie taki zwykły. - przyznał w końcu niechętnie Nix obejmując swoje kolana ramionami. - Jak cię wywaliłem z szoferki i zobaczyłem Alice to tam skoczyłem. Oni wszyscy nadal skołowani byli po flashbangu. Chciałem ją złapać i zawinąć tak jak i ciebie. Ale on był bliżej i złapał ją pierwszy. Bałem się, że się nią zasłoni. Wiesz jak to z tymi bandytami pod ogniem. Różnie im odwala. Miałbym ciężki strzał by musiałbym rozwalić mu łeb. Ona jest niższa więc tylko ten durny łeb by mu wystawał. Nie miałbym właściwie wyjścia. - wzruszył ramionami Nix jakby się tłumaczył. - Ale nie. On się nią nie zasłonił Boomer. To on zasłonił ją jakby myślał, że do niej będę strzelał. Wystawił się na cel bo tam nie było za czym się schować. Zaczął sięgać po pistolet. Kazałem mu przestać ale nie posłuchał. Więc strzeliłem. Dlatego strzeliłem mu w nogę a nie gdzie indziej. No i z opisu i tego co Alice krzyczała domyśliłem się, że to ten jeden z tych Bliźniaków o których tyle gadała. Bo tak to strzelałbym w środek sylwetki. Łatwiej i pewniej bo pancerza nie miał. - podporucznik Pazurów zrelacjonował jak to wyglądał przebieg akcji przy komisariacie szeryfów z jego punktu widzenia. - Więc nie taki zwykły palant, nie każdy by miał jaj by pod lufą zasłaniać kogoś swoją klatą. - przyznał w końcu zamyślonym głosem. - Potrafi być odważny gdy tak nie głupkuje jak zazwyczaj. Zwłaszcza jak chyba na kimś mu zależy. Ale Boomer oni się z Alice kumplują a z tobą nie wiem czy mu na tobie zależy czy chce sobie nową laskę przelecieć. A ty chcesz zaryzykować bycie Pazurem dla niego? Dezercję? - Nix pokręcił głową z niedowierzaniem i podniósł ją by spojrzeć na siedzącą na ławeczce najemniczkę.


- Ja bym chciała spróbować Nix. Możesz coś wymyślić? - Boomer która przed chwilą wydawała się przybita i zrezygnowana teraz wyglądała na wręcz uskrzydloną gdy usłyszała opinię drugiego Pazura o Paul’u. Na koniec teraz ona prosząco położyła dłoń na jego dłoni złożonej na jego kolanach.


- Rany Boomer… - jęknął Nix kręcąc głową. Popatrzył na dłoń najemniczki złożoną na jego dłoni, na twarz milczącej dotąd czarnowłosej Emily i w końcu na zarobaczony sufit terenówki. - Pogadam z szefem. - westchnął w końcu patrząc na sufit wozu.


- Dlaczego? Przecież już nie jest naszym szefem. - Boomer poruszyła się niepwenie gdy padło imię szefa.


- Może coś wymyśli. Jak nie to i tak pewnie domyśli się co jest grane. Ale może wymyśli jakiś trik. Jak nie no to spróbujemy jakoś sami to załatwić. - powiedział w końcu najemnik ocierając twarzy zmęczonym gestem i podnosząc się do pionu. Wstając pocałował w przelocie Emily - Nie uwierzysz, jaki dziwny sen miałem. Później ci opowiem. - szepnął do niej gdy na chwilę jego twarz zatrzymała się przy jej twarzy.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline