Michael postanowił zrobić głupi żart jednemu z socjalnego i dość udanie wyszedł. Kolesie byli zbyt zajęci śmianiem się z kumpla by zobaczyć przeskakujących przed drzwiami Rozjemców.
Doszli do końca korytarza i Swordich rozpoczął skan za drzwiami.
- No pięknie. Jest tam dwóch uzbrojonych i z pewnością nie amatorów.- Zwrócił się do pozostałych.
- Może udam jednego z socjalnego? Olivier. Ty byś otworzył drzwi tak by wyglądało, że mam klucz. Zagadam ich i odwrócę ich uwagę. Ty Jeff namieszałbyś im w głowach by byli przychylni do mnie? Wybadać dasz radę czy nie zaatakują od razu?- Popatrzył po kumplach czekając na aprobatę planu lub lepszy plan.
- Jak się nie uda to wkroczycie.- Michael miał nadzieję, że uda im się obezwładnić ochroniarzy i będą mieli wreszcie dostęp do zaplecza i być może do elfów. Jedyne co martwiło maga to przemiana w jednego z secjalnego pokoju przy świadkach. Niby wiedzieli co i jak, ale jednak Paradox był nieustępliwy. Liczył więc, że ktoś zaproponuje coś bezpieczniejszego.