Waightstill ze zdziwieniem wysłuchał słów Burkharda. Chociaż ręka go świerzbiła, by - jak to sobie przyobiecał - pomścić Olafa i rozerwać na strzępy tego krętacza, dość już dostał w skórę, by niezachwianie wierzyć w siłę oręża. Czekał, co też zrobi Marwald, który wszak samą siłą słowa wyrwał ich z arcytrudnego położenia. Ale niechaj tylko Burkhard da bartnikowi powód, a waightstillowa halabarda znajdzie zajęcie. |