- Czekajcie jeszcze chwilę - powiedział Steven. Ostrożnie chwycił starą notatkę w dwa palce i podłożył ją Majorowi pod nos:
- Szukaj!
Bernardyn zamerdał ogonem i ochoczo wziął się do pracy. Dwa razy kichnął gdy wciągnął zbyt duże ilości kurzu.
- Na pewno nie ma na tym zapachu autora, ale może Majorowi uda się znaleźć więcej notatek - wyjaśnił mały kusznik.
Po paru chwilach pies zaczął kręcić się wokół nagiego fragmentu ściany. Podrapał ją nawet swoją masywną łapą. Immeral zaczął się jej dokładnie przyglądać, podobnie jak i wy. Iwatsu ostukał ją trzonkiem naginaty i na szerokości około dwóch metrów usłyszeliście wyraźnie różniący się odgłos.
- Tajemne przejście? - stwierdził złoty elf, po czym dobył miecza i uderzył w ścianę jego głowicą. - Lity kamień. Potrzebowalibyśmy armii krasnoludów żeby się przebić. Nie widzę też żadnych przełączników, ani niczego takiego.
Już po krótkich oględzinach Iwatsu wyczuł, że kamień jest w dotyku bardzo nienaturalny. Idealnie gładka powierzchnia przypominała taflę szkła, zaś ściana bynajmniej nie wyglądała na szlifowaną. Natomiast Kelven miał niesamowite szczęście. W blasku pochodni, stając pod odpowiednim kątem, dostrzegł praktycznie niewidoczne pozostałości magicznego komponentu - mieniące się, malutkie drobinki pyłu z kamieni szlachetnych. Wedle jego wiedzy był to składnik zaklęcia Ściany Mocy.
Nie widząc żadnej możliwości na otworzenie tajemnego przejścia, postanowiliście chwilowo je pozostawić.
Zgodnie z ustalonym planem, weszliście do przejścia oznaczonego liściem. Już po paru krokach otoczenie radykalnie się zmieniło. Ściany kompleksu z starannie ociosanych przerodziły się w naturalny, nieregularny tunel. Poczuliście też wilgoć i zapach jakby jesieni. Schodząc w dół minęliście kilka pulsujących czerwonych run, jednak nic innego was nie zaniepokoiło.
W końcu naturalny tunel rozrósł się do sporych rozmiarów jaskini. Pierwszym co rzuciło się w oczy, to wielki, pulsujący czerwienią znak, składający się z wielu warstw, które obracały się w przeciwnych kierunkach. Unosił się on w powietrzu, dwa-trzy metry nad podłożem. Część składających się nań sigilów znikała by po chwili się pojawić i nie trzeba było wielkiego znawcy żeby stwierdzić, iż macie tu do czynienia z dziełem wprawnego maga.
Poza tym jaskinia przypominała piękny, podziemny ogród. Jej ściany, a także liczne znajdujące się tu stalaktyty, stalagmity i stalagnaty porastały barwne, fluorescencyjne mchy i grzyby. Świeciły one odcieniami turkusów, fioletów i jaskrawych różów. Na środku grotu znajdował się owalny stół laboratoryjny, z niezwykle skomplikowaną aparaturą alchemiczną. Ponadto dostrzegliście kamienny regał, pokryty czerwonymi porostami, na którym znajdowało się kilka ciekawych flakoników.