23-02-2017, 15:42
|
#41 |
| Nie spodziewała się, że to stanie się tak szybko, że nic przy tym nie poczuje. Żadnych sensacji w żołądku, żadnego zawrotu głowy, raz w jednej chwili była w posiadłości Georga Cartera, a teraz stała na dworu kolejowym z zeszłej epoki. Palce zacisnęły się mocno na pierścionku ślubnym noszonym wedle tradycji brytyjskiej na palcu serdecznym prawej dłoni, jako oznaka wdowieństwa. Rozejrzała się. Była tu sama. Rita, Frazn, George, Pauline i hrabia Zamoyski zostali w domu Cartera. Westchnęła cicho. Sama sobie naważyła tego piwa, to i sama będzie musiała je wypić- pomyślała, gdy usłyszała kroki za sobą.
- Hrabio?! - Była zszokowana, ze ktokolwiek postanowił uczynić to co i ona, przecież nikt z towarzystwa nie wierzył w metafizyczny wymiar świata. Lokomotywa stanęła buchając parą. Popatrzyła na hrabiego, a w jej oczach zagościł smutek. Pokręciła głową ze zrezygnowaniem.
- Nie powinien Pan tego robić. - powiedziała nim tłum ich rozdzielił. Ludzie krzyczeli jedni przez drugich, jeszcze inni szukali osób, które się tu nie pojawią. Ten pociąg się robił, wykoleił i wiele osób poniosło śmierć. Nie mogli wsiąść do pociągu jeśli chcieli przeżyć.
Potrafiła rozmawiać z duchami, ale to chyba nie były duchy, a przynajmniej nie byli nimi do końca. Eleonor mimo wszystko miała za mało doświadczenie. teoria, a praktyka, to dwie tak odległe sobie rzeczy, że ich rozbieżności można by porównać do odległości dzielącej kontynent Ameryki Południowej od kontynentu Afrykańskiego. Lady Howard zdawała sobie z tego sprawę i delikatnie drgnęła, gdy ktoś się do niej zwrócił. Przyjrzała się młodemu i za życia zapewne przystojnemu, mężczyźnie. Mimo to na chwilę wstrzymała oddech widząc jego sine wargi i podkrążone oczy. Widziała jego wyciągniętą w jej kierunku dłoń i pokręciła delikatnie głową.
- Zimno mi nie przeszkadza- odparła, a w myślach pomodliła się. Do stwórcy, do świata, do bogów, do przodków, bo jeden z nich wiedziałby co zrobić w takiej sytuacji. Ojciec by wiedział. |
| |