23-02-2017, 15:14
|
#40 |
Konto usunięte | Rita Carter, Pauline MacMoor, George Carter, Franz Von Meran
Franz i George niemal jednocześnie skoczyli do kontaktu. Razem szarpnęli za kabel. Wtyczka wypadła z gniazdka, uderzając o podłogę z głośnym trzaskiem. Trzaskiem, którego echo rozniosło się po całym pokoju i zadudniło wszystkim w uszach. Jednocześnie z trzaskiem przestrzeń wypełnił kobiecy krzyk. Krzyk przepełniony bólem i dojmującym strachem.
Coś huknęło w powietrzu i rozległ się brzęk tłuczonego szkła. Dokładnie w tym momencie pokój zalały egipskie ciemności.
Przez kilka chwil panowała całkowita i niemalże bolesna cisza.
- Wszyscy cali - krzyknął nienaturalnie piskliwym głosem George.
Odpowiedziały mu tylko głośne oddechy i dudniące bicie własnego serca. Chwila niepokoju i niepewności przedłużała się, jakby nikt nie miał odwagi się ruszyć lub odezwać.
Gdzieś w oddali słychać było czyjeś szybkie kroki oraz przytłumiony głos. Po kilku kolejnych sekundach drzwi pokoju otworzyły się. Na progu stanął jeden ze służących George’a. W prawej dłoni trzymał wysoko uniesioną lampę naftową. [MEDIA] [/MEDIA] - Sir, czy wszyst…. - służący nie dokończył pytania, gdyż zauważył leżącą na podłodze pannę Carter.
Biedaczka leżała nieprzytomna na podłodze, a z jej skroni sączyła się wąska strużka krwi.
George i Franz rzucili okiem po pokoju. W słabym świetle naftowej lampy, wszystko wyglądało z lekka upiornie i nienaturalnie. Wydłużone cienie i kąty skryte w głębokim cieniu rozbudzały i tak już rozpaloną wyobraźnię.Elektryczna lokomotywa wraz z wagonami stała nieruchomo w połowie kolejnej pętli. Ściany, choć pokryte falującymi cieniami, wyglądały na całkowicie materialne. Panna MacMoor stała blada jak ściana oparta o skórzany fotel i głęboko oddychała, co chwila zamykając i otwierając oczy, jakby chciała przegonić jakiś przykry widok.
George i Franz ku swemu przerażeniu stwierdzili, że nigdzie w pokoju nie ma hrabiego Zamoyskiego i panny Howard. Eleonor Howard, Maurycy Zamoyski
Eleonor pierwsza postawiła krok na betonowej płycie niewielkiego dworca. Gdy tylko to zrobiła pokój w rezydencji George’a Cartera przestał istnieć. Szum zbliżającego się pociągu dudnił jej w uszach. Maszynista po raz kolejny dał znak gwizdkiem o swoim przybyciu.
I w tym momencie Eleonor usłyszała za sobą czyjeś kroki. Odwróciła się gwałtownie i ujrzała przed sobą lekko zdezorientowanego hrabiego Zamoyskiego. Oboje spojrzeli na siebie przerażeni.
Bez słów złapali się za ręce i czekali na przybycie pociągu z piekła.
I już po chwili przetoczyła się przed nimi lśniąca lokomotywa, osnuta w kłębami gęstej, szarej pary. Wolno, niemalże majestatycznie toczyła się dalej, a za nią sunął rząd wagonów.
Zazgrzytały hamulce i wielotonowa maszyna zaczęła jeszcze bardziej wyhamowywać. Pisk stalowych kół, trących o szyny wwiercał się w uszy niczym chirurgiczne wiertło.
W końcu pociąg zatrzymał się całkowicie. Drzwi wagonów otworzyły się i wysiadło z niego kilkanaście osób. [MEDIA] [/MEDIA]
Ubrani w stroje z końca poprzedniego stulecia i z bagażami w rękach zbliżali się w stronę Eleonor i hrabiego Zamoyskiego. Im bliżej byli tym więcej szczegółów oboje dostrzegali poprzez opadające kłęby pary.
Twarze podróżnych są wyjątkowo blade, a oczy mocno podkrążone. Ich stroje, choć niezwykle paradne z bliska nie prezentowały się już tak okazale. W wielu miejscach miały dziury, były poszarpane i brudne. Nim Eleonor i Maurycy zdołali się spostrzec otaczał ich tłum podróżnych.
- Czy to już Liverpool?
- Gdzie jest kierownik pociągu? Wydaje mi się, że mamy znaczne opóźnienie.
- Czy ktoś widział moją żonę? Miała przyjechać tym pociągiem.
Mówili jeden przez drugiego, coraz bardziej napierając na dwójkę zdezorientowanych przyjaciół.
- To nie nasza stacja! - krzyknął ktoś nagle.
- Wracajmy.
- O tak! Wracajmy. Bardzo tutaj zimno i nieprzyjemnie,
Wysoki, młody mężczyzna o kasztanowych włosach wystających spod zawadiacko nałożonego cylindra, zbliżył się do Eleonor i gestem dłoni zaprosił ją, by wsiadła do pociągu.
- Zapraszam panią z nami - powiedział, a lady Howard z przerażeniem zobaczyła, jak bardzo blada jest jego skóra i jak sine usta, którymi wypowiada te słowa - Nie ma co tutaj stać na tym lodowatym wietrze.
[MEDIA][/MEDIA]
Hrabia Zamoyski otoczony przez tłum napierających na niego sędziwych dam zobaczył, jak z drugiego wagonu, ktoś wychyla się przez okno. Młody mężczyzna machał i głośno krzyczał:
- Tutaj! Pomóżcie mi, błagam!
__________________ Konto usunięte na prośbę użytkownika. |
| |