- Faceci... - burknęła ponuro Orianna i pokręciła głową z nieukrywaną dezaprobatą.
Nie potrafiła stwierdzić czy to było ukłucie dziwnej, trochę absurdalnej zazdrości, czy po prostu irytacja całą tą sytuacją.
- Chodź, Liska, poszukajmy Tofika - zaproponowała, choć ton jej głosu był obojętny. Jednak bardziej zainteresowała się losami psa Leomundy, niż kobietą zachwycającą się swoją urodą.
Niezależnie od tego czy Liska zdecydowała się pójść razem z zaklinaczką, czy postanowiła towarzyszyć chłopakom przy zalotach, Orianna ruszyła ku wschodniej drodze, skąd wcześniej było słychać szczekanie. |