Szkiełko nie mógł uwierzyć w to, co robi. On, specjalista od ucieczek, szarżował na ogłuszonego magią wroga. Cokolwiek nie zrobił czarodziej, miał nadzieję, że da mu czas, by wypaść na łowcę, ogłuszyć go i związać. Istniało wiele trików, o których mówiły złodziejskie opowieści, by udać ogłuszonego czy schować broń i z zaskoczenia chlasnąć nią oponenta. Jeżeli Zielony Płaszcz czaił się z jakąś sztuczką, Leopold miał większą szansę ją zauważyć, niż uczony, który poświęcił życie pętaniu Wiatrów Magii a nie sekretom brudnych zaułków i niegodziwych umysłów. |