Wolfgang Techler dopadł miejsca gdzie były ślady krwi. Rozejrzał się za śladami i ewentualnym zagrożeniem. Ślady prowadziły wgłąb miasta.
Młody mag miał nadzieję, że Zielony Łowca nie zamierza zaciągnąć ich w pułapkę.
Leopold przylgnął nagle do ściany gdy wychodzili za winkla i tylko dało się słyszeć świst lecącego pocisku, który trafił Axela.
Wolfgang rozejrzał się w poszukiwaniu sprawcy i zobaczył dzięki czarom wyostrzającymi wzrok w nocy sylwetkę łowcy w bramie.
Co mógł w chwili zagrożenia zrobić Techler? Nie marnując czasu odruchowo posłał naprędce zebraną magie ku przeciwnikowi w postaci żądła. Pocisk trafił bo słychać było krzyk i plaśnięcie ciała o ścianę budynku.
- Sprawdź go!- Rzucił do ruszającego Szkiełka.
- Za zobaczę co z Alexem.- Dodał pochylając się nad towarzyszem ciągle patrząc w miejsce gdzie był łowca.
- Żyjesz? Dasz radę wstać?- Zwrócił się do leżącego kompana.
Wolfgang był gotowy wesprzeć Szkiełko czarami jeśli będzie taka potrzeba, chociaż podejrzewał, że Zielony Łowca już nie wstanie.