Thazar
... Kalkulował i kalkulował. Próbował się szarpać, krzyczeć a przez chwilę nawet rozkołysać łóżko próbując je złamać lub przewrócić. Wszystko jednak na nic. Mężczyzna męczył się dobrą godzinę będąc pewien, że gdy wróci elfka może być nieprzyjemnie. Akurat w momencie gdy o tym pomyślał usłyszał rytmiczne kroki na korytarzu na zewnątrz i przestał się rzucać. Klucz zadźwięczał w zamku i po chwili drzwi otworzyły się do środka a oczom Thazara ukazała się złotowłosa kobieta.
Elfka bez słowa podeszła do łóżka i dobyła sztyletu zza pasa, lecz Thazarowi nie stała się krzywda. Agentka Harfiarzy przecięła więzy przy nadgarstkach, oraz wokół kostek. Mag wyciągnął z ust knebel i cisnął nim nerwowo w kąt. Aelein schowała sztylet nie odrywając wzroku od swego więźnia.
-
Zrobiłam jak powiedziałeś. Udałam się do świątyni Torma, gdzie powiedziano mi o przybyciu kilku najemnikach wykonujących ważną misję dla zakonu Tyra. Cóż... Należą ci się przeprosiny...- spuściła wzrok.
Grigor, Janella
-
Dobra, po kolei...- rzekł optymistycznym tonem, oddając Grigorowi miecz. Brodacz zdawał się zignorować ewentualne wątpliwości Grigora -
Roślina znajduje się dwie, może trzy godziny drogi stąd. Gdy wyjdziecie wschodnią bramą, udacie się wzdłuż murów na północ. Traficie na koryto po wyschniętym strumieniu z gór. Będzie szli wzdłuż tego koryta aż natraficie na potężne drzewo, przed którym skręcicie na zachód. Stąd już prosta droga do polany. Na polanie znajdziecie wapienne skały, a w ich cieniu od strony południowej znajdziecie bulwiastą roślinę kwitnącą na czerwono. Potrzebuję trzy bulwy, aby mój napar zadziałał- wyjaśnił -
Ja jestem pewien, że zadziała!- dodał na koniec zawieszając ręce na biodrach.
Kazrak, Nidrim
-
Ej! Bo jak już tu jesteście, to może byśmy poszli na taki układ co?- zaproponowała energicznie gnomica -
Ja obiecałam wujaszkowi przypilnować tego wszystkiego. No i chciałam. Bardzo się starałam. Na prawdę. Zbierała wszystko co mi się przypadkiem rozsypało w rękach. No i znalazłam zaginione korale siostry wujaszka! No i trafiłam na mały składzik pod magazynem, a tam jest wejście do kanałów! Na prawdę! No i ja z ciekawości tam zajrzałam i coś mi fuknęło przed oczami w mroku. Może byście sprawdzili co to? Widzę przecież, że zacni z was wojowie, a ja taka mała, nieporadna. Znaczy poradna, ale nie w boju. Miecze nigdy do mnie nie pasowały, co zrobić. Taki już los gnomicy...- westchnęła -
Ano! I jak byście tam zajrzeli i sprawdzili, to ja bym szepnęła wujaszkowi jak wróci to i owo i może by z ceny spuścił, albo coś w tym stylu. W każdym razie, na pewno byście nie pożałowali...- uśmiechnęła się i odgarnęła z czoła niesforny kosmyk włosów.
Irisviel, Markus, Jarand
Nim ktokolwiek zdążył zareagować, nowa towarzyszka najemników o blond włosach rzuciła się do ataku. Jej dwuręczny miecz, którym wywijała całkiem nieźle świsnął nad głową Dorna, ścinając stworzenie w pół. Bestia nie była wymagającym przeciwnikiem. Jej ruchy były ospałe i powolne, a Irisviel wiele nie było trzeba by ruszyć do ataku. Nawet taki żywy grzyb mógł jej czegoś nauczyć, choć gdy miecz z łatwością przeciął go w połowie, na twarzy Irisviel pojawił się grymas niezadowolenia i zawodu.
-
No ładnie! Nie wymachuj mi tu swoim żelastwem nad głową moja droga!- naburmuszył się krasnolud, lecz jego tyradę przerwał jeden z krasnoludzkich zwiadowców
-
Tam! Są kolejne!- krzyknął, po czym wraz z drugim zwiadowcą unieśli kuszę jak jeden mąż, wycelowali i oddali dwa celne strzały. Bełty wbiły się w miękkie ciało grzyba, lecz nie powstrzymały go. Wraz z kilkoma podobnymi do siebie stworzeniami. Tutaj z pomocą przybył Markus, który gotów do strzału od paru chwil spokojnie wymierzył i oddał śmiertelny strzał. W bladym świetle pochodni kompani ujrzeli co najmniej trzy grzyby, idące w ich kierunku.
Tajga
Walka trwała w najlepsze, lecz nie dla bardki. Kobieta bardziej niż swymi towarzyszami przejmowała się głosem, który usłyszała. Logika nakazała jej skorzystać z magicznej sztuczki, która to niweluje ukrywającą magię iluzji. Bardka zaczęła nucić melodię inkantacji zaklęcia, gdy usłyszała gromki śmiech
-
Oh wy ludzie, zbyt bardzo polegacie na tej waszej magii...- usłyszała, lecz nie była w stanie zlokalizować kierunku, z którego dobiegały ją słowa tajemniczego jegomościa.