To nie była normalna sytuacja, dlatego też Julia Nowak mogła przestać udawać normalną. Psychopatyczny umysł analizował sytuację na zimno, choć w sporym pośpiechu. Jedynie widok zakrwawionej koszuli brata zrobił na dziewczynie jakieś wrażenie. Zmarszczyła brwi, przyglądając się poszarpanemu materiałowi. To naprawdę wyglądało na atak jakichś zwierząt. Ale skąd u nich taka agresja? Czyżby Sara miała jakieś stadko przy sobie? Brzmiało to nierealnie. Jak wszystko dzisiaj.
- No to dzwoń – Julia rzuciła sucho do lamentującej Sabiny –
Ale tylko po karetkę. Marek, ty sprawdź dokąd prowadzą ślady krwi.
Ona sama zaś wyjęła z kieszeni telefon i zaczęła dzwonić do brata. Nasłuchiwała jednocześnie czy gdzieś w okolicy nie usłyszy jego ulubionej
Jolki w wykonaniu Budki Suflera.