Maximilian padł na molo niczym kamień. Ból nogi przeszytej bełtem był trudny wręcz do opisania zwłaszcza, że pocisk utknął w ranie.
Maksym pomylił się, Łowca, zapewne zachęcony ich brakiem zdecydowania w przeciwdziałaniu jego planom postanowił jednak zaatakować, nie miał on jednak czasu rozmyślać. Najszybciej jak potrafił doczołgał się za najbliższą, nawet i najlichszejszą zasłonę, i tam zaległ na boku z twarzą przyciśniętą do klepiska. Nie mógł zrobić wiele więcej niż starać się nie stracić przytomności.