Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-02-2017, 06:27   #206
Brilchan
 
Brilchan's Avatar
 
Reputacja: 1 Brilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputacjęBrilchan ma wspaniałą reputację
Smile

Rozmowa z Koyą

- To jednak warto było zachować cię przy życiu - Skomentował sytuację z brodaczem, która niespodziewanie da im dodatkowe profity.
Ku zaskoczeniu wszystkich tym razem Lajos nie zawędrował jak zwykle prosto do tawerny zamiast tego postanowił odwiedzić Panią Koye w świątyni.
Katedra Sandpoint była budynkiem budzącym szacunek zwłaszcza, że nie powstydziłoby się jej i większe miasto, Evangelista Przypadkowego Boga mógł podziwiać budowlę oraz kaplice poświęcone aż sześciu różnym bóstwom. Można to było brać za znak tolerancji bądź po prostu oszczędności miejsca lub praktyczności, tak czy inaczej, gdy spytał jednego z akolitów o starszą kapłankę został poinformowany, że ma szczęście, jako że staruszka oficjalnie nie pełniła już aktywnej posługi i nie zawsze można ją było tu zastać. Skierowany został na zaplecze świątyni gdzie zastał ją porządkującą szklane butelki wypełnione święconą wodą oraz różnymi wywarami, zaś w aparaturze w rogu pomieszczenia gotowały się kolejne mikstury.
- Dzień Dobry mam nadzieje, że nie przeszkadzam? Głupio mi się zrobiło, że ostatnio ja i moi znajomi dodajemy Świątyni tyle pracy z tymi wszystkimi zwłokami może mógłbym w czymś pomóc? Potrafię trochę leczyć ludzi, mogę pomóc przy kopaniu mogił albo załatwić jakieś sprawunki. Wiem, że doskonale poradziłaby Pani sobie ze wszystkim sama, ale nie chcę żeby ludzie myśleli żem tylko jakiś nieprzydatny opój, co tylko całe dnie chleje w karczmach, bo ten stereotyp źle się odbija na moim patronie i współwyznawcach chciałbym zrobić coś przydatnego - Wyjaśnił starszej kapłance.
Kapłanka wysłuchała słów Lajosa, po czym roześmiała się ciepło a gdy skończyła odparła.
- Miły z ciebie dzieciak i miło, że chcesz pomóc. Zajęcie jakieś zawsze się znajdzie rąk do pracy nigdy za wiele, możesz mi pomóc z wywarami no i uzdrowiciel dodatkowy zawsze się przyda. Na wróżbiarstwie się nie znasz, co? Dobrze roboty mi nie zabierzesz… - zaśmiała się z własnego żartu, po czym kontynuowała - No i niektórzy mieszkańcy i przyjezdni zapewne ucieszą się z obecności kapłana Szczęśliwego Pijaka, choć niestety kapliczki nie mamy. Herbaty na rozgrzanie? A może ci powróżyć trochę ?
Dowcipna reakcja starszej Pani od razu wywołała uśmiech na twarzy Lajosa - Dziękuję za propozycje, ale wolę żeby przyszłość była niespodzianką za to chętnie skorzystam z zaproszenia na herbatę. Warzenia mikstur dopiero zamierzam się uczyć u pewnej uroczej leśnej wiedźmy, której pomogłem pozbyć się namolnego byłego chłopaka, więc i z tej strony nie będę stanowić dla Pani zagrożenia, choć z chęcią bym podpatrzył jakieś sekrety na przyszłość marzy mi się warzenie leczniczego piwa oraz innych alkoholi o dodatkowych zbawczych działaniach, więc jak pani widzi nie stanowię żadnego zagrożenia gdyż celujemy w zupełnie innych odbiorców - Stwierdził puszczając oko do starszej kapłanki jednak zostały mu w głowie jakieś kupieckie określenia wbijane do głowy za pomocą rózgi.
- Ołtarzyk do Caydena to w sumie dobry pomysł sądzi Pani, że władzę tutejszej świątyni zgodziłby się gdybym ufundował taki własnym sumptem? Zacząłbym od czegoś skromnego mała płaskorzeźba a jeżeli szczęście nadal będzie mi dopisywać to ufunduje coś bardziej godnego... - Zaczął głośno rozmyślać skubiąc przy tym kozią bródkę - Choć w świątyni chyba nie macie miejsca prawda? To może bym zrobił jakąś przybudówkę pod świątynią z daszkiem żeby jak się ktoś spije mógł odespać pod dachem? Cóż, teraz i tak nie jestem wstanie wyświęcić nawet medalika, więc to pieśń przyszłości
- To byś już musiał omówić z Ojcem Albstalarem on jest tu wysokim kapłanem tej świątyni, zresztą kult Caydena preferowałby raczej kapliczkę w jakiejś oberży niż tutaj. - zaśmiała się nalewając herbaty, po czym kontynuowała swój wywód - No i trzeba by było kogoś, kto by sprawował obrządek i opiekował się taką kaplicą a nie obraź się nie wyglądasz na kogoś, komu śpieszno do osiedlania się w tym mieście.

- Ma Pani racja, często gadam zanim pomyślę na razie i tak mam na takie coś za mało doświadczenia, ale chętnie pomogę - Powiedział lekko zawstydzony własną lekkomyślnością. Usiadł jednak i wypił herbatkę zgodnie z obietnicą każdego dnia przez następny tydzień przychodził do świętego przybytku na kilka godzin, aby wykonywać różne drobne prace, gdy tylko mieli chwilę wolnego rozmawiał z Panią Koyą plotki przy herbacie stały się ich wspólną tradycją kapłanka opowiadała mu o swoich podróżach a Evangelista, gdy już wyczerpał swój niewielki zapas opowieści o przygodach rewanżował się krotokwilami zasłyszanymi w barach.

12+8=20 vs 3
Poprawa 2 Punkty odwiedziny +1 za pomoc
Relacja 6 - awans na Przyjaźń
25 XP dla każdego



Bardzo zbliżył się przez ten czas do starszej Pani żałował, że jego rodzina nie może być taka fajna i wyrozumiała.

Inne sprawunki

Oprócz pomocy w świątyni tygodniu poprzedzającym wyjazd Lajos zrobił dość dużo innych rzeczy. Zrezygnował z normalnych posiłków zamiast tego odżywiając się za pomocą “Sennej Uczty” zaoszczędzone w ten sposób pieniądze wydał na komponenty potrzebne do nauki warzenia wywarów oraz wino. Codziennie kupował młodego cienkusza jednak zamiast wypijać modlił się nad bukłakiem święcąc trunek z zapasem niepsującego się alkoholu napełnionego pozytywną energią nie obawiał się już spotkania z nieumarłymi.
Evangelista doszedł do wniosku, że jego wzniosłe czyny oraz zwiększone błogosławieństwo zasługują na upamiętnienie zamówił, więc u kowala zdobiony stalowy kufel do piwa, aby służył mu, jako święty symbol godzien jego odwagi!

Zdążył również skorzystać z lekcji u Melissy kilka razy zaniósł jej zakupy nauczył się jak warzyć różnego rodzaju mikstury oraz poznał sekrety pysznych leczniczych nalewek ziołowych. Atmosfera nad kotłem była dość gorąca, aby doszło do kilku przyjacielskich schadzek pomiędzy leśną wiedźmą a sługą Pijanego Szczęściarza oboje wiedzieli, że to tylko nic nieznacząca przygoda, lecz nie przeszkodziło im to cieszyć się chwilą zapomnienia…


Prezent dla Ameiko

Lajos przez długi czas zastanawiał się jak odwdzięczyć się pięknej Mikańskiej bardcę w podzięce za jej dobroć i przyjaźń nie była ona wielką fanką alkoholi a kapłan nie miał tyle pieniędzy, aby zasypywać ją drogimi podarkami. Zresztą nie pragnął jej poderwać tak jak biedna nieśmiała Arabel a jedynie wyrazić wdzięczność pamiętając o tym, że ma do czynienia z bogatą artystką postanowił obdarować ją czymś osobistym, w co włożył dużo serca oraz wysiłku.

Koniec, końców uwarzył dla niej miksturę orlego splendoru kosztowało go to 155 złotych monet większość poszła na składniki a dodatkowe pięć monet na ładną butelkę oraz wstążkę dodał również leśnych owoców dla poprawy smaku i koloru sztuczka, którą podpowiedziała mu Melisa za to Pani Koyi nauczyła go mieszać mikstury za pomocą innych przyrządów niż wiedźmi kocioł żeby “nie nabrał złych nawyków” podpowiedziała też, że ulubiony kolor Ameiko to czerwień, więc wstążka i sam magiczny napój były właśnie tej barwy.

Wyraźnie onieśmielony Evangelista podszedł do swej idolki wyciągając przed siebie ręce, w których nerwowo ściskał prezent - Pani jestem niegodzien łaskawej przyjaźni, którą mnie obdarzyłeś. Jeszcze zanim cię poznałem byłaś dla mnie inspiracją! W młodości rodzice chcieli mnie zmusić do przejęcia nudnego interesu kupieckiego, chociaż zupełnie nie mam głowy do biznesu i nie nadaje się na kupca! Chciałem się wyrwać z tego, ale upierali się, że jestem pierworodny dopiero, gdy usłyszałem historię o dzielnej Pannie Ameiko która zbuntowała się przeciwko woli bogatej rodziny i została bogatą poszukiwaczką przygód i wraz z towarzyszami ocaliła miasto Sandpoint poczułem, że ja także mam wybór. Zacząłem się wymykać z domu do tawern z początku chciałem zostać bardem tak jak ty Pani, lecz niestety, choć mam dobrze ustawiony głos przez trenerów retoryki brak mi muzycznego słuchu, gdy zapijałem smutki spowodowane utratą tego marzenia spotkałem mojego mentora elfa kapłana Pijanego Szczęściarza, który nauczył mnie wszystkiego, co potrzeba początkującemu poszukiwaczowi przygód i wyświęcił mnie. Następnie ruszyłem tutaj, aby zobaczyć bohaterkę Sandpoint na własne oczy a ty wielka Pani pozwoliłaś mi sobie pomóc za to wszystko chciałem ci skromny podarek sam uwarzyłem tą miksturę błogosławieństwo w niej zaklęte pozwala jeszcze bardziej wzmocnić twe piękno i muzyczny talent… Oczywiście nie potrzeba żadnego wzmocnienia, lecz może się przydać przed jakimś ważnym występem czy coś - Zakończył niezgrabnie.

Lajos Dyplomacja: 19+8=27 vs 9 Znaczny sukces
Poprawa relacji o 2 punkty



Ameiko przyjęła podarunek mrugając parokrotnie i kontemplując swoje wybory życiowe począwszy od opuszczenia domu i ruszenia na szlak kończąc na powrocie i wykupieniu zajazdu. Mimo usilnych wysiłków nie mogła dostrzec logiki, która doprowadziła do tej oto sytuacji gdzie otrzymywała podarki od Arabel a teraz też od Lajosa wraz z całą przemową o tym jak go “zainspirowała”. Miała, co prawda pewne sukcesy w czasie swej krótkiej kariery awanturniczej, ale nie na tyle by mieć taką reputację mimo wszystko uśmiechnęła się do mężczyzny.
- To miłe z twojej strony, ale naprawdę nie trzeba było.
“Znów będą gadać w mieście, że mam adoratora chętnego na majątek albo ukrytego kochanka”
- podziękowała komentując w myślach całą sytuację i spoglądając w stronę niektórych bywalców, którzy już zaczęli plotkować.
- Szczerze raczej nie będę dawać występów w drodze w końcu ruszamy na wyprawę a nie w trasę koncertową prawda ?
- Serio? A Arabel nas namawiała żebyśmy wspólnie kupili wóz scenę, na której miał być wymalowany twój herb rodowy, żeby wszyscy w okolicy wiedzieli, że najlepsza bardką na Avistanie daje występy to myślałem, że będziemy w drodze pracować i że mówiła, że mógłbym z tobą występować. Chciała mi też kupić kukiełki żebym robił teatrzyk ale musiałem jej wytłumaczyć że mogę co najwyżej dawać monologi bo aktorem też nie jestem choć może powinienem zostać aktorem ? - Zaczął się głośno zastanawiać zupełnie nie zauważając zaszokowania swojej idolki.
Ameiko popatrzyła się z niedowierzaniem na Lajosa wpierw myśląc, że jest to taki żart tylko, że wyglądało na to, że on tak zupełnie poważnie, westchnęła ciężko kręcąc głową.
- Wiesz trochę mnie przecenianie nigdy nie uważałam się za wybitną bardkę w tych stronach a co dopiero na kontynencie no i byłoby miło gdyby ktoś mnie w ogóle spytał czy zamierzam udzielać występów. Wybacz, ale muszę sprawdzić jak nasza dzielna obrończyni wyszła z batalii z mocnymi trunkami. - mówiąc to odstawiła otrzymany eliksir do schowka i skierowała się na górę w celu wyjaśnienia kilku spraw ze swą przyjaciółką.
 
Brilchan jest offline