Szkiełko podbiegł do ściany budynku, z którego dachu dobiegł okrzyk, po czym zachowując czujność i ciszę sprawdził miejsce, w które prawdopodobnie upadł trafiony. W razie sposobności miał zamiar gruchnąć go w łeb, żeby zamroczyć, ewentualnie przeciąć ścięgno, po czym odskoczyć. Otwarta walka była skutkiem braku dobrego planu na rozwiązanie problemu, a grupie były przydatne informacje o najemcy Zielonego Płaszcza, a nie jego głowa. |